W niedzielę o godz. 12.30 Górnik Łęczna zmierzy się na własnym stadionie z Dolcanem Ząbki. Transmisja w Orange Sport
Górnik Łęczna, który jeszcze dwa tygodnie temu był blisko fotela lidera, dziś do pierwszego miejsca traci więcej punktów niż ma przewagi nad strefą spadkową.
Veljko Nikitović i spółka szybko mogą wrócić jednak do ścisłej czołówki. Przed nimi przecież zaległe spotkanie z Arką Gdynia, które decyzją PZPN odbędzie się 30 października.
Ale na właściwych torach muszą znaleźć się znacznie wcześniej, najlepiej już w niedzielę, gdy przed własną publicznością zmierzą się z Dolcanem Ząbki.
Podopieczni Roberta Podolińskiego to największa rewelacja rozgrywek. Mają w swoich szeregach najskuteczniejszego strzelca pierwszej ligi Dariusza Zjawińskiego, który znajduje się w życiowej formie. Na początku sezonu wygrywali wszystko jak leci, ale ostatnio wpadli w mały dołek.
Przed tygodniem przegrali przed własną publicznością 1:4 z Miedzią Legnica, która do tej pory pozostawała bez zwycięstwa.
– Końcowy wynik wskazuje, że zostaliśmy zdemolowani przez rywali. Jednak wcale tak nie było. Do 43. minuty kiedy mieliśmy sytuację na 2:1 graliśmy dobrze. Wszystko odmieniło się po bramce do szatni jaką straciliśmy w końcówce pierwszej połowy.
Dwie stracone bramki w końcówce spotkania co prawda poprawiają statystyki Miedzi, ale na zdobycze punktowe w tym spotkaniu nie miały już wpływu – opowiada o tamtym meczu Bartosz Wiśniewski, pomocnik Dolcanu na oficjalnej stronie swojego klubu.
Słabsza forma chłopców Podolińskiego może być szansą dla łęcznian. Jednocześnie jednak zawodnicy, podrażnieni kompromitującą porażką, zrobią z pewnością wszystko, żeby zrehabilitować się możliwie jak najszybciej.
Na szczęście Górnicy też mają coś do udowodnienia. Przed wyjazdem do Rybnika nikt nie brał przecież pod uwagę starty punktów, ale ze Śląska nie udało się przywieźć choćby jednego.