(fot. MACIEJ KACZANOWSKI)
Rozmowa z Tomaszem Midzierskim, obrońcą Górnika Łęczna
- Kibice zastanawiali się dlaczego tak późno odnieśliście przekonujące zwycięstwo w lidze. Z Radomiakiem zagraliście efektownie i skutecznie…
– Sami tego nie wiemy. Na pewno w każdym meczu chcieliśmy wypadać jak najlepiej i grać tak widowiskowo jak z Radomiakiem. Może wreszcie zeszła presja, która siedziała w moich młodych kolegach? Można gdybać dlaczego ta runda wyglądała tak, a nie inaczej. Z naszej strony zaangażowanie w każdy trening i mecz było takie samo, a dlaczego efekty przyszły tak późno? Nie mi to oceniać. Z pewnością ktoś się nad tym pochyli i wyciągnie odpowiednie wnioski.
- Nie da się ukryć, że jesteście rozczarowani po tej rundzie?
– Można tak powiedzieć. Nikt z nas nie chciał mieć takiej końcówki sezonu, która przyniosła nam cztery porażki z rzędu. Jeśli chodzi o awans, to nie wiem, kto mówił o nim głośno. My w szatni mieliśmy inny przekaz. Balon był nadmuchiwany, a potem przekłuwany. Pojawiały się sprzeczne informacje, choć oczywiście w każdym meczu mieliśmy walczyć o zwycięstwo. Wiosna jednak pokazała, że takich zespołów jak nasz było zdecydowanie więcej. I te drużyny się cieszą z awansu, a my jesteśmy w takim, a nie innym miejscu w tabeli. Trudno powiedzieć, co się na to złożyło i dlaczego ten balon, który wspólnie napompowaliśmy tak szybko pękł.
- Tak, czy inaczej, wydaje się, że wystarczyło zdobyć 24 punkty, żeby awansować...
– Piłka nożna to dziwny sport. FC Barcelona też pewnie myślała, że straci dwie bramki w Liverpoolu, a potem pojadą na finał do Madrytu i na oczach kibiców Realu będą się cieszyć z wygrania Ligi Mistrzów. A wszyscy wiemy, że tak się nie stanie. Nie możemy przed sezonem lub przed rundą zakładać ile punktów zdobędziemy. Zawsze trzeba walczyć o zwycięstwo. A dopiero po meczu dodawać sobie trzy punkty i wówczas patrzeć w tabelę, co jeszcze nas czeka i w jakiej jesteśmy sytuacji. Ta runda pokazała, że nasi rywale lepiej się przyłożyli i wykorzystali szansę na awans.
- W meczu z Radomiakiem z pewnością po raz ostatni w takim składzie personalnym widzieliście się na boisku...
– Taka jest piłka. Kończy się sezon i 30 czerwca kilku zawodnikom kończą się kontrakty. Na pewno zapadną jakieś decyzje kadrowe. Myślę, że sztab szkoleniowy i sponsorzy nad tym usiądą i ocenią , co trzeba wzmocnić, poprawić lub wymienić. Szkoda, że w takim składzie nie udało nam się grać w każdym meczu o zwycięstwo.
- A jaka jest przyszłość Tomasza Midzierskiego?
– Mam jeszcze rok ważnego kontraktu, ale wiele razy piłka pokazała, że nawet taka sytuacja nie jest jasna i klarowna.