Przed rokiem Górnik przystępował do sezonu pod hasłem "Nasz Everest”. W domyśle miał wejść na szczyt, wywalczyć awans. Teraz w Łęcznej słowo "ekstraklasa” też się pojawia, ale już tylko szeptem. Nikt nie składa odważnych deklaracji.
Dlatego plotkuje się, że należałoby dwa razy sprzedać Prejuce'a Nakoulmę, aby załatać dziurę w budżecie. A wartość napastnika z Burkina Faso wpisana w kontrakt, to półtora miliona złotych.
Problem w tym, że po rundzie wiosennej zabrakło chętnych na gracza z Afryki. Mimo że jeszcze zimą był łakomym kąskiem. Ostatecznie popularnego "Prezesa” udało się wypożyczyć do łódzkiego Widzewa, co i tak działacze "zielono-czarnych” przyjęli z ulgą, oszczędzając na jego pensji.
Nie przedłużono też kontraktów z kilkoma doświadczonymi piłkarzami. W to miejsce sprowadzono pięciu zawodników, również w większości ogranych. Ale na tym nie koniec.
Poszukiwania trwają, na lewą stronę i do ataku. W tej chwili w Łęcznej na testach przebywa Białorusin Andriej Porywajew z klubu Dniepr Mogilew, a Górnik interesuje się jeszcze dwoma napastnikami zza granicy – Czechem i Litwinem z FBK Kowno.
Czy nowy skład daje nowe nadzieje na awans? – Nie dmuchajmy w balon, róbmy swoje po cichu. Teraz już nie ma zdecydowanych faworytów, liga powinna być znacznie bardziej wyrównana – uspokaja kapitan Veljko Nikitović.
Serb ma rację, jednak inne zespoły wykonały transfery bardziej imponujące. Stąd Górnika Łęczna już nikt nie wymienia w gronie faworytów. Do tego towarzystwa zaliczani są za to Pogoń Szczecin, Piast Gliwice, ŁKS Łódź czy GKS Katowice.
– To jest piłka nożna, a w niej nic nie jest pewne. My z pokorą podejdziemy do sezonu – podkreśla Kamil Stachyra.
– W sparingach to nieźle wyglądało, ale wszystko zweryfikuje dopiero liga. Zaczniemy w Polkowicach, gdzie występuje nasz stary znajomy Zbigniew Grzybowski. Z beniaminkami na dzień dobry gra się ciężko, często sprawiają niespodzianki, ale my jedziemy tam, żeby zwyciężyć.
Odpowiedź, na co faktycznie stać łęcznian, przynajmniej w małym stopniu, poznamy już w sobotę. A jak ważny jest początek rozgrywek Górnik przekonał się już przed rokiem. Najpierw były trzy porażki z rzędu i o utrzymanie trzeba było drżeć aż do samego końca. Natomiast z awansu i balonu pozostały tylko strzępy...
W środę wieczorem w Łęcznej odbyła się prezentacja piłkarzy, podczas której wystąpił również zespół Doniu & Vito WS
GÓRNIK ŁĘCZNA - MECZE RUNDY JESIENNEJ
• Plany.
– W ubiegłym sezonie broniliśmy się przed spadkiem, ale udało nam się uratować. Przed sezonem 2010/11 wysoko zawieszamy sobie poprzeczkę. Chcemy włączyć się do walki o awans. Jednak na pewno nie będziemy składali deklaracji, że my musimy to zrobić. Znamy swoje miejsce, nie jesteśmy czarodziejami.
• Transfery.
– Przetestowaliśmy blisko dwudziestu zawodników. Wzięliśmy pięciu, ale zapłaciliśmy tylko za jednego – Adriana Paluchowskiego, w dodatku niewielkie pieniądze. Pozostałych wypożyczyliśmy, ale z opcją pierwokupu. Bo nie będziemy nikomu szkolić piłkarzy. Przy okazji meczu w Polkowicach spotkamy się z menedżerem czeskiego napastnika. Czekamy też na powrót z urlopu prezesa litewskiego klubu, bo też jesteśmy zainteresowani jednym zawodnikiem. Będziemy chcieli pozyskiwać z regionu młodych piłkarzy. Już mamy uzgodnione warunki z Avią Świdnik i Mateuszem Pielachem.
• Pieniądze.
– One są do podjęcia z murawy, dlatego m.in. nie możemy dojść do porozumienia z jednym graczem Polonii Warszawa. My mu nie zapłacimy 25 tys. zł. miesięcznie. Wcześniej zawodnicy dostawali pieniądze z góry, teraz kontrakty zostały skonstruowane inaczej. Mamy ustaloną premię, ale piłkarze będą otrzymywali tylko jedną trzecią. Reszta będzie zamrażana. Na przykład, jeśli na koniec rundy zespół będzie blisko czołówki z małą stratą punktową, to zapłacimy kolejną część. Piłkarze przyjęli ten regulamin bez szemrania. Ale przewidziane są też konsekwencje, jeśli przejdą obok meczu. Dlatego każde spotkanie będzie o życie.
• Sponsorzy.
– Dziś to są inwestorzy. Wcale nie obiecywałem, że będę do nas walili drzwiami i oknami. Rozmawialiśmy z wieloma potężnymi firmami, ale Łęczna to nie jest super miejsce pod względem marketingowym. Mimo to jestem optymistą. Czy kopalnia będzie nadal inwestowała w futbol? Zmienili się jej właściciele, ale mam nadzieję, że w dalszym ciągu będzie dla nas zaświecone zielono światło.