Nemanja Nikolić dwukrotnie znalazł sposób na pokonanie Sergiusza Prusaka. Dzięki czwartym i piątym trafieniu Węgra w obecnym sezonie Legia Warszawa pokonała na wyjeździe Górnika Łęczna 2:0.
Czytaj Dziennik Wschodni bez ograniczeń. Sprawdź naszą ofertę
Niedzielne spotkanie, awizowane jako starcie dwóch niepokonanych dotychczas zespołów, nie powaliło na kolana. Głównie ze względu na różnicę umiejętności, jaka dzieli oba zespołu. Zielono-czarni rozegrali bardzo przyzwoite zawody, zostawili serce na boisku, ale to nie wystarczyło, żeby wywalczyć choćby punkt.
Legii w takim składzie i takiej formie nie jest w stanie przeciwstawić się chyba jednak żaden zespół w Polsce, a na pewno nie Górnik Łęczna. Pozytywy? Ekipa Jurija Szatałowa zaprezentowała się na tle wicemistrzów Polski znacznie lepiej niż Podbeskidzie Bielsko-Biała przed tygodniem oraz Śląsk Wrocław przed dwoma i jako pierwsza w tym sezonie ekstraklasy straciła z tym rywalem mniej niż cztery bramki.
Co ciekawe to gospodarze pierwsi mięli okazję, aby otworzyć wynik spotkania. W 15 min Bartosz Śpiączka oszukał dwóch obrońców warszawian i sprzed linii pola karnego oddał groźny strzał na bramkę Dusana Kuciaka, ale słowacki golkiper zdołał sparować to uderzenie. Odpowiedź Legii była zabójcza. 60 sekund później Nemanja Nikolić potrzebował jedynie dostawić nogę po podaniu Aleksandra Prijovicia. Jeszcze przed przerwą ten sam zawodnik strzelił swojego drugiego gola, wykorzystując precyzyjne dośrodkowanie Michała Kucharczyka.
Mimo niekorzystnego wyniku piłkarze Górnika wierzyli, że można odrobić straty. – Legia grała to, co potrafi, czyli z kontry. Nie wiem, czy po stracie drugiego gola nasza gra zgasła, czy po prostu za bardzo się cofnęliśmy. Musimy podnieść głowę, walczyć i chyba jeszcze więcej biegać. Jeszcze możemy wywalczyć trzy punkty –przekonywał przed kamerami Canal Plus Śpiączka.
Chęci były, ambicje były, ale nic z tego nie wyszło. Po przerwie Górnik stworzył tylko jedną dogodną okazję do zdobycia bramki, ale po dośrodkowaniu debiutującego w zielono-czarnych barwach Adriana Basty, minimalnie niecelnie główkował tym razem rezerwowy Jakub Świerczok.
– Przyszło dużo publiczności, chcieliśmy się pokazać, być może ciut za mocno chcieliśmy, ale nie załamujemy się. Legia okazała się lepsza, pokazała nam braki, musimy nad nimi pracować w kolejnych meczach. Przyjmujemy to z pokorą. Dobrze rozpoczęliśmy sezon, ale musimy mieć chłodne głowy i twardo stąpać po ziemi. Następny tydzień mocno popracujemy, żeby ze Szczecina przywieźć komplet punktów – stwierdził dla Canal Plus Kamil Poźniak.
Górnik Łęczna – Legia Warszawa 0:2 (0:2)
Bramki: Nikolić (16, 33).
Górnik Łęczna: Prusak – Basta, Szmatiuk, Bozić, Leandro – Nikitović, Nowak (70 Tymiński) – Piesio, Poźniak (46 Pitry), Cernych – Śpiączka (70 Świerczok).
Legia Warszawa: Kuciak – Broź, Rzeźniczak, Pazdan, Brzyski – Guilherme (85 Żyro), Furman, Masłowski, Kucharczyk – Nikolić (46 Duda), Prijović (78 Saganowski).
Żółte kartki: Pazdan, Furman. Sędziował: Tomasz Musiał. Widzów: 7437.