(fot. GORNIK.LECZNA.PL)
Rozmowa z Kamilem Kieresiem, trenerem Górnika Łęczna
Panie trenerze, Górnik w ostatnim czasie wpadł w dołek, a do tego terminarz do końca sezonu jest bardzo wymagający. Wierzy pan jeszcze w to, że drużynie uda się utrzymać w PKO BP Ekstraklasie?
– W tym momencie nie chodzi o słowa, tylko o matematykę i trzeba grać do samego końca. Do rozegrania pozostało nam jeszcze osiem spotkań co przekłada się na 24 punkty do zdobycia. I ilość zdobytych do końca sezonu punktów zadecyduje o kolejności w ligowej tabeli. Nie pozostaje nic innego jak skupić się na meczach, a ze względu na przerwę w rozgrywkach na treningach. Jesteśmy obecnie w trakcie jedynej w rundzie wiosennej przerwy spowodowanej meczami reprezentacji narodowej. Staramy się ją wykorzystać jak najlepiej. Kalendarz wiosną ułożył się dla nas tak, że w pewnym momencie graliśmy mnóstwo meczów co trzy dni. To przełożyło się na mniejszą ilość treningów i przez to nie było zbyt wiele czasu by poprawić to, co w zespole nie do końca funkcjonowało. Dlatego staramy się ten czas wykorzystać jak najlepiej. Pierwszego listopada mieliśmy na koncie sześć punktów, a miesiąc później ledwie o trzy więcej. Od tamtego czasu udało nam się zbudować długą serię, kiedy regularnie punktowaliśmy. Chciałoby się by trwała ona jak najdłużej, ale miałem świadomość, że w pewnym momencie może pojawić się dołek. Liczę jednak, że kibice będą nas wspierać.
Natężenie spotkań ligowych i w ramach krajowego pucharu chyba dało się pana zawodnikom we znaki, bo statystyki ostatnich spotkań pokazały, że piłkarze Górnika przebiegli mniej kilometrów od rywali. Nad czym w takim razie drużyna będzie pracować w pierwszej kolejności?
– Zwróciliśmy na to uwagę i można patrzeć na to wszystko na różne sposoby. Fakty są takie, że okres przygotowawczy był bardzo krótki. Dlatego w pierwszej kolejności popracujemy nad motoryką, a później zagramy sparing z pierwszoligową Resovią. Na pierwszym miejscu stawiamy więc motorykę, a później przyjedzie czas na taktykę i wybór zawodników na kolejne spotkanie.
W tym czasie będzie pan chciał popracować ze swoimi zawodnikami nad finalizacją akcji? W Gdańsku świetną okazję miał Bartosz Śpiączka, ale nie zdołał jej wykorzystać więc brak skuteczności to też w ostatnim czasie bolączka Górnika?
– Co do Śpiączki, to od pięciu, sześciu tygodni grał on na środkach przeciwbólowych ze względu na uraz biodra, z którym boryka się już od pierwszej wiosennej kolejki i meczu z Wartą Poznań. Robiliśmy wszystko by mógł wystąpić w kolejnych meczach, a w tym tygodniu trenuje indywidualnie i przechodzi rehabilitację. Mamy nadzieję, że podczas przerwy w rozgrywkach wróci do pełni sił, bo sytuacja z urazem spowodowała, że nie był on w ostatnich meczach w optymalnej formie.
A czy pozostałych zawodników nie dosięgnęły w ostatnim czasie jakieś urazy?
– W tej chwili poza Śpiączką nikt nie narzeka na kontuzje. Wcześniej nie w pełni sił był także Przemysław Banaszak, ale mam nadzieję, że w dalszej części rundy problemy zdrowotne nie będą dokuczać naszym napastnikom.
Zaplanowany na piątek wspomniany przez pana sparing z Resovią ma na celu sprawdzić, czy udało się poprawić mankamenty w grze i podbudować też morale zespołu?
– Kiedy drużynie dobrze idzie każdy trener ma pomysł na grę i taktykę. Są jednak takie momenty, nie tylko w Górniku, ale chociażby w Legii Warszawa, że coś się „zacina” i trzeba szukać nowych rozwiań. Na pewno też treningi w czasie przerwy w rozgrywkach będą cięższe. Dlatego w sparingu z Resovią zawodnikom może nieco brakować świeżości.
Ten sprawdzian ma dać panu także odpowiedź na kogo postawić w decydujących spotkaniach w PKO BP Ekstraklasie?
– Każdy dzień niesie za sobą nowe wyzwania. Problemy pojawiają się w życiu prywatnym, a także w życiu drużyny. I są po to by je rozwiązywać. Każdy kolejny trening daje pewien obraz i możliwość zaplanowania nowych pomysłów. Na razie nie budujemy jeszcze emocji na mecz z Pogonią Szczecin, bo jest na to jeszcze za wcześnie. Staramy się poprzez treningi budować lepszą dyspozycję. Jeżeli coś jest dobre dla drużyny to staramy się to transportować dalej i tak działamy dzień po dniu.
Rozumiem więc, że o meczach jakie przyjdzie wam rozegrać w końcówce sezonu jeszcze w szatni i klubie się nie rozmawia?
– Z własnego doświadczenia wiem, że nie warto tak robić. Kiedy byłem trenerem w Stomilu Olsztyn na sześć kolejek przed końcem sezonu traciliśmy do utrzymania 10 punktów. Skupialiśmy się jednak nie na tym, ile tracimy, a ile „oczek” można jeszcze wywalczyć. Wtedy udało nam się poprawić dorobek o 15 punktów. Rozgrywki piłkarskie piszą więc różne historie. Zdajemy sobie sprawę, że obecna sytuacja w tabeli powoduje, że wiele osób zakłada, że Górnik Łęczna spadnie do Fortuna I Ligi. Trzeba jednak grać do końca, skupiać uwagę na pojedynczych meczach i zdobyczach punktowych. W drugiej lidze o osiągnięcie celu graliśmy do ostatniej kolejki. Rok temu poprzez baraże również graliśmy o awans do samego końca. Teraz również może być więc tak, że ostatni ligowy mecz z Jagiellonią zadecyduje o wszystkim.