(fot. DW)
Rozmowa z Piotrem Sadczukiem, prezesem Górnika Łęczna
- Na koniec sezonu odnieśliście zwycięstwo na otarcie łez, które nie może zmienić negatywnej oceny rundy wiosennej…
– Nie oceniam zawodników, czy pracy kogokolwiek po jednym spotkaniu. Rozegraliśmy całą rundę i teraz przyszedł czas na ocenę. Osobiście już pracuje nad pewnymi wariantami na kolejny sezon i niedługo kibice dowiedzą się jakie to będą kroki i decyzje.
- 12 punktów w 13 meczach to trochę mało. Zwłaszcza, że jesienią tych punktów było aż 34…
– Pierwsza runda była dłuższa i rozegraliśmy więcej meczów. Nie zmienia to jednak faktu, że mamy za sobą fatalną wiosnę i taka jest nasza ocena. Dziękuję zawodnikom, że sezon zakończyli zwycięstwem z Radomiakiem, który w przyszłym sezonie będzie grać w I lidze. Przy okazji serdecznie im gratuluję. Wracając do Górnika – być może ta wygrana była iskierką nadziei na przyszły sezon? Fajnie, że zawodnicy pokazali ambicję i dobrze pożegnali się z kibicami po słabej rundzie.
- Gdzie szukać przyczyn kiepskiej postawy zespołu?
– Zimą nastąpił szereg zmian. Szukaliśmy różnych rozwiązań, takich które przyniosłyby lepsze wyniki i awans. Niestety, z wielu powodów się to nie udało. Próbowaliśmy rozmawiać z drużyną, zmieniliśmy trenera. Nie przyniosło to efektu. Druga liga to trudne rozgrywki i przekonały się o tym inne zespoły. Pierwszym przykładem, który przychodzi na myśl jest Widzew Łódź. Każdy walczył do samego końca i losy awansów i spadków ważyły się do ostatniej kolejki. Górnik Łęczna to bardzo dobry klub i zrobimy wszystko by wyciągnąć wnioski. Nie czekamy, tylko już zabieramy się do pracy.
- Nie udało się skompletować drużyny, która stworzyłaby z kolei odpowiednią atmosferę? Często zespół grał na boisku bojaźliwie...
– To zależało właśnie od braku odpowiedniej atmosfery w drużynie. Kolejne porażki nie sprzyjały w jej budowaniu. Porażki powodowały coraz większe przygnębienie, a zawodnicy spuszczali głowy. Może mieliśmy za mało ludzi w szatni z takim charakterem, którzy pociągnęliby tę drużynę, zmobilizowaliby kolegów, krzyknęliby na nich?
- Nie pomogło też doświadczenie trenera Smudy...
– Myślę, że on robił wszystko, co mógł. Nie mogę mieć do niego większych pretensji. Nie wyglądało to jednak dobrze, zespół nie funkcjonował tak, jakbyśmy tego oczekiwali. Z trenerem Smudą rozmawialiśmy po meczu z Elaną, po meczu w Grudziądzu. Próbowaliśmy pomóc drużynie. Starałem się pytać, o co chodzi. Niestety, nie udało się. Po meczu z Widzewem to był już jest ostatni dzwonek. Uważaliśmy jako zarząd, że pożegnanie to jedyna słuszna decyzja, choć podjęta z ciężkim sercem.
- Wracając do kluczowego momentu. Jest takie przysłowie: „lepsze jest wrogiem dobrego”. Czy zgadza się pan, że taka rewolucja zimą była ciosem dla tej drużyny?
– Sparingi wyglądały bardzo obiecująco i liczyliśmy, że każdy z nowych zawodników wniesie dużo pozytywnego do drużyny. Podobną drogą poszła Olimpia Grudziądz. Im te zmiany „wypaliły”, nam niestety nie. Piłki nożnej nie można oceniać zero-jedynkowo. Czasami pewne rzeczy układają się inaczej niż się planuje. Ta runda nauczyła mnie dużo pokory i wzbogaciła o bagaż doświadczeń. Chciałbym aby nie doszło do zbyt wielu zmian, ale wiem że kilku zawodników od nas odejdzie.
- Na ten moment coś można już w tej kwestii zdradzić?
– Oleg Borodai na pewno opuści zespół. Wszystko przez to jak potoczyły mu się sprawy rodzinne na Ukrainie. Chciał zostać, bo jego oceniamy pozytywnie, ale okazało się to niemożliwe. W Górniku nie zagra już także Mohamed Essam. On z kolei chce wrócić do Egiptu i stamtąd ma propozycje. U nas był ciągle kontuzjowany. A co dalej pokaże życie.
- A kiedy będzie decyzja dotycząca nowego trenera Górnika?
– Cały czas nad tym pracujemy. Mam już kilka wariantów i chcę wybrać ten najlepszy. Z dwoma trenerami jesteśmy bardzo blisko porozumienia. Wybierzemy najlepszego i takiego, który jak najszybciej zacznie swoją pracę w klubie i kompletowanie drużyny na nowy sezon. Mam nadzieję, że rozstrzygniemy to do 1 czerwca.
- Jest temat Artura Bożyka w Łęcznej?
– To nazwisko ciągle pada w kontekście Górnika. Ja z trenerem Bożykiem rozmawiałem, on też jest jednym z wariantów, jest postrzegany jako potencjalny trener w naszym klubie.
- Macie listę zawodników, których chcielibyście sprowadzić?
– Tak, taka lista tworzy się cały czas. Musimy jeszcze posłuchać, co do powiedzenia na ten temat ma trener, który będzie prowadził zespół w przyszłym sezonie. To on, przy współpracy z dyrektorem sportowym, będzie ustalał, na jakie pozycje potrzeba nowych zawodników. Ja mam swoją wizję i zrobię wszystko, by w przyszłym sezonie Górnik był silniejszą drużyną.