Rozmawiał Bartosz Surman (fot. Materiały Wisły Płock)
Rozmowa z Piotrem Sadczukiem, prezesem Wisły Płock, byłym prezesem Górnika Łęczna
- Jakie emocje towarzyszą panu przed sobotnim meczem Wisły w Łęcznej z Górnikiem?
– Będzie to dla mnie sentymentalna podróż. Spędziłem w Górniku cztery i pół roku. Zostawiłem więc w tym miejscu bardzo dużo serca i pracy, a także czasu. W związku z tym spodziewam się, że pojawią się u mnie duże emocje, kiedy znów pojawię się na stadionie w Łęcznej. Ale będą to emocje przyjemne.
- Rozumiem więc, że na meczu pan będzie?
– Oczywiście, nie wyobrażam sobie, żeby miało mnie w Łęcznej zabraknąć.
- Jakiego spotkania się pan spodziewa?
– Chciałbym żeby to było ciekawe piłkarskie widowisko. Zarówno Wisła Płock jak i Górnik Łęczna w minionych kolejkach sięgnęły po trzy punkty. Chciałbym żeby na trybunach zasiadło jak najwięcej kibiców i żeby zobaczyli oni dobry mecz. A wynik jest sprawą otwartą.
- Został pan prezesem Wisły na początku lipca i od razu czekał pana ogrom pracy do wykonania. Rewolucja to chyba zbyt małe słowo, by podsumować co działo się latem w Płocku?
– Odkąd objąłem stery w Wiśle pracy było dużo i nadal tak jest. Nie ma co ukrywać, że jeszcze potrzebuję trochę czasu by zapoznać się z wieloma tematami. Priorytetów do wykonania jest w dalszym ciągu dużo i chodzi nie tylko o kwestie sportowe, ale i organizacyjne. Drugiego września nastąpi oficjalne otwarcie naszego nowego stadionu. Będzie to bardzo duże wydarzenie dla całego miasta, a co za tym idzie ogromny wysiłek organizacyjny dla pracowników klubu. Reasumując – pracy nadal jest dużo, ale nie narzekam tylko wykonuję ją z przyjemnością. A to dlatego, że jej okoliczności są bardzo miłe. Nasz nowy stadion robi duże wrażenie i pachnie świeżością.
- Przeniósł się pan do Płocka właśnie z Łęcznej. Jak odnajduje się były prezes Górnika w nowym środowisku?
– Chciałbym podkreślić, że od pierwszego dnia zostałem tutaj bardzo ciepło przyjęty – zarówno ze strony właścicieli, miasta, sponsorów i kibiców. Widzę i czuję, że otrzymałem duży kredyt zaufania i jest to dla mnie bardzo miłe. Zetknąłem się w Płocku z takimi osobami, że praca tutaj sprawia mi dużą radość.
- Kilkanaście dni po pana przyjściu do Wisły do Płocka z Łęcznej trafił także Marcin Biernat, czyli były piłkarz Górnika. Można powiedzieć, że ściągnął pan za sobą tego obrońcę?
– Tak, chociaż Marcina znam od dawna. Obserwowałem go jeszcze kiedy nie był piłkarzem Górnika. To bardzo pozytywna postać i przy tym bardzo dobry piłkarz. Nie brakuje mu ambicji i charakteru. Pamiętam doskonale, że w Łęcznej wprowadzał dobrą atmosferę, ale i spokój. Dlatego wiedząc, że w Wiśle Płock mamy braki w formacji obrony postanowiliśmy wspólnie z dyrektorem sportowym Dariuszem Sztylką sprowadzić go do nas. Jesteśmy z tego ruchu bardzo zadowoleni. Marcin pokazał już w kilku meczach, że będzie ważną postacią naszego zespołu. A cechy, o których mówiłem występują u niego obecnie ze zdwojoną siłą. To bardzo dobry obrońca, a w ostatnim naszym meczu z Bruk-Bet Termaliką Nieciecza strzelił rywalom dwie bramki i powoli staje się ulubieńcem naszych kibiców.
