Nudny mecz beniaminków w Łęcznej. Górnik bezbramkowo zremisował z Widzewem Łódź. Zielono-czarni są jednak jednym z dwóch zespołów, który w tym sezonie nie poniósł jeszcze porażki
Podopieczni trenera Kamila Kieresia wrócili do gry po 17 dniach przerwy.
I od pierwszego gwizdka było widać, że dawno nie walczyli o punkty. Goście zdecydowanie zdominowali rywali. Stosowali wysoki pressing, a do tego szybko odbierali piłkę. Niewiele jednak z tego wynikało.
Chociaż Górnik miał długo problemy, żeby sklecić jakąś akcję ofensywną, czy nawet wyjść ze swojej połowy, to w 19 minucie właśnie ekipa z Łęcznej powinna objąć prowadzenie. Z narożnika boiska dośrodkował Marcin Stromecki, a walkę w powietrzu wygrał Tomasz Midzierski. Stoper gospodarzy oddał strzał głową, ale dobrze spisał się bramkarz Widzewa i odbił piłkę na kolejny rzut rożny.
W 31 i 33 minucie dwa razy w niezłych sytuacjach znajdował się Mateusz Możdżeń. Pomocnik mający za sobą występy w ekstraklasie najpierw jednak skiksował, a następnie uderzył lekko i prosto w ręce Macieja Gostomskiego. W końcówce fatalnie zachował się Mateusz Michalski, który próbował zagrywać w kierunku swoich obrońców, ale oddał piłkę przeciwnikowi. Zielono-czarni wychodzili z kontrą trzech na czterech, ale wszystko zepsuł Bartosz Śpiączka, który zdecydował się na słaby strzał.
Sędzia do pierwszej części zawodów nie doliczył nawet sekundy. Łodzianie byli dużo częściej przy piłce, pokazali, że potrafią ładnie wymieniać podania na jeden, czy dwa kontakty, ale tylko do szesnastki gospodarzy. Obraz gry nie zmienił się także po przerwie. Dopiero po godzinie gry z lewego skrzydła dośrodkował Stromecki, a Śpiączka z powietrza strzelił na bramkę. Miłosz Mleczko pilnował jednak krótkiego rogu i nie dał się zaskoczyć.
W 70 minucie goście mieli najlepszą okazję w całym spotkaniu. Po rzucie rożnym strzał głową oddał Michalski, ale Gostomski zdołał odbić piłkę. Problem w tym, że pierwszy dopadł do niej Krystian Nowak. Z najbliższej odległości nie zdołał jednak skierować futbolówki do siatki. Szybko odpowiedział Bartłomiej Kalinkowski, ale z jego próbą z dystansu poradził sobie Mleczko.
Od 83 minuty piłkarze trenera Kieresia musieli grać w osłabieniu. Siergiej Krykun był faulowany przez Daniela Mąkę, ale zawodnik Górnik sam postanowił wymierzyć sprawiedliwość i kopnął przeciwnika. Efekt? Czerwona kartka. Przyjezdni naciskali, naciskali, ale tak, jak w poprzednich fragmentach niewiele z tego wynikało.
Przed drużyną trenera Kieresia dwa kolejne mecze u siebie. Najpierw w środę w Łęcznej pojawi się Arka Gdynia. Zawody rozpoczną się o godz. 17.40. A w niedzielę rywalem będzie Miedź Legnica (godz. 16).
Górnik Łęczna – Widzew Łódź 0:0
Górnik: Gostomski – Leandro, Midzierski, Baranowski, Sasin, Stromecki (66 Kalinkowski), Cierpka, Krykun, Struski, Wojciechowski (66 Banaszak), Śpiączka.
Widzew: Mleczko – Kosakiewicz, Tanżyna, Nowak, Stępiński, Ameyaw, Możdżen, Mucha, Fundambu (83 Ojamaa), Kun (80 Mąka), Michalski.
Żółte kartki: Leandro, Kalinkowski, Banaszak – Mąka.
Czerwona kartka: Krykun (Górnik, 83 min, za kopnięcie rywala).
Sędziował: Sebastian Krasny (Kraków).