Na konferencji prasowej przed meczem z Górnikiem Polkowice trener Motoru Goncalo Feio odpowiedział na pytania dziennikarzy i kibiców.
Chociażby o swoich relacjach z prezesem Pawłem Tomczykiem, którego skrytykował za zablokowanie wypowiedzi trenera na temat miejsca rozegrania sparingu ze Stalą Rzeszów…
– Do każdego tematu podchodzę merytorycznie. Jestem profesjonalistą i niezależnie od tego, jakie mam odczucia i opinie prywatne, to nie wpływa na moją pracę. Jeżeli mówimy o osobach, z którymi jestem zmuszony współpracować, to nie może być wpływu. Pracujemy dalej, ja odpowiadam za swoją działkę, a prezes za swoją i nic nie będzie miało wpływu na moją pracę.
O proteście kibiców, w związku z wysokimi cenami biletów na mecz z Rakowem Częstochowa…
– Jeden z powodów, dla których przyszedłem do Motoru to kibice. Oni są ważną częścią tego święta, jakim jest mecz. Od kiedy jestem trenerem Motoru zawsze byli naszym 12 zawodnikiem, zarówno w meczach u siebie, jak i na wyjeździe. Bez nich nie mielibyśmy tylu punktów i nie bylibyśmy w ćwierćfinale Pucharu Polski. Razem z nimi wspólnie wyciągnęliśmy klub sportowo z bardzo trudnego położenia i razem wierzę, że będziemy walczyć o kolejne cele.
O cenach biletów…
– Docelowo wpływ z biletów i karnetów miałby stanowić 30 procent budżetu klubu. Na dzień dzisiejszy jesteśmy daleko od tego, na 6-7 procent. 30 procent oznaczałoby, że w trakcie sezonu na każdym meczu miałoby być 5 tysięcy kibiców i średni koszt biletu wynosiłby wówczas 30 zł. To wystarczałoby, żeby mieć 30 procent budżetu z biletów i karnetów. To jest coś, co się nie wydarzy z niczego i nie robi się z dnia na dzień. Żeby to się stało, muszą być wyniki sportowe, ludzie chcą się identyfikować z sukcesem. Drużyna dalej musi pokazywać wartości, pracę, charakter, z którymi kibice się identyfikują. Ja jestem fanem systemowych i długotrwałych, a każdy projekt opiera na zdarzeniach, które się realizuje poprzez zaplanowane działania. Strategia od bardzo dawna jest zaniedbana i nadal tak jest, a jest potrzebna. W mojej opinii nie ma na to strategii. Będziemy robić wszystko co w naszej mocy, żeby wynikami to podciągnąć, to jednak nie wystarczy. Od kiedy tu jestem próbuję łączyć ludzi z Lublina, z drużyną i naszymi piłkarzami. Jako osoba, która razem z zespołem wzbudziła z powrotem nadzieje, wierzę, że w tych dniach coś się wydarzy i jednak to święto w środę będzie świętem, którym powinno być. Bez nich to co osiągnęliśmy nie byłoby możliwe, wierzę, że będą nas wspierać.
O młodych zawodnikach, którzy dołączyli do drużyny…
– Igor Bartnik, Marcel Złomańczuk, Oskar Jeż i Borys Kisiel – to są ludzie stąd i nie ma piłkarza, który nie może być brany pod uwagę do kadry meczowej. Żeby być częścią zespołu trzeba jednak na to zasłużyć, jako człowiek i jako piłkarz. Po drugie, ten zespół daje warunki do treningu, odprawy, myślę, że w naszej lidze nie ma klubu który ma trzech fizjoterapeutów, dlatego wsparcie dostajesz bardzo duże. A to tego fantastyczną szatnię, gdzie młodzież spotka tylko wsparcie. Jako młody piłkarz dostajesz tyle rzeczy, że musisz być gotowy, żeby coś dać od siebie.
O tym czy możliwe są kolejne wzmocnienia?
– Okno się zamknęło. Po moim przyjściu do klubu dołączył do nas Łukasz Budziłek, a to była konieczna decyzja i później skorzystaliśmy z okazji pozyskując Kamila Wojtkowskiego. W tym półroczu taka sytuacja, że pozyskamy kogoś bez klubu raczej będzie trudniejsza. Nigdy nie mówię nigdy, natomiast mam mocną szatnię i grupę ludzi, którzy ciężko pracowali w tym okresie, którzy są gotowi walczyć razem o te cele, dla mnie mocno wątpliwe, żeby ktoś jeszcze dołączył do nas.
O piłkarzach kontuzjowanych…
– Damian Sędzikowski i Michał Żebrakowski są po operacjach. Ja się cieszę, uważam, że decyzje mogłyby zostać podjęte wcześniej, są już po zabiegach i niebawem będą mogli pomóc drużynie. Cieszę się, że Maks Cichocki, Kamil Rozmus są do grania, Igor Bartnik również. Oprócz Damiana i Michała jest jeszcze kwestia z Marcelem Złomańczukiem, który wyglądał bardzo dobrze w okresie przygotowawczym i sparingach, w tej chwili przez drobny uraz nie jest w treningu. Wierzę mocno, że to kwestia paru dni lub tygodnia i będzie znowu z nami.
O tym czy kadra jego zespołu jest kompletna…
– Ja pracuję z tymi ludźmi codziennie i nie ma nikogo, kto wierzy w nich bardziej niż ja. Dla mnie to najlepsi piłkarze na świecie. Ja bazuję na tym co widzę, jestem optymistą generalnie, ale wiem, jak dużo pracujemy, wiem jak wyglądamy na co dzień, jak było w sparingach, na które zawsze trzeba brać poprawkę. Ze względu na zaufanie do sztabu i piłkarzy jestem pełen optymizmu, uważam nie tylko, że razem możemy osiągnąć cele pomimo wysokiej skali trudności. Uważam, że tylko razem z tą grupą ludzi możemy to osiągnąć. Jak ja mam duże parcie żeby iść do góry, to jest wiele takich osób w szatni i wszyscy jesteśmy świadomi, że tylko razem możemy to osiągnąć.