Na początku przyszłego tygodnia Górnik rozpocznie przygotowania do nowego sezonu. Po rundzie jesiennej na listę transferową trafiło czterech zawodników, ale każdy z nich zapowiada, że pojawi się na zajęciach 10 stycznia.
– Nie wiem, co będzie dalej i jakie zapadną decyzje. Wiem natomiast, że wciąż obowiązuje mnie umowa z Górnikiem. Przecież pół roku temu przedłużono ją ze mną na kolejny sezon. Po pięciu miesiącach usłyszałem coś zupełnie innego. Nie spodziewałem się tego, a przecież na rok wiązałem swoje plany z Łęczną. Miedź Legnica? To tylko doniesienia prasowe, bo żadnej oferty z tego klubu nie otrzymałem.
Przygotowania do wiosny zamierza rozpocząć z Górnikiem także Niżnik, który zapowiada swoją obecność na inauguracyjnym treningu. Z doświadczonym pomocnikiem tam samo podpisano kontrakt w lipcu 2010 roku i teraz chce go wypełnić do końca, czyli 30 czerwca 2011 roku.
Z Łęcznej nie zamierzają się również ruszać Stachyra i Bartkowiak. – Adriana obowiązuje umowa, a trafienie na listę transferową jeszcze niczego nie oznacza – mówi Paweł Wojtala, menedżer środkowego obrońcy. – Mój zawodnik będzie walczył o miejsce w zespole Mirosława Jabłońskiego.
Czy ma jakieś propozycje? Do tej pory nie otrzymał żadnej. – Nie lubię niczego robić na siłę, ale w tej sytuacji nie widzę innego wyjścia – dodaje Stachyra. – Jeszcze przez pół roku mam studia i byłoby ostatnią głupotą, gdybym je teraz przerwał. Nauka jest bardzo ważna i chcę ją dokończyć. Dlatego postanowiłem zostać w Górniku. Oferty? Była z Motoru Lublin, ale wolę zostać w Łęcznej. KSZO Ostrowiec? Nikt nie kontaktował się ze mną z tego klubu – dodał popularny "Kapi”.
Jeszcze przed świętami łęczyński szkoleniowiec podkreślał, że w kadrze mogą nie nastąpić zmiany. – Na razie nikt nie odchodzi, wszyscy zawodnicy mają ważne kontrakty. Skład z jesieni może zostać utrzymany – stwierdził w grudniu Mirosław Jabłoński. Czy w związku z tym w Górniku nie dojdzie do ruchów transferowych?
– Być może ktoś nowy przyjedzie na pierwszy trening. Rozmawiamy z jednym, dwoma zawodnikami, ale do konkretów jest jeszcze daleko. A jednym z głównych uwarunkowań wzmocnień jest odejście niektórych graczy – wyjaśnił dyrektor sportowy Artur Kapelko.