To był szalony mecz. Sędzia Sebastian Jarzębak aż czternaście razy sięgał po żółty kartonik, a w konsekwencji również trzykrotnie po czerwony. Padły cztery gole, było dużo nerwów i kłótni, a emocjami można by obdzielić spotkania całej kolejki.
Działacze związku byli jednak innego zdania i jeszcze w piątek nakazali grać. Na szczęście na wysokości zadania stanęli organizatorzy, którzy świetnie przygotowali boisko.
Warunki do gry były odpowiednie, ale Piotr Rzepka nie miał komfortowej sytuacji. Trener gospodarzy nie mógł skorzystać z kilku zawodników, w tym Sebastiana Szałachowskiego i pozyskanego w ostatniej chwili Tomasza Nowaka. Pierwszego wykluczyły kłopoty zdrowotne, a drugiego brak certyfikatu.
Miedź, choć jest beniaminkiem, opiera skład na doświadczonych zawodnikach. Dwaj z nich – Mariusz Zasada i Jakub Grzegorzewski – wcześniej występowali w Łęcznej i obaj w niedzielę wybiegli w podstawowym składzie.
W 18 min zasłużenie wyszli na prowadzenie, jednak po wątpliwym rzucie karnym. Kamil Oziemczuk wysoko uniósł nogę, a arbiter uznał, że faulował Marcina Nowackiego. Jedenastkę pewnie wykorzystał Grzegorzewski.
Zimnej krwi nie zabrakło też w 29 min Zasadzie, który przechwycił piłkę, wyprzedził Cezarego Stefańczyka i z dużym spokojem wygrał pojedynek z bramkarzem. Wszystko układało się po myśli gości, więc zanosiło się na pogrom.
Tym bardziej, że Bogdanka była nieporadna, niedokładna, chaotyczna i spóźniona. I tak do 38 min, kiedy drugą żółtą kartką nieoczekiwanie został ukarany Mateusz Bany. Dopiero od tej pory miejscowi uwierzyli, że tego meczu można nie przegrać.
Po przerwie pod bramką Miedzi robiło się gorąco. Niestety w prowadzeniu spotkania gubił się sędzia, który raz po raz sięgał do kieszeni, dekompletując ekipę Miedzi. W tej napiętej atmosferze Bogdance udało się doprowadzić do remisu. W 69 min Nikitović dośrodkował z rzutu rożnego, a celną "główką” popisał się Marcin Kalkowski. Na więcej gospodarzy nie było już stać.
– Nawet, gdyby było nas pięciu, to byście nie wygrali – prowokował Bogusław Baniak.
– Oj Boguś zamknij się, bo jak się wkurzę to zobaczysz – odpowiedział Piotr Rzepka. Na konferencji prasowej obaj przeprosili się za wymianę zdań, jednak o tym meczu jeszcze nie raz będzie się mówiło.
OPINIE TRENERÓW
– To był mecz pod naszą kompletną kontrolą. Pierwsza połowa to była nasza zupełna dominacja. Gdyby skończyło się trzy lub cztery zero to mielibyśmy łatwiejsze zadanie. Ale skończyło się na 2:1 i musieliśmy grać w dziesiątkę. Potem straciliśmy jeszcze drugą bramkę. Jednak ten wynik należy szanować, jeśli kończy się spotkanie w ósemkę. Piłkarsko pokazaliśmy, że zasługujemy na to, aby włączyć się do walki o ekstraklasę.
Piotr Rzepka (Bogdanka)
– Emocjami można by obdzielić przynajmniej dziesięć meczów. Dla nas był to dopiero pierwszy występ na naturalnej na-wierzchni, więc z każdym kolejnym powinno być coraz lepiej. Miedź natomiast przyjechała na rundę wiosenną prosto z Turcji, gdzie mogła grać i trenować na zielonych boiskach. Po siedmiu kolejnych zwycięstwach u siebie zanotowaliśmy pierwszy remis przed własną publicznością.