Trener Górnika Łęczna Ireneusz Mamrot przed meczem z Wisłą Kraków zapowiadał, że jego piłkarze na pewno będą chcieli zagrać lepsze spotkanie niż w ostatniej kolejce poprzednich rozgrywek. Wówczas „Biała Gwiazda” wygrała bez większych problemów 3:0. Na pewno jego podopieczni zadanie wykonali, bo zielono-czarni urwali faworytowi punkt, a mogli nawet wywalczyć trzy, bo w końcówce to gospodarze byli bliżej zwycięstwa.
Górnik prowadził 1:0, później przegrywał 1:2, ale wykorzystał dobre warunki fizyczne i po stałym fragmencie wyrównał w końcówce. Bramka na 2:2 wyraźnie dodała zespołowi trenera Mamrota skrzydeł. Gdyby wcześniej udało się zaliczyć drugie trafienie, to kto wie, jak skończyłoby się spotkanie. To jednak gdybanie, bo wiadomo, że kilka szans na zamknięcie zawodów mieli też piłkarze z Krakowa.
Czy przed pierwszym gwizdkiem miejscowi remis braliby w ciemno? Po meczu pytaliśmy o to Lukasa Klemenza. – Na pewno w drugiej części mieliśmy dużo więcej szans niż w pierwszej. Do przerwy mieliśmy dwie dobre, ale nie stuprocentowe sytuacje. Po niej Wisła zaczęła grać zdecydowanie inaczej, pojawiło się dla nas sporo przestrzeni. Mimo wszystko z takim rywalem jak Wisła, przed meczem remis jednak wzięlibyśmy w ciemno – wyjaśnia jeden z letnich nabytków Górnika, w przeszłości także gracz „Białej Gwiazdy”.
– W przerwie nie było szczególnego nacisku na jakikolwiek z aspektów. Wiedzieliśmy, że brakuje nam stuprocentowych okazji. Udało się to poprawić po przerwie, więc myślę że dobrze wykorzystaliśmy ten czas – przyznaje Klemenz.
A jak ocenia swój debitu w nowym klubie? – Na pewno w każdym kolejnym meczu można coś poprawić względem poprzedniego. W wyprowadzeniu piłki jestem z siebie zadowolony, ale straciliśmy dwie bramki. Obrońca zawsze będzie myślał o czystym koncie. Tego mi w tym meczu zabrakło – przekonuje obrońca zespołu z Łęcznej.
Co na to goście? W rozmowie z klubowymi mediami Szymon Sobczak przyznał, że w szatni Wisły po końcowym gwizdku był ogromny niedosyt. – Mieliśmy cały mecz pod kontrolą. Straciliśmy szybko bramkę, ale bardzo dobrze zareagowaliśmy. Wykreowaliśmy kilka bardzo dobrych sytuacji, szkoda, że nie zamieniliśmy ich na bramkę. Szkoda także tej mojej okazji, z końcówki, ale niestety nie wpadło – wyjaśnia napastnik ekipy z Krakowa.
– Moja postawa? Gdybyśmy wygrali, to oceniałbym ten występ lepiej. Zabrakło niewiele. Sytuacja stykowa z rywalem? Może lepiej nie będę się wypowiadał. Usłyszałem, że był kontakt, ale nie każdy kontakt to karny, więc wolałbym tego nie komentować. Na pewno automatyzmy z każdym meczem i każdym tygodnim powinny się w naszej grze pojawiać i ja w to głęboko wierzę. Od początku chcemy jednak wygrywać i stać nas na to. W Łęcznej funkcjonowaliśmy dobrze, tylko w końcówce niepotrzebnie wdaliśmy się w grę, która bardziej służyła Górnikowi, czyli długa piłka. Zabrakło nam cierpliwości i operowania piłką. Trzeba się skupić na kolejnym meczu, bo liga jest długa i będzie trzeba pokazać jakość na przestrzeni całego sezonu – dodaje napastnik Wisły.