Veljko Nikitović (z piłką) z konieczności opuści inaugurację rundy wiosennej
ROZMOWA z Veljko Nikitoviciem, kapitanem Górnika Łęczna.
- Lubi pan zimowy okres przygotowań?
– Nie wiem czy są piłkarze, którzy to lubią. Ale jak ktoś gra w Polsce, to musi sumiennie i ciężko trenować w tym czasie, aby później przez cały rok bazować na tej pracy. Zima jest długa to i przygotowań też jest dużo. Jednak kiedyś było ich jeszcze więcej, trwały nawet dwa miesiące.
- Piłkarze nie przepadają za ciężką pracą?
– Ja akurat ją lubię, bo wiem, że prędzej czy później to się opłaci. Nawet kiedy trzeba wejść na boisko na kwadrans czy pół godziny, muszę być w maksymalnej dyspozycji.
- Starsi zawodnicy dobrze znoszą taką harówkę?
– Lepiej niż młodzi. Podczas intensywnych przygotowań młodsi gracze częściej narzekają na jakieś urazy, częściej można ich zobaczyć na leżance w gabinecie lekarskim. Starsi robią swoje, są wytrenowani i dobrze znają swoje organizmy.
- Jakie są różnice w przygotowaniach teraz i tych sprzed kilkunastu lat?
– Poszły w kierunku profesjonalizmu. Kiedy miałem 18 lat, w Crvenie Zveździe Belgrad, wszyscy byliśmy wrzucani do jednego worka, każdy pracował na takich samych obciążeniach i musiał wykonać taką samą pracę. Każdy musiał przebiec ten sam dystans, kto był szybszy i silniejszy, kończył wcześniej. Teraz prowadzone są szczegółowe badania i przez cały okres zajęcia są indywidualizowane. Dwanaście lat temu trafiłem do Polski i wtedy pracowaliśmy ciężej. Każdy musiał swoje wybiegać i podnieść swoje ciężary.
- To gór chyba pan nie lubi?
– (śmiech) Lubię, ale nie tęsknię za nimi.
- Na Litwie pracowaliście mocniej. Jakie błędy można najczęściej popełnić zimą?
– Z formą trzeba trafić już na pierwsze kolejki, pod każdym względem – szybkości, wydolności, siły i taktyki. Nie ma czasu na błędy, bo liga, zwłaszcza w tym roku, będzie krótka. A kiedyś początek to było badanie, a odpalić mieliśmy po kilku kolejkach. Teraz dużo jest testów, sprawdzianów i praktycznie nie ma zajęć bez piłek. Zawodnicy też bardziej dbają o siebie, przywiązują uwagę do jedzenia i diety, nie ma mowy o pofolgowaniu. Zwłaszcza, że trener Szatałow rygorystycznie podchodzi do tkanki tłuszczowej i wagi.
- Z którym trenerem miał pan najtrudniejsze przygotowania?
– Z Tadeuszem Łapą. Dużo biegaliśmy wtedy na Słowacji, jeden za drugim odpadał na trasie. Łatwo nie było też z Bogusławem Kaczmarkiem, który w Cetniewie miał swoje ścieżki. Ale potem mieliśmy jedną z najlepszych rund. Trener Kaczmarek mawiał, że „Indianin odpoczywa w truchcie”.
- A Jurij Szatałow?
– W Mariampolu też ciężko pracowaliśmy, ale wyłącznie z piłkami.
- Uciekacie od zimy do Portugalii. Co będzie najważniejsze podczas drugiego zgrupowania?
– Dni lecą, liga zbliża się coraz bardziej. Na pewno skupimy się na taktyce, technice, do tego dojdzie zgrywanie nowych zawodników. Popracujemy też nad stałymi fragmentami gry. Sparingi mamy zagrać z mocnymi przeciwnikami.
- Ilu nowych zawodników potrzebujecie do zespołu?
– To najlepiej wie sztab szkoleniowy. Jednak co rundę musi być małe wietrzenie szatni i dopływ świeżej krwi. Przyda się wzmocnienie każdej formacji. Dobry zawodnik jeszcze nie zaszkodził żadnemu zespołowi.
- Pierwszy mecz zagracie 13 lutego, więc w Polsce wciąż może być zima i trudne warunki do grania.
– Trzeba się z tym liczyć, nawet 1 kwietnia może jeszcze spaść śnieg. Mimo to wszyscy wyjeżdżają do ciepłych krajów, bo chcą trenować na dobrych boiskach. W ekstraklasie i tak każdy ma podgrzewaną płytę.
- Kto najsilniej wzmacnia się zimą?
– Wszystko na jedną kartę stawia Legia, która 100-lecie klubu chce uczcić mistrzostwem Polski. Ale prawdziwy harmider dopiero się zacznie. Dobrzy zawodnicy najpierw szukają zatrudnienia za granicą, dopiero potem rozpatrują oferty z Polski. Nawet po dwóch, trzech kolejkach wciąż będzie coś się działo.
- Górnik ma dobrą pozycję wyjściową, jednak różnice w tabeli są niewielkie. O miejsce w górnej ósemce będzie szalenie trudno.
– Będziemy walczyć do końca, aby dodatkowe siedem kolejek zagrać ze spokojem. Nie chcemy przeżywać tego co przed rokiem, kiedy przed degradacją broniliśmy się do ostatniej serii. Wiemy, że różnice są niewielkie, dlatego nie ma miejsca na błędy i zagapienie się. Jeden mecz może decydować o 8 lub 9 miejscu.
- Zaczynacie meczami z Piastem Gliwice i Wisłą Kraków. Czy te spotkania odpowiedzą już, na co będzie stać Górnika Łęczna?
– To ciekawi i trudni rywale, Piast jest liderem, a Wisła ma większe aspiracje i zmieniła zimą trenera. Zrobimy wszystko, aby od początku zdobywać punkty i nikt nam nie odjechał. Lepiej szybciej wejść do ósemki, niż później ją gonić z nożem na gardle.
- Początek piłkarskiej wiosny będzie bez pana.
– Muszę pauzować za cztery żółte kartki, więc …dostałem dodatkowy tydzień na przygotowania. W Portugalii w sparingach będę otrzymywał mniej szans, bo trenerzy muszą zgrywać zespół pod kątem Piasta. Po prostu uzbroję się w cierpliwość i poczekam na swoją szansę.
Rozmawiał Artur Ogórek