Górnik Łęczna nie zwalnia tempa. Po zwycięstwie nad Wisłą Kraków, tym razem zielono-czarni ograli na wyjeździe Śląsk Wrocław i wydostali się ze strefy spadkowej.
Podopieczni Franciszka Smudy mimo problemów kadrowych w znakomitym stylu rozpoczęli rundę finałową piłkarskiej ekstraklasy.
Terminarz grupy spadkowej ułożył się tak, że Górnik po dwóch tygodniach znów musiał jechać na Dolny Śląsk. Tym razem sytuacja kadrowa była znacznie trudniejsza, bo do kontuzjowanych Gersona i Macieja Szmatiuka dołączył Aleksander Komor. Franciszek Smuda na środku obrony zmuszony był postawić więc znów na nominalnego napastnika Przemysława Pitrego i ofensywnego pomocnika Adama Dźwigałę. Na domiar złego ten pierwszy już po niespełna kwadransie doznał kontuzji i zmienić musiał go inny pomocnik, Łukasz Tymiński.
Mimo eksperymentalnego zestawienia łęcznianie radzili sobie dobrze. W 34 min szansę miał Szymon Drewniak, ale nie trafił czysto w piłkę. Kilkadziesiąt sekund później pomocnik, wypożyczony z Lecha Poznań, kapitalnie obsłużył jednak Bartosz Śpiączkę, a znajdujący się ostatnio w znakomitej formie napastnik strzałem z ostrego kąta pokonał Mariusza Pawełka.
Jeszcze przed przerwą wyrównać mógł Łukasz Zwoliński, ale naciskany przez Dźwigałę nie zdołał uderzyć tak, jak chciał i piłka przeleciała obok bramki strzeżonej przez Wojciecha Małeckiego. Chwilę później drugi raz sam na sam z Pawełkiem znalazł się Śpiączka, ale tym razem górą z tego pojedynku wyszedł golkiper Śląska.
Tuż po wznowieniu gry bliski zaskoczenia Małeckiego był Robert Pich, ale piłka po jego centrostrzale trafiła w poprzeczkę. W 58 min bramkarz Górnika wykazał się, wygrywając pojedynek oko w oko z Ryotą Morioką. Chwilę później niewykorzystane okazje zemściły się na Śląsku, bo po dośrodkowaniu Piotra Grzelczaka, Grzegorz Bonin na raty pokonał Pawełka.
Mądrze broniący się Górnik nie pozwolił Śląskowi na strzelenie choćby kontaktowego gola i dowiózł korzystny rezultat do końca.
Dla zielono-czarnych było to drugie ligowe zwycięstwo z rzędu. Co ciekawe, taka seria przydarzyła się im po raz pierwszy od września 2015 roku. Dzięki temu po wielu tygodniach wygramolili się wreszcie ze strefy spadkowej. Nie tylko opuścili ostatnie miejsce, ale dzięki korzystnym wynikom innych meczów (remisy w Płocku i Gdyni), awansowali na jedenastą lokatę, tuż nad Śląsk. W dolnych rejonach jest jednak bardzo ciasno. Przewaga łęcznian nad zamykającym tabelę Ruchem Chorzów to zaledwie sześć „oczek”.
Za tydzień, 6 maja Górnicy podejmą na własnym terenie Wisłę Płock, z którą przed kilkoma tygodniami przegrali u siebie 2:3, choć prowadzili już 2:0. Teraz będzie okazja do rewanżu.
Śląsk Wrocław - Górnik Łęczna 0:2 (0:1)
Bramki: Śpiączka (35), Bonin (59).
Śląsk Wrocław: Pawełek – Dankowski, Celeban, Kokoszka, Augusto (84 Engels) – Kovacević, Pich – Madej (75 Lewandowski), S. Riera, Morioka – Zwoliński.
Górnik Łęczna: Małecki – Matei, Dźwigała, Leandro, Pitry (13 Tymiński) – Bonin, Sasin – Atoche (82 Hernandez), Drewniak (90+3 Danielewicz), Grzelczak – Śpiączka.
Żółte kartki: Drewniak, Tymiński. Sędziował: Jarosław Przybył. Widzów: 4921.