Rozmowa z Pawłem Tomczykiem, prezesem Motoru Lublin
- Na pierwszej konferencji prasowej przyznał pan, że zastaliście w Motorze spaloną ziemię. Jak sytuacja klubu wygląda teraz?
– Wiedziałem, że wyniki nie były najlepsze. Klub pikował w dół. Potrzebny był dobry i możliwy do szybkiego zrealizowania plan. Dlatego też, w pierwszych tygodniach swojej pracy postawiłem na sferę sportową. To zawsze jest najważniejsza sfera w klubie piłkarskim. Wyniki pierwszego zespołu decydują o sile klubu i o jego marce, także o tym, co można zrobić w przyszłości. Dzięki ogromnej pracy i zaangażowaniu wszystkich osób w klubie stworzyliśmy warunki, które pozwoliły odbić się od dna zespołowi – zarówno na boisku jak i poza nim. Postawiliśmy pierwszy zespół na nogi. Stworzyliśmy drużynę, która może z sukcesem rywalizować z mocnymi klubami, o czym świadczą wygrane w Fortuna Pucharze Polski. Strategia, w której ważne było wraz z przyjściem nowego trenera stworzenie niemal natychmiastowo odpowiednich warunków dla zawodników była skuteczna. Punktujemy na poziomie czołowych zespołów naszej ligi. Wiadomo jednak, że dźwigamy balast pierwszych 11 kolejek. Pracujemy jednak dalej z pokorą, żeby być jeszcze lepszym zespołem, klubem – takim, który będzie wzbudzał szacunek u rywali.
- Możecie być bardzo zadowoleni nie tylko z wyników osiąganych w eWinner II lidze, ale i w Pucharze Polski…
– Wyrównaliśmy historyczny wynik w tych rozgrywkach. Motor Lublin po raz trzeci zagra w ćwierćfinale. Pokonaliśmy ekstraklasowe Zagłębie Lubin, później pierwszoligową Wisłę Kraków a obecnie przygotowujemy się na mecz z liderem ekstraklasy Rakowem Częstochowa. To będzie prawdziwe święto piłki nożnej w Lublinie. Mamy powód do radości i chcemy cieszyć się tym sukcesem z kibicami. Liczymy na ich coraz liczniejsze wsparcie podczas tego meczu jak i spotkań ligowych. Wiem jednak, że ciągle budujemy zaufanie do nas jako do klubu, bo to zaufanie zostało w minionych latach nadszarpnięte. Celem jest zbudowanie klubu sportowego, który będzie dumą Lublina. Zawodnicy, sztab szkoleniowy, zespół pracowników są zdeterminowani do ciężkiej pracy dla dobra klubu. Do sukcesu potrzebujemy wsparcia wszystkich kibiców, otoczenia biznesowego, miasta Lublin, województwa lubelskiego, służb i administracji ponieważ celem jest Motor Lublin – klub będący dumą Lublina.
- Mówi pan, że pierwszy etap pracy to przede wszystkim pierwsza drużyna, a jakie będą kolejne i na jakim polu Motor musi się jeszcze przede wszystkim rozwinąć?
– Przed moim zespołem jest wiele wyzwań. Ich realizacja zależy w dużej mierze od wyniku sportowego. Pierwsze sukcesy sportowe już mamy. Jednym z kluczowych zadań pozasportowych jest zapełnienie stadionu. Klub sportowy to nie zawodnicy, infrastruktura, ale przede wszystkim kibice. Będziemy ciężko pracować, aby Motor grał tak, aby stworzyć pełne emocji widowisko, które przyciągnie więcej ludzi na trybuny. Zdaję sobie sprawę, że jest to długi proces. Zaczęliśmy od małych kroków, takich jak pakiety na kilka meczów, co zaowocowało zwiększeniem sprzedaży o 25 procent w stosunku do karnetów na całą rundę. W planach mamy już kolejne kroki. Równocześnie skupiamy się na stworzeniu profesjonalnie działającego tzw. zaplecza klubu o trwałych fundamentach na wiele lat. Do tego potrzebujemy odpowiednich struktur organizacyjnych, profesjonalnych narzędzi oraz wykwalifikowanych pracowników. Chcemy wejść na wysoki poziom nie tylko na boisku, ale także poza nim. Mogę zagwarantować, że Motor będzie drużyną, która zawsze będzie dawała z siebie 100 procent na boisku i poza nim. Wierzę, że uda się przekonać lublinian, żeby nie stali z boku i się przyglądali, co się wydarzy w Motorze tylko, żeby zaangażowali się w budowę klubu – do czego serdecznie zapraszam. Chciałbym, aby ludzie byli blisko i nas wspierali. Klub jest dla kibiców, nie dla mnie, trenera czy zawodników, tylko właśnie dla tej społeczności, która przychodzi na trybuny i współtworzy widowisko. Wynik sportowy, siła marki i rozwój klubu to może być duma dla mieszkańców. Chciałbym, żebyśmy wspólnie stworzyli właśnie taki klub.
