Na finiszu sezonu 2021/2022 jedynie kilka drużyn ma jeszcze o co grać. Tak się jednak składa, że w tym gronie są: Motor i Radunia Stężyca, które zmierzą się w sobotę na Arenie Lublin (godz. 17).
Kibice żółto-biało-niebieskich doskonale pamiętają pierwsze starcie obu ekip. Beniaminek był wyraźnie lepszy i rozbił faworyzowanych rywali u siebie aż 3:0. Nikt nie wygrał z drużyną Marka Saganowskiego wyżej. Dlatego ekipa z Lublina będzie chciała się zrewanżować przeciwnikowi.
– Wiemy, że Radunia, to beniaminek, który naprawdę dobrze gra w piłkę i prezentuje się mocno zwłaszcza w ofensywie. Nieprzypadkowo mają trzeci atak w lidze. To zespół, z którym ponieśliśmy klęskę 0:3, dlatego będziemy chcieli zrobić wszystko, żeby się odegrać. Mamy jednak przed sobą spotkanie z nieprzewidywalnym rywalem, który niedawno potrafił wygrać na wyjeździe z Ruchem Chorzów. Na pewno musimy być ostrożni. Wiemy, o co gramy, bo chcemy być, jak najwyżej w tabeli. Radunia też jeszcze walczy o baraże, więc czeka nas ciekawy mecz. Na pewno nie należy spodziewać się piłkarskich szachów, my będziemy chcieli zaatakować przeciwnika – zapowiada trener Saganowski.
Rywale kiepsko zaczęli wiosnę i przez chwilę byli nawet zamieszani w walkę o utrzymanie. To już jednak odległa historia. Od kwietnia podopieczni trenera Sebastiana Letniowskiego ponieśli tylko jedną porażkę – 2:3 z Hutnikiem Kraków. Poza tym zanotowali: cztery zwycięstwa i dwa remisy. W ostatnich pięciu występach mają za to na koncie 12 punktów i 14 zdobytych goli.
Motor chce się zrewanżować za jesienną porażkę, ale trener Saganowski przyznaje, że musi oszczędzać swoich zawodników na baraże. Zajęcie trzeciego miejsca w tabeli pozwoliłoby zagrać dwa dodatkowe mecze przed własną publicznością. A to na pewno byłby spory atut. Podium nadal jest w zasięgu, bo trzeci Ruch Chorzów obecnie ma na koncie tylko „oczko” więcej. Z drugiej strony, w poprzednim sezonie baraże wygrywały zespoły, które zajmowały dopiero szóste lokaty.
– Próbujemy pogodzić obie rzeczy. Chcemy zagwarantować sobie czwarte miejsce, żeby przynajmniej raz zagrać przed własną publicznością. Najlepiej byłoby oczywiście mieć atut własnego boiska dwa razy. Musimy jednak mocno patrzeć, że jest to końcówka sezonu, a niektórzy piłkarze mają sporo meczów w nogach. Chcemy ich troszeczkę oszczędzić – przyznaje „Sagan”.
I dodaje, że na pewno pojawią się zmiany w składzie. – Zawsze trochę rotujemy, tym bardziej w końcówce sezonu. Są zawodnicy, którzy dobrze wyglądają w danym mikrocyklu i zasługują na szansę. Kto za Filipa Wójcika na prawej obronie? Jeszcze nie wiemy, mamy kilka opcji i dwóch młodzieżowców, których możemy na tej pozycji wykorzystać. Na pewno chciałbym jednak zachować trójkę pomocników, którzy zagrali w Rzeszowie ze Stalą, bo dobrze to wyglądało – przyznaje opiekun żółto-biało-niebieskich.
Poza pauzującym za kartki Wójcikiem nadal niedostępny będzie Bartosz Zbiciak, który ciągle ćwiczy indywidualnie. Reszta zawodników jest jednak gotowa do gry. Lublinianie na pewno będą też z uwagą śledzić to, co wydarzy się we Wrocławiu. Tamtejszy Śląsk II również w sobotę o godz. 17 zmierzy się właśnie z Ruchem. Gdyby urwał punkty „Niebieskim”, to Motor miałby szansę wskoczyć na podium. W ostatniej serii gier drużyna Jarosława Skrobacza podejmie jeszcze Hutnika, a Tomasz Swędrowski i spółka pojadą do Puław na derby z Wisłą.