ROZMOWA Z Łukaszem Tymińskim, pomocnikiem Górnika Łęczna
Mieliście w głowie jakieś założenia, plany na spotkanie z Lechią, a tymczasem siódma minuta i wszystko wzięło w łeb.
– Lekko nie było. Trochę nas to (wyrzucenie z boiska Pawła Sasina – red.) wybiło z rytmu, bo już na początek taki dzwon. ieliśmy specjalnie ustawienie pod Lechię i mieliśmy w głowie założenia, żeby je realizować. Jak nagle wypadł zawodnik, to cały nasz plan legł w gruzach. Byliśmy na boisku trochę zdezorientowani, jak to poukładać. W przerwie zmieniliśmy jednak troszkę ustawienie. Od razu widać było, że nawet w dziesięciu jesteśmy w stanie dobrze grać i uważam, że nie zasłużyliśmy na porażkę. Myślę, że wyszliśmy z tego meczu z twarzą, choć za grę punktów się nie otrzymuje.
Ta kartka zasłużona czy niezasłużona?
– Uważam, że niezasłużona. Generalnie wydaje mi się, że to nie jest takie sędziowanie z duchem gry. Pierwszy faul, początek meczu, zawodnik też nie widział drugiego zawodnika. Wydaje mi się, że czerwonej kartki nie powinno być. Raczej żółta.
Zaczęliście trójką defensywnych pomocników w środku pola. Chodziło o to, żeby ten olbrzymi ofensywny potencjał Lechii zneutralizować?
– No tak. Założenie było takie, żeby środek Lechii wykluczyć i tutaj nam to gdzieś nie do końca się sprawdziło w sensie takim, że wypadł nam jeden zawodnik i nie mogliśmy realizować tego planu, jaki mieliśmy. Trzeba było całą taktykę zmienić.
Pierwszy raz zagraliście w Lublinie, bez swoich najbardziej fanatycznych kibiców. Jak to wszystko z waszej perspektywy, z perspektywy boiska wyglądało?
– Jesteśmy profesjonalnymi piłkarzami i musimy skupiać się na grze. Wiadomo, że łatwiej jest grać, jeśli jest wsparcie kibiców za plecami, ale taka sytuacja i ona nie jest zależna od nas. My gramy po to, żeby barw tego klubu bronić w lidze i reprezentować je jak najgodniej.
Walczycie, dajecie z siebie wszystko na boisku, ale po dwóch kolejkach jesteście jedynym zespołem bez punktu na koncie.
– To, że nie mamy punktów na pewno boli. Gra idzie jednak w dobrym kierunku. To, co nam los teraz zabrał, na pewno gdzieś kiedyś odda.
Styl, jaki pokazaliście w spotkaniach z Ruchem i Lechią może być dobrym prognostykiem na przyszłość?
– Na pewno, bo pewien poziom trzeba trzymać. Za grę nikt punktów nie daje, ale to światełko w tunelu, że te punkty przyjdą. Jeżeli zaczniemy wygrywać mecze, to w połączeniu z dobrą grą, wszystko razem będzie się nakręcało i będziemy się piąć w górę.