Po prawie czterech miesiącach przerwy piłkarze wracają na pierwszoligowe boiska. Na inaugurację wiosny zawodnicy Górnika zagrają w Płocku. – Znamy ten zespół doskonale, jego mocne i słabe strony – zapewnia trener łęczyńskiego zespołu Tadeusz Łapa.
I choć w klubie panuje optymizm i nikt nie martwi się zagrożeniem degradacją, to fakty są takie, że Górnika od strefy spadkowej dzielą zaledwie cztery punkty.
O awans natomiast bić się będą inni – Widzew Łódź, Pogoń Szczecin, ŁKS Łódź i Górnik Zabrze. Zresztą, nie tylko łęcznianie mają podobne zmartwienie. Nieoczekiwanie w dole stawki znalazły się także Znicz Pruszków, Wisła Płock oraz Podbeskidzie Bielsko-Biała.
Tadeusz Łapa szybko dokonał wzmocnień zespołu. Do kadry pozyskano Brazylijczyków Renana i Nildo, Adriana Bartkowiaka, Sergiusza Prusaka i Kamila Oziemczuka. Zrezygnowano natomiast z Pawła Głowackiego, Piotra Rafalskiego, Piotra Bazlera, Damira Kojasevicia i Michała Grobelnego.
Udało się za to zatrzymać Prejuce'a Nakoulmę, którego kusiły Lech Poznań, Jagiellonia Białystok, Cracovia i Polonia Warszawa. Napastnik z Burkina Faso okazał się jednak bezcenny. Prezes Waldemar Piotruk wolał podnieść pensję Nakoulmie, niż zarobić 1,5 miliona złotych na jego transferze.
Dlatego w rundzie rewanżowej na "Predżim” będzie spoczywała duża odpowiedzialność. To piłkarz nietuzinkowy, który w pojedynkę potrafi rozstrzygać losy meczu. Choć jesienią strzelił zaledwie dwa gole. Na szczęście wiosną powinno być już lepiej, ponieważ Nakoulma, jak zapewnia trener, będzie wychodził wyłącznie w ataku. W Płocku duet napastników stworzy najprawdopodobniej z Januszem Surdykowskim.
W podstawowym składzie trudno spodziewać się zaskakujących rozwiązań. Ze względu na urazy zabraknie Nildo, Renana, Kamila Stachyry i Krzysztofa Kazimierczaka, a za kartki musi pauzować Radosław Bartoszewicz. Dlatego jedenastka powinna być taka sama, jak w sparingu ze Stalą Stalowa Wola.
– Nie lubię robić rewolucji – potwierdza szkoleniowiec Górnika. – Jak zagramy? Elastycznie, dopasujemy się do rywala. Oni muszą wygrać, ale nie wiem, czy ruszą ostro do przodu. Znamy mocne i słabsze strony Wisły. Mają solidną obronę, silny środek drugiej linii i musimy zwrócić uwagę na Łukasza Masłowskiego, który w pierwszy meczu w Łęcznej zanotował dwie asysty. Ale przeciwnik też robił wszystko, aby nas rozszyfrować. W końcu ostatnio jeździło za nami nawet po dwóch "szpiegów”.
A to świadczy o tym, jak poważnie do sobotniego spotkania podchodzi trener "Nafciarzy” Jan Złomańczuk, doskonale znany na Lubelszczyźnie. – Ten mecz jest ważny dla gości, ale dla nas jeszcze ważniejszy – mówi Łukasz Masłowski, były zawodnik Górnika.
– Jeśli łęcznianie zostawiliby punkty na naszym stadionie, to złapaliby kontakt z dołem tabeli. A my musimy stąd uciekać. W sparingach spisywaliśmy się bardzo dobrze, aż do ostatniego ze Zniczem Pruszków.
Jednak może to dobrze, że doznaliśmy porażki. Na rozgrzane głowy przyda się kubeł zimnej wody. Trzeba było w porę zejść na ziemię.
Początek sobotniego meczu o godz. 18.