Górnik Łęczna rozgromił Podbeskidzie Bielsko-Biała 5:1, ale żeby uniknąć degradacji potrzebuje jeszcze przynajmniej remisu we Wrocławiu.
Przed wtorkowym meczem oba zespoły znajdowały się pod olbrzymią presją. Na początku to spięcie widoczne było w drużynie gospodarzy. Niewiele brakowało, a prosta strata Macieja Szmatiuka zakończyłaby się straconą bramką już w dziesiątej sekundzie, ale Robertowi Demjanowi zabrakło precyzji. Dziesięć minut później Sergiusza Prusaka próbował zaskoczyć Damian Chmiel, ale golkiper łęcznian znajdował się na posterunku.
Gospodarze już pierwszą groźną akcję zamienili na bramkę. W 17 min Grzegorz Bonin z łatwością ograł Chmiela na prawym skrzydle i dośrodkował w pole karne, gdzie niepilnowany Przemysław Pitry dołożył tylko głowę, strzałem z sześciu metrów otwierając wynik spotkania. Dwadzieścia minut później zielono-czarni przeprowadzili składną kontrę, którą wykończył Grzegorz Piesio. Po jego uderzeniu futbolówka odbiła się jeszcze od głowy Pawła Baranowskiego, kompletnie zmylając Emiliusa Zubasa.
W drugiej połowie w dalszym ciągu więcej ochoty do gry przejawiali zielono-czarni. W 61 min Bonin po indywidualnej akcji trafił w poprzeczkę, ale sześć minut później nie pomylił się już i po podaniu od Tomasza Nowaka podwyższył na 3:0. W 74 min czwartego gola dla Górnika strzelił rezerwowy Bartosz Śpiączka. Górali w odpowiedzi stać było tylko na honorowe trafienie Adama Dei, ale ostatnie słowo i tak należało do gospodarzy. W 90 min swojego drugiego gola zdobył Bonin.
– Tak, jak w poprzednim meczu była walka, była determinacja, tak wreszcie dołożyliśmy skuteczność. Dla nas to był mecz o sześć punktów. Cieszy, że w tak ważnym momencie zagraliśmy tak dobre spotkanie – powiedział przed kamerami NC+ Bartosz Śpiączka.
Górnik wygrał 5:1, ale nie może być jeszcze pewny utrzymania w lidze. Do pełni szczęścia potrzebuje przynajmniej remisu we Wrocławiu w sobotę. Teoretycznie może utrzymać się także przegrywając ze Śląskiem, ale tylko pod warunkiem, że Górnik Zabrze nie ogra Termaliki Bruk-Bet Nieciecza, która wygrywając w Białymstoku, zapewniła sobie ligowy byt. Pierwszym zespołem, który pożegnał się z ekstraklasą jest Podbeskidzie.
Górnik Łęczna – Podbeskidzie Bielsko-Biała 5:1 (2:0)
Bramki: Pitry (17), Piesio (37), Bonin (67, 90), Śpiączka (74) – Deja (80).
Górnik: Prusak – Sasin (80 Mierzejewski), Pruchnik, Bożić, Leandro – Szmatiuk, Bednarek (78 Bogusławski) – Bonin, Nowak, Piesio – Pitry (68 Śpiączka).
Podbeskidzie: Zubas – Wierietiło (89 Jarosz), Baranowski, Piacek, Mójta – Kato (66 Deja), Sokołowski – Kowalski (56 Stefanik), Możdżeń, Chmiel – Demjan.
Żółte kartki: Śpiączka (Górnik) oraz Baranowski, Sokołowski (Podbeskidzie).
Sędziował: Tomasz Kwiatkowski (Warszawa). Widzów: 4500.