Po trzech kolejnych porażkach, Górnik wreszcie zszedł z boiska ze zdobyczą punktową. W Katowicach "zielono-czarni” wywalczyli bezbramkowy remis i wciąż ich piętą achillesową pozostaje strzelanie bramek.
Na prawym jej boku po raz pierwszy wybiegł wychowanek klubu – Piotr Bronowicki, a w środku wystąpił Wallace Benevente, który nie przekonał do siebie outsidera ekstraklasy – Zagłębia Lubin. I całe szczęście. Do drużyny wrócili także odesłani wcześniej do rezerw Rafał Niżnik oraz Krzysztof Kazimierczak, a najdalej wysuniętym napastnikiem został Janusz Surdykowski.
Te wszystkie zmiany sprawiły, że Górnik rozegrał dotychczas najlepsze spotkanie. – To wcale nie jest najsłabszy zespół w lidze. Już niedługo znacznie wygrywać i być groźny dla każdego – ocenił na konferencji prasowej Adam Nawałka, trener "Gieksy”. Mówiąc to, pewnie pamiętał o sytuacji z 16 min. Bo łęcznianie, którzy wcześniej mieli wielkie problemy ze stwarzaniem okazji, mogli wyjść na prowadzenie.
To była akcja Krzysztofa Kazimierczaka i Prejuce'a Nakoulmy, po której Surdykowski minimalnie przestrzelił. Podobnie jak w 20 min Radosław Bartoszewicz, kopiąc z dystansu. Z kolei po drugiej stronie boiska Jakub Wierzchowski najczęściej miał do czynienia z Grzegorzem Goncerzem, Kamilem Cholerzyńskim i Piotrem Plewnią, ale nie były to stuprocentowe sytuacje.
Druga połowa rozpoczęła się spokojnie, a wydarzenia zaczęła gmatwać brutalna gra miejscowych i pobłażliwość sędziego. Efektem tego były urazy Veljko Nikitovicia i Piotra Bronowickiego. Mimo to w 65 min groźnie pod bramką Jacka Gorczycy zrobiło się po główce Benevente, a później strzale wprowadzonego na boisko Kamila Stachyry.
Ale im bliżej końca meczu, tym GKS stawał się niebezpieczniejszy.
Najpierw sygnał dał Plewnia, strzelając tuż obok słupka, a w końcówce źle mogły skończyć się niefrasobliwe straty piłki. W 87 min próbką wysokich umiejętności błysnął Wierzchowski, broniąc uderzenie z 20 m Tomasza Hołoty. Ostatnie fragmenty goście grali już bez Pawła Tomczyka, dwukrotnie ukaranego żółtą kartką.
GKS Katowice – Górnik Łęczna 0:0
Górnik Łęczna: Wierzchowski – Bronowicki (61 Tomczyk), Benevente, Karwan, Kazimierczak – Bartoszewicz, Nikitović (59 Stachyra), Niżnik – Nazaruk (82 Kojasević), Surdykowski, Nakoulma.
Żółte kartki: Sroka, Hołota – Kazimierczak, Wierzchowski, Tomczyk. Czerwona kartka: Tomczyk (90 min, za drugą żółtą). Sędziował: Paweł Pskit (Łódź). Widzów: 3500.