Mimo ostatniego remisu z Widzewem kibice Górnika Łęczna nie mają wielkich powodów do narzekań. Zielono-czarni są jednym z dwóch niepokonanych zespołów, utrzymują się w czołówce. A do tego mogą się pochwalić najlepszą defensywą na zapleczu ekstraklasy.
Wielu sympatyków Górnika po transferze Macieja Gostomskiego kręciło nosem. Były golkiper Legii Warszawa, a ostatnio Bytovii Bytów pokazuje się jednak na początku sezonu z bardzo dobrej strony. Ekipa z Łęcznej rozegrała tylko sześć meczów, ale w czterech z nich 32-latek zachował czyste konto.
Po awansie do Fortuna I ligi problemem miały być też metryki podstawowych obrońców, czyli: Pawła Sasina, Tomasza Midzierskiego, Pawła Baranowskiego i Leandro. Najmłodszy w tym gronie jest 30-letni Baranowski. „Saszka” liczy już 37 wiosen, „Midzier” 35, a „Leo” będzie obchodził 37 urodziny 29 grudnia. Doświadczona defensywa na razie jest jednak atutem zielono-czarnych, a nie problemem.
– Ja robię wszystko jako bramkarz, żeby nie stracić bramki. Mamy też bardzo doświadczoną linię obrony, nie ma w niej zbyt wielu rotacji, dzięki temu jesteśmy dobrze zgrani. Stawiamy na defensywę, przede wszystkim zależy nam na zabezpieczeniu tyłów. Pokazaliśmy jednak, że jesteśmy groźni także z przodu – przekonuje Maciej Gostomski.
Skąd dobra forma 32-latka? – Ja robię swoje. Z trenerem Prusakiem wykonujemy dodatkową robotę, a ja skupiam się na tym, żeby pomóc drużynie. Jak przychodziłem do klubu to powiedziałem, ze chcę wrócić do ekstraklasy. Mam nadzieję, że z Górnikiem. Na razie wszystko idzie w dobrym kierunku. Niczego nam nie brakuje i mamy skład, żeby powalczyć o awans. Na razie najważniejszy jest jednak najbliższy mecz z Arką – dodaje bramkarz.
Zapewnia też, że atutem jego nowej drużyny jest stabilny skład. – Po awansie kadra za bardzo się nie zmieniła. Ja jestem jednym z nielicznych, nowych graczy. Uważam, że jesteśmy przygotowani mentalnie do tego, żeby wygrywać. Przez kwarantannę mamy trochę zaległych meczów i zanosi się na trudny okres. Będziemy jednak chcieli pokazać się z dobrej strony – dodaje golkiper klubu z Łęcznej.
A jak ocenia ostatnie spotkanie z Widzewem? – Ten punkt trzeba szanować. Graliśmy u siebie, ale mecz nie wyglądał za dobrze z naszej strony. Widzew stworzył więcej sytuacji, ale my też mieliśmy swoje. Trzeba pamiętać, że mieliśmy pięć dni przerwy w kwarantannie. Nie było dużo czasu na przygotowanie do meczu i to było widać. Już w środę gramy u siebie z Arką, mam nadzieję, że wygramy, ale że będziemy też lepiej wyglądać fizycznie – mówi Gostomski.
Przed piłkarzami Kamila Kieresia prawdziwy maraton spotkań. Pozytywem jest fakt, że dwa najbliższe odbędą się w Łęcznej: w środę z Arką i w niedzielę z Miedzią Legnica. W czwartek, 28 października Górnik zagra w gościach z Puszczą Niepołomice, a we wtorek 3 listopada pojedzie na mecz Pucharu Polski ze Ślęzą Wrocław.