(fot. gornik.leczna.pl)
Adrian Kostrzewski odchodzi z Górnika Łęczna. 23-letniemu bramkarzowi wraz z końcem czerwca skończyła się umowa z zielono-czarnymi i nie została przedłużona
Choć Kostrzewski zagrał tylko w 34 oficjalnych meczach Górnika to w jego barwach zapisał bardzo ciekawą kartę. Bramkarz trafił do Łęcznej w lutym 2019 roku, już w trakcie rozgrywek eWinner II ligi, a na boisku zadebiutował podczas meczu z Widzewem Łódź. W pół roku Kostrzewski uzbierał 16 meczów na poziomie drugiej ligi i dołożył do tego trzy spotkania krajowego pucharu, w tym pamiętny przeciwko Legii Warszawa na poziomie 1/8 finału. Natomiast po zakończeniu sezonu wraz z kolegami świętował awans do Fortuna I Ligi.
Na zapleczu PKO BP Ekstraklasy Kostrzewskiemu przybył do gry między słupkami poważny konkurent – Maciej Gostomski. Tym samym młody bramkarz stał się drugim wyborem ówczesnego szkoleniowca łęcznian Kamila Kieresia. W Fortuna I Lidze Kostrzewski zagrał tylko w trzech meczach, a jego debiut był mocno zaskakujący. W 28 kolejce przeciwko Bruk-Bet Termalice Nieciecza Gostomski zobaczył czerwoną kartkę i młody golkiper musiał dość niespodziewanie stanąć między słupkami na nieco ponad 20 minut. Mecz zakończył się remisem 3:3, a Kostrzewski zebrał pozytywne recenzje. W następnej serii gier znów wyszedł w pierwszym składzie w Tychach przeciwko tamtejszemu GKS. Nie może wspominać jednak tego spotkania dobrze, bo Górnik przegrał 1:3. Natomiast ostatni mecz w Fortuna I Lidze Kostrzewskiego to wygrane starcie w Łęcznej przeciwko Sandecji Nowy Sącz.
Po awansie zielono-czarnych do PKO BP Ekstraklasy 23-letni dziś golkiper nadal pozostawał rezerwowym i znów przyszło mu długo poczekać na swoją szansę. Pierwszy mecz w elicie Kostrzewski rozegrał 11 lutego w Łęcznej przeciwko Śląskowi Wrocław. I znów był to występ niespodziewany, bo Gostomskiego kilkadziesiąt godzin przed tym starciem dopadła choroba. Spotkanie z ekipą z Wrocławia toczyło się w arcytrudnych warunkach – przy intensywnych opadach śniegu, który dodatkowo zalegał na murawie. Mecz zakończył się remisem 1:1, a Kostrzewskiego okrzyknięto bohaterem spotkania, gdyż w doliczonym czasie gry uratował łęcznian od porażki. Później jednak między słupki wrócił Gostomski, a Kostrzewski kolejną szansę gry otrzymał dopiero w ostatniej kolejce przeciwko Jagiellonii Białystok (zespół prowadził już wówczas trener Marcin Prasoł).
Po spadku Górnika z elity z Łęczną planował pożegnać się Gostomski i był bardzo bliski przenosin do Górnika Zabrze. Wszystko wskazywało więc na to, że Kostrzewski w nowym sezonie będzie pierwszym bramkarzem Łęczyńskiej drużyny. Ostatecznie transfer Gostomskiego na Śląsk spalił na panewce i doświadczony bramkarz przedłużył umowę z zielono-czarnymi. Natomiast w czwartek klubowi działacze poinformowali, że wygasający z końcem czerwca kontrakt Kostrzewskiego nie został przedłużony.
– Kibice Górnika Łęczna, chciałbym wam serdecznie podziękować za te wspólne lata i doping podczas spotkań. Lepiej się witać niż żegnać, ale niestety nadszedł mój czas. Nie mówię wam do widzenia, ale do zobaczenia – powiedział były już bramkarz Górnika w specjalnym nagraniu wideo jakie ukazało w mediach społecznościowych pierwszoligowca.