ROZMOWA Z Sergiuszem Prusakiem, bramkarzem Górnika Łęczna
- Jak oceniasz mecz z Motorem?
– Zaprezentowaliśmy się z dobrej strony, pokazując solidny futbol i groźne kontry. Najważniejsze, że wygraliśmy ten sparing, to buduje atmosferę. Nie napinaliśmy się specjalnie na Motor, ale lepiej wygrać, niż przegrać takie spotkanie. Może rywale grają w III lidze, ale są w Polsce marką.
- Cieszy chyba też fakt, że udało ci się obronić rzut karny?
– Zgadza się. To na pewno podbudowuje. Po tej ciężkiej pracy, którą wykonaliśmy ta obrona karnego i gra na zero z tyłu są bardzo ważne.
- Przygotowania powoli dobiegają końca. Jak obecnie wygląda forma zespołu z twojej perspektywy?
– Różnie (śmiech). Ostatnio brakowało nam świeżości, ale przeciwko drużynie z Lublina już się pojawiła. Widać, że trenujemy już raz dziennie. Przeciwko Motorowi biegało się leżej i koledzy z pola mogli pokazać szybkość. Wiadomo jednak, że to tylko sparing, a najważniejsza jest liga. Wygrać 10 na 10 meczów kontrolnych, ale co z tego? W lidze będzie presja i te spotkania będą najważniejsze.
- Ligę rozpocznie za kilkanaście dni od meczu z Wigrami Suwałki...
– Myślimy już o tym spotkaniu, bo nie ma co ukrywać, że udany początek rundy jest bardzo ważny. Wygrana sprawiłaby, że morale zespołu poszłoby w górę. Klimat w szatni i w klubie cały czas mamy super, zwłaszcza biorąc pod uwagę nasze miejsce w tabeli. Wiemy, że sami spieprzyliśmy jesień i wyglądało to słabo na boisku. Mamy już to jednak za sobą. Przed nami nowy rozdział i nowe nadzieje. Teraz trzeba walczyć o utrzymanie dla Górnika.
- Prezes Veljko Nikitović powiedział niedawno, że oczekuje większego wsparcia kibiców w rundzie wiosennej. Publiczność może pomóc?
– Na pewno tak. Trybuna B nas dopinguje, ale stać ich na więcej. Liczba widzów na trybunach również mogłaby być większa. W nadchodzącej rundzie mecze zostały zaplanowane najczęściej w godzinach 17-19, a nie w południe, więc myślę, że z frekwencją może być lepiej. Wiadomo tez, że jesienią nie rozpieszczaliśmy naszych fanów wynikami. Ale ze swoją drużyną jest się na dobre i na złe. Nieważne, które mamy miejsce, bo i tak liczymy na naszą publiczność. Zrobimy wszystko, co w naszych głowach, rękach i nogach, żeby się utrzymać wiosną w Nice I lidze.
- W zimie Górnik pozyskał kilku zawodników. Twoim zdaniem jesteście teraz mocniejsi niż w pierwszej rundzie?
– Trudno teraz wyrokować. Może przyjść 11 nowych zawodników, a i tak wszystko zweryfikuje liga. Adrian Łuszkiewicz, Damian Podleśny czy Marcin Flis to są zawodnicy, którzy nie z jednego pieca chleb jedli i potrafią grać w piłkę. To są duże wzmocnienia. Doszedł do nas też Jurij Wereszczak, który na razie ma kontuzję, ale to fajny chłopak. Może nie przypomina wyglądem Bartka Śpiączki, ale rzuci mu się kamień i on pobiegnie (śmiech).
- A jak wygląda rywalizacja o miejsce w bramce?
– To nie jest pytanie do mnie. Na pewno rywalizacja jest zdrowa. Każdy daje z siebie wszystko na treningach i w meczach kontrolnych. Wiadomo, że nie będę taki dynamiczny jak Damian. Swojej metryki oraz kilku innych rzeczy nie przeskoczę, ale chcę pomóc chłopakom swoim doświadczeniem i umiejętnościami.