Wydarzeniem ostatniego meczu Motoru z Radunią Stężyca był powrót do gry Marcina Michoty. 24-latek poprzednio wystąpił na drugoligowych boiskach… 21 kwietnia 2021 roku. Wtedy przy okazji spotkania z Garbarnią Kraków doznał poważnej kontuzji kolana, która wyeliminowała go z gry na długie miesiące.
W grudniu Michota zakończył okres rehabilitacji, a w styczniu rozpoczął przygotowania z resztą drużyny. Grał w sparingach jednak na występ w eWinner II lidze musiał poczekać kolejne tygodnie. Ostatnio wracał do formy w czwartoligowych rezerwach klubu z Lublina. 8 maja wpisał się nawet na listę strzelców przy okazji starcia z Granitem Bychawa, które żółto-biało-niebeiscy wygrali 3:0.
A w pierwszym zespole akurat za kartki z gry wypadł podstawowy prawy obrońca Filip Wójcik. Nadarzyła się więc okazja, żeby były kapitan w końcu wrócił na boisko. I rzeczywiście Marek Saganowski postawił właśnie na Michotę, który w starciu z Radunią zaliczył całkiem niezły występ.
– Tak naprawdę to był mój pierwszy mecz od ponad roku. Od tego mojego feralnego meczu, ale ja jestem zadowolony, że udało się w końcu zagrać. Czułem się jakbym drugi raz debiutował w drużynie seniorów. Cieszę się, że mogłem wystąpić przez 90 minut. To był jeden z moich celów po kontuzji, który sobie wypisałem. Czekałem na to długo, a to był naprawdę ciężki czas. To wszystko jest już za mną, teraz patrzę już tylko do przodu – zapewnia Marcin Michota.
I przyznaje, że lublinianie spodziewali się ciężkiej przeprawy. – To był dla rywali ostatni mecz przed ewentualnymi barażami, bo w ostatniej kolejce mają GKS Bełchatów, więc nie muszą wychodzić na boisko. Wiedzieliśmy, że rzucą się na nas od początku. Mieliśmy trochę problemów z wyjściem, bo nas dobrze pressowali. Dobrze jednak zareagowaliśmy w drugiej połowie. Powiedzieliśmy sobie w szatni, że tego meczu nie przegramy i tak się stało. Szkoda końcówki, bo ja miałem sytuację, mogłem strzelać z przewrotki, sytuacje miał Wojtek Błyszko i mogliśmy jeszcze to wygrać. Szkoda, że nie wygraliśmy, ale patrząc na przebieg pierwszej połowy to dobrze, że chociaż udało się zremisować – wyjaśnia obrońca Motoru.
Dodaje też, że plan na ostatnią kolejkę jest prosty. Żółto-biało-niebiescy chcą pokonać Wisłę Puławy i powalczyć jeszcze o trzecie miejsce w tabeli. – Cały czas mamy nadzieję, że uda się zająć trzecią lokatę, która da nam dwa mecze barażowe u siebie. Nie przegraliśmy meczu u siebie przez bardzo długi czas, z Radunią też podtrzymaliśmy passę. Myślę, że wygramy z Puławami i do baraży przystąpimy w dobrych nastrojach – mówi Michota.