Dwa gole samobójcze, czerwona kartka dla Macieja Gostomskiego i gol w szóstej minucie doliczonego czasu gry na wagę remisu. W meczu na szczycie zaplecza PKO BP Ekstraklasy Górnik Łęczna podzielił się punktami remisując z Bruk Bet-Termaliką Nieciecza 3:3
Niedzielne spotkanie zielono-czarnych z prowadzącą w tabeli ekipą trenera Mariusza Lewandowskiego zapowiadało się niezwykle ciekawie, ale chyba nikt nie spodziewał się, że mecz będzie miał tak dramatyczny i pełen zwrotów akcji przebieg. Spotkanie znakomicie zaczęło się dla Górnika bo już w 13 minucie Bartłomiej Kalinkowski zagrał piłke w pole karne do Pawła Wojciechowskiego, a ten mocnym strzałem dał zielono-czarnym prowadzenie. Jednak dwie minuty później był remis po dość kuriozalnej sytuacji. Będący w narożniku pola karnego Górnika Adam Radwański oddał strzał, a piłka najpierw odbiła się rykoszetem od Tomasza Midzierskiego, a następnie Pawła Baranowskiego i… zatrzepotała w siatce. Po zdobyciu gola wyrównującego goście nie zwolnili tempa. Najpierw świetną okazję miał Mateusz Grzybek, ale jego strzał z główki świetnie odbił Gostomski. Chwilę później bramkarz łęcznian był jednak bez szans po tym jak mocnym strzałem głową po dobrze bitym rzucie rożnym pokonał go Artem Putiwcew i do przerwy goście byli o jedną bramkę lepsi.
Po zmianie stron Górnik zaczął grać wyższym pressingiem i ta taktyka bardzo szybko przyniosła efekty. W 54 minucie Piotr Wlazło pociągnął we własnej „szesnastce” za koszulkę Tomasza Midzierskiego i arbiter wskazał na 11 metr. Do piłki podszedł Wojciechowski i pewnym uderzeniem pokonał Łukasza Budziłka.
Nie był to jednak koniec emocji, które narastały z każdą kolejną minutą. W 64 minucie Maciej Gostomski zagrał piłkę ręką poza polem karnym w sytuacji sam na sam z jednym z rywali za co zobaczył czerwoną kartkę. Jego miejsce w bramce zajął Adrian Kostrzewski i chwilę po wejściu na murawę w sobie tylko wiadomy sposób zatrzymał potężne uderzenie Putiwcewa. Grający w przewadze lider Frotuna I Ligi atakował nadal, ale wynik nie ulegał zmianie. Jednak w 86 minucie po, wydawać by się mogło niegroźnym dośrodkowaniu, piłkę tak feralnie chciał wybić Bartosz Śpiączka, że trafił do własnej bramki.
Wydawało się, że po tak straconym golu zielono-czarni nie zdołają się już podnieść. Nic bardziej mylnego. Leandro i spółka postawili wszystko na jedną kartę i w szóstej minucie doliczonego czasu gry strzelili trzeciego gola. Po wrzutce z lewej strony piłkę przed pole karne gości zgrał Midzierski, a będący tam Przemysław Banaszak mocnym strzałem z woleja umieścił ją w bramce przyjezdnych. Po tej akcji gospodarzy arbiter zakończył spotkanie. – Ten remis smakuje jak zwycięstwo. Mam nadzieję, że ten wynik da nam impuls by w końcówce sezonu walczyć dalej i iść po awans do ekstraklasy – powiedział bezpośrednio po meczu przed kamerami Polsatu Sport Paweł Wojciechowski strzelec dwóch bramek dla łęcznian.
Kolejne spotkanie Górnik rozegra siódmego maja w Tychach gdzie zmierzy się z tamtejszym GKS.
Górnik Łęczna – Bruk Bet Termalica Nieciecza 3:3 (1:2)
Bramki: Wojciechowski (13, 54-karny), Banaszak (90+6) – Baranowski (15-samobójcza), Putiwcew (26), Śpiączka (86-samobójcza).
Górnik: Gostomski – Leandro, Baranowski, Midzierski, Orłowski – Krykun (67 Kostrzewski), Kalinkowski, Tymosiak (72 Stromecki), Struski (83 Kukułowicz) – Mak (83 Banaszak), Wojciechowski (72 Śpiączka).
Bruk Bet: Budziłek – Grzybek, Putiwcew, Biedrzycki, Grabowski, Wlazło, Stefanik, Żyra (73 Bonecki), Radwański (87 Bezpalec), Gergel, Czarnowski (41 Śpiewak).
Żółte kartki: Wojciechowski, Leandro – Wlazło, Gergel, Biedrzycki.
Czerwona kartka: Gostomski (64-zagranie ręką poza polem karnym).
Sędziował: Łukasz Kuźma (Białystok).