Górnik Łęczna dopisał drugi komplet punktów w tym sezonie pokonując u siebie GKS Tychy 3:2. Mecz był bardzo emocjonujący, szczególnie w ostatnich fragmentach drugiej połowy. Jak sobotnie spotkanie podsumowali szkoleniowcy obu ekip?
Dominik Nowak, trener GKS
- Boli nas wynik tego meczu z wielu względów. Pierwsza bramka stracona po rzucie karnym w dość nieoczekiwanym momencie. Gra do przerwy z naszej strony była też mało konkretna, choć dwa trzy uderzenia mijały bramkę rywali. W drugiej połowie zespół wykazał się dobrą reakcją i udało nam się wyrównać. Wydawało się, że jesteśmy na dobrej drodze by objąć prowadzenie. I rzeczywiście – dobrze wyszliśmy z kontrą i szkoda, że po strzale Patryka Mikity piłka trafiła w poprzeczkę. Gdyby wtedy padł gol to myślę, że zdobylibyśmy trzy punkty, bo drugie 45 minut toczyło się pod nasze dyktando. Natomiast straciliśmy drugą bramkę w kontrowersyjnych okolicznościach, a trzeci gol padł po indywidualnym błędzie. Walczyliśmy do końca i zdobyliśmy jeszcze gola kontaktowego, ale się nie udało. Szkoda, bo przez pryzmat stwarzanych sytuacji uważam, że powinniśmy z Łęcznej wywieźć minimum punkt. Taka jest jednak piłka i musimy myśleć już o kolejnym meczu u siebie.
Marcin Prasoł, trener Górnika
- Zacznę od gratulacji dla drużyny. Zostawiliśmy dużo zdrowia na boisku. Każdy walczył o zwycięstwo i otrzymał za to nagrodę. Co do gry – uważam, że zagraliśmy bardzo dobrą pierwszą połowę. Dobrze odbieraliśmy piłki i mieliśmy okazje na zdobycie bramek. W drugiej połowie zabrakło nam konsekwencji. Za głęboko się cofnęliśmy i GKS stopniowo spychał nas w pole karne czego efektem był gol wyrównujący. Jednak wyprowadziliśmy dwa ciosy – najpierw gol Biernata, a później skutecznie zakończona kontra w wykonaniu Sobola. W końcówce było trochę niepotrzebnych nerwów, bo rywale mieli rzut karny, ale ostatecznie komplet punktów zostaje w Łęcznej i to najbardziej cieszy.