Wisła Grupa Azoty Puławy przegrała w wyjazdowym meczu ze Zniczem Pruszków. Utrudni to wejście do baraży przez Dumę Powiśla, ale nadal nie wyklucza ich z walki o awans. Oto co po meczu powiedzieli obaj trenerzy.
Mariusz Pawlak, trener Wisły Grupy Azoty Puławy
- Oczywiście gratulacje dla rywala za zwycięstwo, za awans do baraży. Znaliśmy stawkę tego spotkania. W pierwszej połowie pozostawiliśmy po sobie dobre wrażenie. Dawało to podstawy, żeby wierzyć, że dzisiaj uda nam się zapunktować, w co od początku gorąco wierzyliśmy. Niestety, druga połowa dużo gorsza w naszym wykonaniu. Chłopaki zostawili dużo zdrowia, ale nie pokazaliśmy wiele umiejętności. Tych sytuacji brakowało, można teraz mówić, że to był świetny mecz. Ja mam tylko nadzieję, że w telewizji wyglądało to lepiej niż na żywo. Chcemy zapomnieć o tym spotkaniu, zapunktować w ostatniej kolejce. Niestety, nie wszystko jest już zależne od nas, musimy też oglądać się na innych, czego chcieliśmy uniknąć.
- Uważam, że strzelamy sobie sami w kolano. Moi zawodnicy mogli nie być do końca przygotowani do tego spotkania. Powodem tego jest to, jak wyglądał nasz ostatni proces treningowy. Moi zawodnicy chcą bardzo tego awansu, ale potrzebowaliby więcej pomocy. Jesteśmy facetami i sobie z tym poradzimy, jednak myślę, że to są proste rzeczy, które mogą nam utrudniać realizację celów. To jest trzeci poziom rozgrywkowy, ale jeśli komuś się wydaje, że mamy tak łatwo i przyjemnie to jest w błędzie.
- Ciężko coś powiedzieć o sytuacji Dominka Cheby. Mam nadzieję, że to tylko mocne stłuczenie. Zrobimy prześwietlenie i liczę na to, że skończy się na strachu.
Mariusz Misiura, trener Znicza Pruszków
- Przede wszystkim dziękuję mojej żonie i córeczce za to, jaką energię dają mi codziennie rano. W szatni przed meczem powiedziałem, że jestem dumny z bycia trenerem takiej grupy zawodników. Jeden z moich zawodników leżał cały tydzień w szpitalu, dopiero wczoraj wieczorem zrobiliśmy mu trening indywidualny i dostał zielone światło na występ. Był jednym z najlepszych na boisku. To jak na jego powrót cieszyli się rezerwowi, którzy przecież mogliby wskoczyć w jego miejsce to dla mnie coś niesamowitego. Zgadzam się z trenerem Pawlakiem, że nie było w tym meczu wielu sytuacji. Jednak o te pół sytuacji byliśmy dzisiaj przed nimi. Rywal zrobił niesamowity postęp i chwała im za to, że dzisiaj są w tym miejscu. Jeśli jutro stracimy szansę na awans bezpośredni, to na pewno na mecz z Hutnikiem nie zabiorę wszystkich zawodników. Wolę by byli gotowi na spotkania barażowe.