- Wygrana z Bruk-Betem chyba dużo dała drużynie, bo przecież kibice Wisły na zwycięstwo czekali od bardzo dawna, a ostatnia wygrana miała miejsce kiedy pana jeszcze w klubie nie było.
– Wszyscy czekaliśmy na wygraną, a jeszcze dłużej czekamy na zwycięstwo na wyjeździe…
- I to ma nastąpić w sobotę?
– Na każdy mecz wyjazdowy jedziemy z taką nadzieją. W poprzedniej kolejce w moim odczuciu wygraliśmy z drużyną z Niecieczy zasłużenie. Dlatego fajnie było by zrobić kolejny krok i zdobyć komplet punktów na obcym terenie. Z takimi nadziejami jechaliśmy zresztą do Sosnowca, Bielska-Białej i Katowic. Teraz czas na próbę walki o zwycięstwo w Łęcznej. Jedziemy na ciężki teren. Drużyna funkcjonuje bardzo dobrze, a trener Mamrot to dużej klasy fachowiec. Jedziemy jednak powalczyć, a jak to się skończy zweryfikuje boisko.
- Górnik w poprzedniej kolejce wygrał w Derbach Lubelszczyzny z Motorem Lublin, gdzie wedle szerszej opinii nie był uznawany za faworyta. Tym samym zielono-czarni mają dwie wygrane z rzędu i będą chcieli sięgnąć po trzecią.
– Oglądałem poprzednie mecze i Motoru i Górnika i jako jeden z nielicznych w naszym klubowym typowaniu postawiłem na wygraną Górnika w derbach z Motorem. Widać rękę trenera Mamrota. Górnik gra bardzo dobrze w obronie, a w ostatnich meczach zaczął też strzelać bramki. Na tym polega piłka nożna w Fortuna I Lidze. Nie ma w niej może wielkiej wirtuozerii, ale Górnik to zespół z dużą jakością. Po spadku z PKO BP Ekstraklasy w pierwszym sezonie celem było zapewnienie sobie utrzymania, a w kolejnym walka o wyższe cele. I cieszę się, że tak to właśnie wygląda.
- A jakie są w takim razie cele Wisły na obecny sezon?
– Wisła przez siedem ostatnich sezonów występował na najwyższym szczeblu więc wobec tego trudno nie patrzeć w górę tabeli i walczyć o jak najwyższe cele. Kiedy przychodziłem do Górnika występującego w drugiej lidze i powiedziałem, że chciałbym być prezesem tego klubu z PKO BP Ekstraklasie to wiele osób uważało to za marzenie ściętej głowy. Tak sami sam cel postawiłem sobie w Płocku, a więc być prezes klubu grającym w elicie. To tego jednak daleka droga. Ten sezon będzie dla nas bardzo trudny. Drużyna jest po wielu zmianach. Myślę jednak, że udało nam się dokonać takich wzmocnień, które pomogą nam walczyć o najwyższe cele. Warto pamiętać, że nawet z szóstego miejsca można wywalczyć awans, a przecież niedawno tak zrobił właśnie Górnik.
- Pamiętam, że w tamtym sezonie pracując jeszcze w Łęcznej mówił pan, że w Fortuna I Lidze jest wiele mocnych zespołów. W sezonie 2023/2024 chyba jeszcze trudniej wytypować kogoś do awansu, ale i do spadku?
– To jest właśnie specyfika tej ligi. Rozmawiam o tym z wieloma osobami i nieraz słyszę, że Fortuna I Liga jest ciekawsza niż PKO BP Ekstraklasa. Każdy może wygrać z każdym i często dochodzi do niespodzianek. Dobrymi przykładami są ostatnio Resovia i Znicz Pruszków. To dodaje tym rozgrywkom kolorytu. Dlatego też ciężko jest wytypować wynik spotkania Górnika z Wisłą.