Górnik cały czas jest w gruntownej przebudowie. Jeszcze w trakcie rundy wiosennej exodus rozpoczął Japończyk Toshikazu Irie. Później, już po zakończeniu sezonu, pożegnano ośmiu zawodników. Rozstano się też ze sztabem szkoleniowym, w którym pozostał tylko Sławomir Nazaruk.
Tomasz Midzierski znalazł zatrudnienie w Miedzi Legnica, Dawid Sołdecki przeszedł do Termaliki Bruk-Bet Nieciecza, Cezary Stefańczyk trafił do Wisły Płock, Maciej Ropiejko przeniósł się do Chojniczanki, Michał Renusz wybrał ofertę GKS Bełchatów, a Tomasz Tymosiak wrócił do Orląt Radzyń Podlaski.
Do tego Kamil Oziemczuk, po spotkaniu ligowym z Wisłą Płock, został przesunięty do rezerw. Ale na tym roszady wcale nie muszą się zakończyć. Dziś ze "starego” składu miejsce w drużynie ma tylko Veljko Nikitović. Pytanie tylko: na jak długo?
Trener, na zasadzie nowej miotły, wprowadza swoje porządki. Piłkarze, którzy grali w "zielono-czarnych” w ubiegłym sezonie, może poza Tomaszem Nowakiem, nie mają u niego lekkiego życia. Nikitović, będący kapitanem drużyny i ikoną klubu, już w pierwszym meczu został zmieniony w trakcie spotkania.
Sergiusz Prusak po jednym występie, w którym przepuścił dwa gole, ale żaden z nich nie obciążał jego konta, wylądował na ławce rezerwowych. Jego miejsce zajął Paweł Socha, jednak on nie ustrzegł się wpadek.
Na konferencji prasowej w Świnoujściu Szatałow powiedział, że u niego golkiperzy bronią do błędu, więc należy spodziewać się, że Prusak znowu stanie między słupkami. Pomyłki niektórych wytykane są natychmiast i napiętnowane z dużym okrucieństwem. A przecież inni gracze, sprowadzeni latem, także je popełniają. Podobnie jak szkoleniowcy.
W Łęcznej cały czas trwają poszukiwania napastnika. Problem snajpera ciągnie się w Łęcznej od dawna. Kłopoty zdrowotne pokrzyżowały plany Sebastiana Szałachowskiego, który w dwóch meczach musiał pauzować oraz Michała Zubera, który nie zagrał jeszcze ani razu.
Obaj w ubiegłym sezonie byli najskuteczniejsi w zespole, zdobywając po pięć goli. Skuteczny zawodnik to transferowy priorytet w Górniku, ale jak napastnika jak nie było, tak nadal nie ma. W tej sytuacji poszukiwania mogą rozciągnąć się nawet poza granice Polski. Damian Szpak i Łukasz Zwoliński "zielono-czarnych” raczej nie zbawią.
A póki co, od czwartku z zespołem trenuje Paweł Zawistowski, Szatałowowi znany choćby z pracy w Zawiszy Bydgoszcz. Ostatnio występował w Koronie Kielce, jednak problem w tym, że jest kolejnym środkowym pomocnikiem, który w dodatku wiosną grał niewiele.