- Czy po tak udanej rundzie jesiennej na koniec sezonu jedynym zadowalającym wynikiem będzie awans Motoru do Fortuna I Ligi?
– Zależy mi na rozwoju drużyny, na tym żeby praca przynosiła efekty w postaci lepszej gry z meczu na mecz. Wynik jest konsekwencją wielu czynników. Oczywiście, każdy w klubie marzy o tym awansie. Przychodząc do Motoru po porażce z Wisłą Puławy byliśmy z trenerem chyba jedynymi osobami, które w to wierzyły. Myślę, że teraz wierzy jeszcze więcej osób. To jednak nie jest tak, że wszystko się zawali, jeżeli tego awansu nie będzie. Cel długoterminowy, jakim jest zbudowanie profesjonalnie funkcjonującego klubu sportowego z pierwszym zespołem osiągającym wysokie wyniki sportowe na wiele sezonów jest najważniejszy. Codziennie rano wstajemy, ciężko pracujemy i wykonujemy swoje zadania według planu. Wiemy, w jakiej rzeczywistości przyszliśmy do klubu i w jakiej jesteśmy obecnie sytuacji. Zrobimy wszystko, żeby w każdym kolejnym meczu zdobywać komplet punktów. Celem jest to, żeby drużyna grała coraz lepiej, żeby funkcjonowała jak monolit i na tym w głównej mierze się skupiamy. Wynik sportowy będzie efektem naszej pracy.
- Wspominał pan już o meczu z Rakowem. Wiadomo, że zarówno trener Goncalo Feio, jak i pan pracowaliście w tym klubie. Czy to rywal, z którym chcieliście się zmierzyć w ćwierćfinale Pucharu Polski, czy akurat wolelibyście wylosować kogoś innego?
– W piłce jest tak, że przeciwników się nie wybiera, więc tak naprawdę musielibyśmy pogodzić się z każdym, na kogo trafimy. Nie ma jednak co ukrywać, że dla nas jest to atrakcyjny rywal, który gra dobrze zorganizowaną piłkę. My pracujemy jednak nad sobą i będziemy przygotowani do tego spotkania. Chociaż jesteśmy w drugiej lidze, a Raków jest liderem ekstraklasy, to wyjdziemy na boisko zmotywowani i damy z siebie wszystko. Na boisku swój szacunek dla rywala pokażemy przygotowaniem i organizacją gry, jednak nogi nie będziemy odstawiać, tak jak w każdym innym meczu. Uważam, że wynik jest sprawą otwartą. Nikt nie wygrał meczu od razu po losowaniu, czy zanim mecz się odbył. Nawet na mistrzostwach świata w Katarze zdarzały się różne sytuacje, chociażby taka, że Niemcy nie wyszli z grupy, a Hiszpania odpadła z Maroko. Wszystko może się zdarzyć, a w piłce naprawdę wiele rzeczy jest możliwych i za to ją kochamy. To na pewno będzie ciekawy i pełen emocji mecz, historyczny w Lublinie. Jako klub i jako zespół chcemy mecz wygrać, nie ma innej możliwości. Sport polega na tym, że przystępujesz do spotkania: przygotowany, pełny wiary w zwycięstwo. Taka postawa będzie nam przyświecała w każdym meczu pucharowym, ligowym, czy sparingowym. Nic się nie zmieni bez względu na to, kto będzie przeciwnikiem Motoru.