(fot. Piotr Michalski)
W drugim meczu z rzędu Górnik Łęczna prowadził do przerwy dwoma bramkami, ale nie zdołał utrzymać prowadzenia zdobywając zaledwie punkt remisując na wyjeździe z Bruk Bet Termaliką Nieciecza
Tydzień temu przed własną publicznością łęcznianie zremisowali 2:2 z GKS Katowice grając dwie kompletnie różne połowy. Dlatego w wyjazdowym starciu z innym spadkowiczem z PKO BP Ekstraklasy nie mogli uchodzić za faworyta. – Termalica dobrze punktuje u siebie, są mocni, grają dobrze w piłkę. Jedziemy, może nie zmazać plamę, ale odegrać się za to ostatnie spotkanie tutaj, w którym wypuściliśmy dwa punkty. Nie ma co się oszukiwać, przespaliśmy tą drugą połowę – mówił przed sobotnim meczem obrońca Górnika Damian Zbozień, cytowany przez klubowy portal. -To Termalica jest stawiana w roli zdecydowanego faworyta i chcielibyśmy sprawić niespodziankę. Taka opinia jest w Polsce, że ekipa z Niecieczy łatwo z nami wygra. Będziemy chcieli pokazać, że tak się nie stanie. Potrafimy grać z każdym przeciwnikiem, stać nas na zwycięstwo z każdym – dodał doświadczony defensor.
Od pierwszego gwizdka sędziego przewagę na murawie osiągnęli miejscowi. Maciej Gostomski po raz pierwszy został zatrudniony w 13 minucie, kiedy bez problemów złapał strzał Macieja Ambrosiewicza. W odpowiedzi Sergiej Krykun zagrał piłkę do Łukasza Grzeszczyka, ale ten źle uderzył piłkę. W 26 minucie Bruk-Bet powinien prowadzić. Piłkę na 11 metrze otrzymał Adam Radliński i huknął z całej siły, a Gostomski w sobie tylko znany sposób przeniósł ją nad poprzeczkę.
W 30 minucie piłkę ręką we własnym polu karnym po dośrodkowaniu Wiktora Łychowydki zagrał Bartosz Farbiszewski i arbiter po skorzystaniu z analizy VAR wskazał na „wapno”. Do futbolówki podszedł Damian Gąska i mocnym strzałem w środek bramki dał prowadzenie zielono-czarnym. Cztery minuty później Gąska wystąpił w roli asystenta popisując się kapitalnym podaniem do Krykuna. Ukrainiec miał nieco problemów z opanowaniem piłki, ale zdołał obrócić się z nią i oddać strzał, po którym goście mieli dwa gole zapasu. Tuż przed przerwą świetną szansę po kolejnym podaniu Gąski miał Dawid Tkacz, ale jego strzał z główki trafił w słupek bramki gospodarzy.
Po zmianie stron Górnik nie cofnął się tak głęboko jak miało to miejsce tydzień temu w domowym starciu z GKS-em Katowice, choć trzeba przyznać, że to nadal miejscowi mieli optyczną przewagę. W 54 minucie Łychowydko spudłował mając piłkę na 16 metrze od bramki Tomasza Loski, a dwie minuty później „Słoniki” zdobyły gola kontaktowego. Po składnej akcji piłka trafiła na piąty metr pod nogi Tomasa Poznara, któremu nie pozostało nic poza umieszczeniem jej w bramce. W 72 minucie czeski napastnik dał o sobie znać po raz drugi świetnie uderzając głową i doprowadzając tym samym do remisu. Chwilę później bramkę po dobrym podaniu od Tkacza mógł zdobyć Gąska, lecz przegrał pojedynek sam na sam z Loską. W końcówce spotkania oba zespoły szukały decydującego trafienia, ale ostatecznie mecz zakończył się podziałem punktów.
Bruk-Bet Termalica Nieciecza – Górnik Łęczna 2:2 (0:2)
Bramki: Poznar (56, 72) – Gąska (33-karny), Serhij Krykun (37).
Bruk-Bet: Loska – Zawijskyj (46 Kukułowicz), Biedrzycki, Farbiszewski, Grabowski – Rep (88 Pietraszkiewicz), Dombrowskyj, Ambrosiewicz (63 Śpiewak), Mesanović,Radwański – Poznar.
Górnik: Gostomski – Zbozień, Biernat, Cisse, Dziwniel – Tkacz (80 Pierzak), Łychowydko (64 Lewkot), Kryeziu (86 Szramowski), Krykun – Grzeszczyk (64 Sobol), Gąska (80 Podliński).
Żółte kartki: Grabowski, Kukułowicz, Radwański, Farbiszewski, Biedrzycki – Łychowydko, Kryeziu, Biernat, Dziwniel.
Sędziował: Piotr Lasyk (Bytom).