Nie ma już na drugoligowych boiskach drużyny niepokonanej. A wszystko dzięki Wiśle Puławy. Piłkarze Mariusza Pawlaka mają za sobą kolejny niesamowity mecz. Goście ograli w Chorzowie Ruch 4:2, a emocji było co nie miara.
– To, że rywale są niepokonani jeszcze bardziej nas mobilizuje. Potrafiliśmy ograć jako pierwsi Stal Rzeszów i liczymy, że w Chorzowie będzie tak samo. Na Ruchu zawsze jest mnóstwo kibiców, a ja lubię grać w takich warunkach. Na takie mecze nie trzeba się dodatkowo mobilizować, można się za to poczuć, jak na wyższym poziomie – mówił nam Krystian Puton.
Pierwszy kwadrans, to jedna, naprawdę dobra okazja gospodarzy. Podanie w pole karne dostał Tomasz Wójtowicz i z bliska mierzył po krótkim rogu, ale trafił w słupek.
Zanim minęło pół godziny gry ładnie z dystansu przymierzył Michał Mokrzycki, ale na posterunku był Piotr Owczarzak. W odpowiedzi świetne prostopadłe podanie posłał Carlos Daniel. Dominik Banach wpadł w pole karne, minął bramkarza i wpakował piłkę do „pustaka”. A kibice miejscowych przecierali oczy ze zdumienia, bo nie tak to miało wyglądać.
Tym bardziej, że w 35 minucie kapitalnie w polu karnym Ruchu zachował się Emil Drozdowicz. Dwie wrzutki Carlosa Daniela wybijali obrońcy, ale do futbolówki dopadł Krystian Puton i zagrał głową w szesnastkę, a tam Drozdowicz najpierw dobrze przyjął piłkę nogą, poprawił sobie klatą i ułożył do świetnego strzału do siatki na 0:2!
Taki wynik utrzymał się do przerwy. Wiadomo, co działo się w drugiej odsłonie. „Niebiescy” atakowali, albo nawet szturmowali bramkę Wisły. W 56 minucie ładna akcja zakończyła się wycofaniem piłki do Tomasza Foszmańczyka, z którego strzałem problemy miał bramkarz przyjezdnych. Niedługo później Owczarzak odbił też uderzenie Damiana Kowalczyka.
Tuż po godzinie gry Ruch dopiął swego. Po zamieszaniu w polu karnym było kilka strzałów, a w końcu piłka spadła pod nogi Daniela Szczepana i ten z bliska uderzył na 1:2.
Kilka chwil później z gola cieszył się Ednilson. Problem w tym, że sędzia, który najpierw wskazał na środek boiska po konsultacji ze swoim asystentem jednak zmienił decyzję i uznał, że Portugalczyk faulował bramkarza. Powtórki pokazały, że wielkiego przewinienia jednak nie było.
Na kwadrans przed końcowym gwizdkiem Duma Powiśla zaliczyła trzecie trafienie. Nie po raz pierwszy w tym sezonie, jak rutyniarz zachował się Kacper Kondracki. Nastolatek przewidział, że obrońca Ruchu popełni błąd i poszedł do końca na piłkę. Przejął futbolówkę w polu karnym rywali, minął bramkarza i uderzył do siatki.
Z gospodarzy wyraźnie zeszło powietrze i nie atakowali już z takim animuszem. Chociaż w 83 minucie Kowalczyk uderzył minimalnie obok bramki. W doliczonym czasie gry znowu pojawiły się kontrowersje, bo tym razem faulowany był Owczarzak, który dostał cios z łokcia w twarz. Piłka spadła pod nogi Kowalczyka, który huknął pod poprzeczkę. I o dziwo mimo wielkich protestów przyjezdnych tego gola arbiter uznał.
Zanosiło się na bardzo nerwowe, ostatnie minuty w Chorzowie. A tymczasem po drugiej stronie boiska Bartłomiej Bartosiak uciszył publiczność kapitalnym strzałem z dystansu na 2:4! A puławianie w wielkim stylu przełamali serię trzech meczów bez zwycięstwa.
Ruch Chorzów – Wisła Puławy 2:4 (0:2)
Bramki: Szczepan (62), Kowalczyk (90+3) – Banach (29), Drozdowicz (35), Kondracki (76), Bartosiak (90+4).
Ruch: Bielecki – Wójtowicz (84 Siwek), Kulejewski, Nawrocki, Dyr, Szkatuła (46 Kowalczyk), Janoszka (76 Kowalski), Mokrzycki, Neugebauer, Foszmańczyk (90 Żagiel), Szczepan.
Wisła: Owczarzak – Cheba, Wiech, Pielach, Wawszczyk, Kuban (81 Lisowski), Banach (72 Kondracki), Puton, Carlos Daniel, Ednilson (90 Bartosiak), Drozdowicz.
Żółte kartki: Mokrzycki, Kowalczyk, Foszmańczyk – Wiech, Kuban, Banach.
Sędziował: Paweł Kukla (Kraków).