Od trzech najbliższych meczów w dużej mierze będzie zależało, czy Górnikowi uda się uratować miejsce w pierwszej lidze. Niestety, łęcznianie zagrają je na boiskach rywali. A pierwsze już w środę o godz. 17.30 w Kluczborku.
A przecież zimą piłkarzy z Kluczborka zgodnym chórem umieszczano w gronie drużyn "przeznaczonych” do spadku. Runda rewanżowa w wykonaniu podopiecznych Grzegorza Kowalskiego była jednak zadziwiająca. Zwycięstwa w Świnoujściu, Szczecinie czy Poznaniu wywołały podziw i zazdrość konkurencji.
– Mogło być jeszcze lepiej – podkreśla Tomasz Copik, były gracz Górnika Łęczna, a teraz filar defensywy MKS. – Szkoda meczów w Lublinie i Stalowej Woli oraz u siebie z ŁKS.
Z Górnikiem czeka nas bardzo ważne spotkanie. Jeśli zwyciężymy, a potem zrobimy to samo z Dolcanem, nasze utrzymanie powinno być już pewne. W czym tkwi nasza tajemnica? Dobrze przepracowaliśmy zimę i widać efekty.
Nie znajdziecie też u nas wielkich indywidualności. Bo atutem Kluczborka jest kolektyw. Szkoda tylko, że nie będę mógł zagrać, bo mam kłopoty z łydką. A takie mecze wyzwalają przecież emocje. W ekipie gospodarzy zabraknie tylko Copika.
Ale i tak trudno się spodziewać, aby MKS rzucił się do ataków. Miejscowi, jak większość zespołów w pierwszej lidze, wolą grę z kontry, niż atak pozycyjny. To zresztą widać po ich wynikach na własnym stadionie. U siebie Kluczbork zanotował tylko cztery wygrane, a na wyjeździe pięć.
Górnik za to o niebo lepiej czuje się na własnym obiekcie. Do Łęcznej wracał tylko raz z pełna pulą, ze Świnoujścia. Czy z Kluczborka też mu się uda? Przyjście Mirosława Jabłońskiego odmieniło "zielono-czarnych”.
Przynajmniej w minioną sobotę, kiedy łęcznianie, z zespołu apatycznego, stali się zespołem walecznym. Zagrali też bardziej ofensywnie i stworzyli sporo zagrożenia pod bramką rywali.
A wcześniej wypracowanie dogodnych okazji było ich piętą achillesową. Mimo to, nie zmienia to faktu, że już w czterech kolejnych meczach nie zdobyli gola. Co prawda ostatnio z Górnikiem Zabrze cieszyli się z trafienia, ale padło ono ze strzału samobójczego.
Czas to zmienić. I wygrać po raz drugi.