Górnik Łęczna zremisował bezbramkowo u siebie z Widzewem Łódź. Po meczu trener łodzian narzekał na stan murawy w Łęcznej a Franciszek Smuda przewidywał, że ekipa z Łodzi w tym roku wywalczy awans na zaplecze Lotto Ekstraklasy
Spotkanie mimo dobrej frekwencji na trybunach i dobrej otoczki rozczarowało, bo kibice nie doczekali się w nim bramek. Oto jak mecz ocenili obaj szkoleniowcy i Paweł Sasin, pomocnik Górnika.
Radosław Mroczkowski, trener Widzewa
– Jeśli się nie wygrywa, to nie można być zadowolonym . Nie ukrywam, że na tym boisku bardzo trudno prowadziło się nam grę. Piłkarze ostrożnie podchodzili do murawy, na której można było sobie zrobić krzywdę. Widać było w nich obawy i brak pewności. Nie stworzyliśmy sobie zbyt dużo sytuacji, a jedyny mały pozytyw to fakt, że udało się nie stracić bramki. Bardzo liczyliśmy na to, że uda się coś zrobić w ofensywie.
Franciszek Smuda, trener Górnika
– To był mecz, w którym przeważała walka przez 90 minut. Zespoły czekały na błąd przeciwnika, żeby zdobyć bramkę i dlatego tej walki było więcej niż gry. Każdy trener chce wygrać, to nie ulega wątpliwości. Brakuje nam amunicji z przodu, żeby strzelać bramki. To podstawa w każdym zespole. U nas napastnikiem jest młodzieżowiec bez doświadczenia, ale robił wszystko na co było go stać. Na temat gry Widzewa nie chcę się wypowiadać. To drużyna prawie że pierwszoligową kadrą ponad 30 ludzi. Na pewno wywalczy sobie awans do I ligi.
Paweł Sasin, zawodnik Górnika
– W meczu w Grudziądzu otworzyliśmy się przy wyniku 1:1 i dostaliśmy pięć bramek. To siedzi w naszych głowach. Cofnęliśmy się w spotkaniu z Widzewem. Wiedzieliśmy, że łodzianie będą grać atakiem pozycyjnym. Mieliśmy bardzo mało sytuacji bramkowych. Walczyliśmy o pełną pulę, bo wiemy, jakie mecze wcześniej zawaliliśmy. Chcieliśmy odnieść zwycięstwo z Widzewem, które byłoby dla nas bardzo ważne pod względem mentalnym. Dzięki temu byśmy się odbudowali. Trzeba szanować ten punkt, ale widzimy jeszcze w naszej grze wiele do poprawy.