W rundzie jesiennej Górnik uległ u siebie Turowi 1:2 i była to jedna w najbardziej wstydliwych porażek "zielono-czarnych”. Czy w sobotę łęcznianom uda się zrehabilitować za wcześniejsze niepowodzenie? Szansę ku temu mają wielką, bo Tur wiosną jeszcze nie wygrał.
Co prawda szkoleniowiec pierwszego zespołu mówi, że czas rozliczeń nadejdzie dopiero w czerwcu i kadra wciąż jest płynna, jednak słowa te, przynajmniej na razie, nie znajdują potwierdzenia. Nie znalazły również przed wyjazdem do Turka.
Przeciwko Turowi za żółte kartki nie będzie mógł wystąpić Paweł Tomaczyk, ale do osiemnastki nie trafił żaden z doświadczonych graczy, tylko Krystian Michalak. Dlatego w składzie Górnika nie należy spodziewać się żadnych zmian, z wyjątkiem tej wymuszonej - na prawej obronie wybiegnie Paweł Głowacki.
Do końca sezonu pozostało jeszcze sześć kolejek. Do trzeciego miejsca, dającego grę w barażu, Górnik traci dziesięć punktów. W tej sytuacji marzenia o awansie można już schować na przyszły sezonu.
Choć w terminarzu nie znajdują się wcale wymagający rywale. Przed łęcznianami jeszcze spotkania wyjazdowe z Turem, Odrą Opole i Zniczem Purszków (jedyny przeciwnik z górnej części tabeli) oraz u siebie z GKS Katowice, Wisłą Płock i Wartą Poznań. Ale to właśnie z teoretycznie słabszymi ekipami Górnik pozbawił siebie okazji na lepszy dorobek punktowy i walki o ekstraklasę. Straty ze Stalą, Dolcanem, GKP Gorzów czy Kmitą przez cały sezon odbijają się czkawką.
Czy na finiszu ligi, bez presji, uda się już grać na miarę wcześniejszych oczekiwań? W Bielsku-Białej był kawałek dobrego futbolu, z Jastrzębiem zwycięstwo, więc pewne symptomy się pojawiły. W dodatku można przy okazji pomóc sąsiadom zza miedzy - piłkarzom Motoru. Każde punkty odebrane drużynom z dołu tabeli, to przecież większa szansa dla lublinian na utrzymanie.