(fot. GORNIK.LECZNA.PL)
To był bardzo pracowity i naznaczony licznymi wyzwaniami okres dla Górnika Łęczna. Beniaminek rozgrywek Fortuna I Ligi w ostatnich tygodniach rozgrywał mecze niemal co trzy dni. W niedzielę zielono-czarni zremisowali na wyjeździe z Odrą Opole pokazując przed przerwą bardzo odważną i ofensywną grę Teraz kolejny mecz czeka ich „dopiero” w piątek
Po awansie do Fortuna I Ligi piłkarze Górnika przyzwyczaili swoich kibiców do regularnego zdobywania punktów. Faktu tego nie zmienił także napięty terminarz ze względu na zawirowania spowodowane zakażeniami koronawirusem. To wymogło konieczność grania spotkań w weekendy i w środku tygodnia. W minioną środę zespół trenera Kamila Kieresia przegrał 0:1 z Puszczą w Niepołomicach, ale w niedzielę zdołał wywalczyć punkt w Opolu przeciwko tamtejszej Odrze. – Liga przyśpieszyła w zawrotnym tempie. Najpierw wygraliśmy z GKS 1962 Jastrzębie, potem przyszedł remis z GKS-em Tychy i ostatnio porażka z Puszczą. Chcieliśmy przekuć tę przegraną w pozytywną energię, która miała nam pomoc w zwycięstwie nad Odrą – powiedział po meczu w Opolu trener Kiereś.
Górnik na trudnym terenie pokazał dwa oblicza. Przed przerwą Leandro i spółka zagrali odważnie i ofensywnie, a po zmianie za bardzo oddali pole gry rywalom. – Moim zdaniem zasłużenie prowadziliśmy po pierwszej połowie, bo już na początku stworzyliśmy kilka dobrych sytuacji. Potem Paweł Wojciechowski dograł piłkę do Sergieja Krykuna i wyszliśmy na prowadzenie. Niestety wywieźliśmy tylko jeden punkt. Zaważył o tym przede wszystkim początek drugiej połowy, kiedy pozwoliliśmy Odrze dojść do głosu. Czujemy niedosyt, bo zagraliśmy dobrze w pierwszych 45 minutach. Musimy też popracować nad grą przy stałych fragmentach – ocenił Kiereś. – Boisko nie ułatwiało gry w piłkę. Jest w nas niedosyt, ale trzeba szanować ten punkt. Szczególnie po ostatniej porażce w Niepołomicach. Teraz czekamy na mecz z ŁKS-em Łódź – dodaje Paweł Wojciechowski, który wrócił w Opolu do wyjściowej jedenastki i zanotował w niedzielę asystę.
Remis w Opolu pozwolił zielono-czarnym zachować miejsce na najniższym stopniu podium. Łęcznianie mają na koncie 25 punktów, co jak na beniaminka rozgrywek należy uznać za świetny wynik. Do końca rundy jesiennej pozostały jeszcze cztery kolejki. W piątek do Łęcznej przyjedzie ŁKS Łódź i będzie to kolejny mecz na szczycie tabeli. Zespół trenera Wojciecha Stawowego po rewelacyjnym początku sezonu złapał zadyszkę i w ostatnich dwóch spotkaniach zdobył zaledwie punkt. Wydaje się więc, że łęcznianie mogą pokusić się w starciu ze spadkowiczem z PKO BP Ektraklasy komplet punktów. Jednak aby tak się stało będą musieli zagrać przez pełne 90 minut tak jak w pierwszej połowie w Opolu.