Mamy swojego przedstawiciela w półfinale Fortuna Pucharu Polski! Górnik Łęczna w debiucie nowego trenera – Ireneusza Mamrota pokonał w Siedlcach tamtejszą Pogoń 1:0 i awansował do najlepszej czwórki rozgrywek po raz pierwszy w historii.
Od pierwszego gwizdka inicjatywa była po stronie gospodarzy. Aktywny na lewym skrzydle był przede wszystkim Cezary Demianiuk, ale mimo kilku szybkich akcji Pogoń nie miała z nich wielkiego pożytku. Po kwadransie odpowiedział wreszcie Górnik, a konkretnie Siergiej Krykun, który po indywidualnej szarży huknął nad bramką. 180 sekund później, po wrzutce z lewego skrzydła Miłosza Kozaka głową uderzył Szymon Lewkot, a piłka wylądowała na górnej siatce.
Goście po każdym faulu przeciwnika, nawet na środku boiska posyłali piłki w pole karne. I to była największa broń zielono-czarnych. Kozak po kolejnym stałym fragmencie gry dośrodkował na prawe skrzydło, ale Karol Podliński przegrał pojedynek w powietrzu i nie zdołał oddać strzału.
Górnik opanował jednak sytuację na boisku i w 36 minucie po akcji… stoperów mógł zdobyć gola. Kolejna już wrzutka Kozaka, zgranie Jonathana de Amo i w dobrej sytuacji znalazł się Souleymane Cisse, ale Senegalczyk uderzył z kilku metrów obok bramki. Nie miał jednak łatwiej sytuacji, bo cały czas miał na plecach obrońcę.
W 43 minucie Krykun wyłożył piłkę do Podlińskiego, ale zagrał trochę „za plecy”, dlatego napastnik Górnika musiał się mocno wyciągnąć, żeby uderzyć na bramkę. Świetnie zachował się młody bramkarz Pogoni Jakub Kowynia, który jedną ręką odbił piłkę. Na kilkanaście sekund przed końcem pierwszej połowy Kozak, oczywiście z rzutu wolnego tym razem zagrał inaczej – po ziemi, ale żaden z kolegów nie dostawił nogi, żeby z bliska wpakować futbolówkę do siatki I po 45 minutach było 0:0
Po zmianie stron ekipa z Łęcznej naciskała i naciskała, ale gol ciągle nie padał. W 71 minucie w zamieszaniu pod bramką Pogoni, de Amo dobrze złożył się do strzału z powietrza, ale zabrakło precyzji, bo jego strzał poszybował nad poprzeczką. Na kwadrans przed końcowym gwizdkiem przyjezdni wreszcie dopięli swego. Kozak kolejny raz dośrodkował w szesnastkę, tym razem z narożnika boiska. Piłkę zgrał jeszcze Lewkot, a w odpowiednim miejscu, o odpowiednim czasie znalazł się Damian Zbozień i… kolanem skierował futbolówkę do bramki. Co ciekawe, to był pierwszy stracony gol przez drużynę z Siedlec odkąd przejął ją Marek Saganowski. Trzeba dodać, że w szóstym spotkaniu pod wodzą byłego szkoleniowca Motoru.
Opiekun gospodarzy nie miał już nic do stracenia i szybko posłał na murawę Mateusza Majewskiego. Górnik dobrze się jednak bronił, oddalał grę od swojej bramki, a kiedy mógł, to „kradł” kolejne sekundy. Długo nie pozwalał też rywalom na wypracowanie żadnej, dogodnej sytuacji. Dopiero w siódmej minucie doliczonego czasu gry gospodarze wywalczyli rzut wolny. I tym razem zielono-czarni się jednak obronili i po chwili mogli świętować awans do półfinału. – Bardzo się cieszę, dosłownie wcisnąłem bramkę, zależało nam, na tym, żeby wygrać i jedziemy dalej. Nasza przygoda w Pucharze Polski trwa. Determinacją cała drużyna wygrała ten mecz – mówił na antenie Polsatu Sport Damian Zbozień.
Pogoń Siedlce – Górnik Łęczna 0:1 (0:0)
Bramka: Zbozień (74).
Pogoń: Kowynia – Misiak (90 Kołoczek), Lewandowski, Wichtowski, Fiedosewicz, Bujalski (70 Marcinho), Pek, Wicenciak, Szuprytowski (76 Majewski), Demianiuk, Nowak.
Górnik: Gostomski – Zbozień, Cisse (78 Biernat), de Amo, Dziwniel, Kozak, Lewkot, Kryeziu, Szramowski (67 Tkacz), Krykun - Podliński.
Żółte kartki: Misiak, Wicenciak – Kryeziu, Zbozień, Biernat, Tkacz.
Sędziował: Grzegorz Kawałko (Olsztyn).