Chyba po 45 minutach nikt nie spodziewał się, że Wisła Puławy będzie miała tak duże problemy, żeby pokonać u siebie Garbarnię Kraków. Gospodarze w końcówce pierwszej połowy wyrównali na 2:2, a od 39 minuty grali w liczebnej przewadze. Po przerwie Duma Powiśla strasznie się jednak męczyła i dopiero w 85 minucie „wcisnęła” bramkę na 3:2.
Od pierwszego gwizdka drużyna gospodarzy ruszyła do ataku, ale po 120 sekundach gry okazję na gola miała Garbarnia. Po akcji prawym skrzydłem Grzegorza Marszalika z kilkunastu metrów uderzał Adam Żak. Jego strzał został jednak zablokowany i goście „zarobili” tylko rzut rożny. W odpowiedzi Krystian Puton sam wyprowadził kontrę miejscowych i sam ją kończył jednak dobrze spisał się bramkarz, który odbił piłkę na rzut rożny.
W ósmej minucie Duma Powiśla dopięła swego. Nie pierwszy raz w tym sezonie w rolach głównych wystąpił duet: Mateusz Klichowicz-Dawid Retlewski. Pierwszy świetnie podawał, a drugi sfinalizował akcję celnym strzałem do siatki.
W 13 minucie Jakub Karbownik wpadł w pole karne, minął obrońcę, ale uderzył w Alberta Posiadałę. 180 sekund później ten sam gracz minął w szesnastce jednego rywala, po chwili drugiego i wydawało się, że był faulowany, ale sędzia uznał, że żadnego przewinienia nie było.
W kolejnych fragmentach puławianie mieli przewagę, sporo stałych fragmentów gry, wrzutek w pole karne i strzałów. Nie były to jednak stuprocentowe okazje, raczej takie, aby bramkarz przyjezdnych mógł zapracować na solidną notę. I młody Mateusz Bartusik robił swoje. Kiedy wydawało się, że gol dla podopiecznych Mariusza Pawlaka jest tylko kwestią czasu zrobiło się 1:1. Marszalik dośrodkował w pole karne, a tam fatalnie zachował się Bojan Gvozdenović, który wpakował piłkę do swojej bramki.
W końcówce pierwszej odsłony Karbownik po raz drugi padł w szesnastce i znowu arbiter nakazał grać dalej. Przyjezdni mocno protestowali, a sędzia się z nimi nie patyczkował. Donatas Nakrosius obejrzał „żółtko”, a Mateusz Bartków został niespodziewanie wyrzucony z boiska. Kiedy wszyscy zastanawiali się kiedy grająca w przewadze liczebnej Wisła zdobędzie kolejne bramki i jak dużo ich będzie Marszalik przymierzył na… 1:2. Znowu jednak porządną cegiełkę dorzucił gracz miejscowych, tym razem Posiadała, który jakimś cudem przepuścił raczej łatwy do obrony strzał do swojej bramki.
Golkiper miał jednak szczęście, bo błyskawicznie za „swojaka” zrehabilitował się Gvozdenović. Sam wywalczył rzut wolny, a w polu karnym dopadł do dośrodkowania Putona i doprowadził do wyrównania.
Od razu po przerwie trener Pawlak posłał na boisko drugiego napastnika – Adriana Paluchowskiego. Szybko świetną okazję miał za to boczny obrońca Dominik Cheba, który przymierzył w słupek. Później miejscowym o klarowne sytuacje było coraz trudniej. Po godzinie gry Aghwan Papikjan stanął oko w oko z Bartusikiem, ale ten pojedynek przegrał. Po chwili ładną akcję przeprowadził Gvozdenović, który zagrał na „ścianę” z Retlewskim, ale uderzył nad bramką.
W końcówce jeden z wielu stałych fragmentów spowodował, że kibice na stadionie MOSiR mogli głęboko odetchnąć. Puton wrzucił z narożnika boiska, a głową piłkę do siatki skierował Robert Majewski. W 88 minucie mecz powinni zamknąć Banach i Paluchowski. Pierwszy huknął w poprzeczkę, a drugi z bliska huknął prosto w bramkarza. Zmarnowane szanse mogły się zemścić w czwartej minucie doliczonego czasu gry, ale zamykający akcję na dalszym słupku Bartłomiej Purcha spudłował.
Wisła Puławy – Garbarnia Kraków 3:2 (2:2)
Bramki: Retlewski (8), Gvozdenović (45), Majewski (85) – Gvozdenović (32-samobójcza), Marszalik (43).
Wisła: Posiadała – Gvozdenović, Wiech, Majewski, Cheba, Kaczmarek (60 D. Banach), Ryszka (46 Paluchowski), Kona, Puton, Klichowicz (60 Papikjan), Retlewski.
Garbarnia: Bartusik – Purcha, Kardas (72 J. Banach), Nakrosius, Bartków, Marszalik (72 Pranica), Nowak, K. Dziedzic (49 Gądek), A. Dziedzic (46 Sutor), Karbownik (40 Warczak), Żak.
Żółte kartki: Klichowicz, Cheba, Kona, Wiech – Marszalik, Nakrosius, Banach, Gądek.
Czerwona kartka: Bartków (Garbarnia, 39 min, za dyskusje z sędzią).
Sędziował: Rafał Rokosz (Katowice).