Bardzo ciekawa końcówka sezonu dla kibiców z Radzynia Podlaskiego. Orlęta Spomlek w środę zmierzą się w ramach finału Pucharu Polski na szczeblu LZPN z Chełmianką (godz. 17.30). A w niedzielę piłkarzy Mikołaja Raczyńskiego czeka ligowe starcie z Avią Świdnik (również 17.30). Nawet zwycięstwo w tym meczu może jednak nie wystarczyć do zachowania ligowego bytu.
Klub z Chełma jest prawdziwym specjalistą od Pucharu Polski. W ostatnich siedmiu latach aż sześć razy grał w wojewódzkim finale. Wygrywał w: 2015, 2016, 2017 i 2019 roku. A w lipcu 2020 roku przegrał w tym decydującym spotkaniu z… Orlętami Spomlek 0:2. Jedynie w sezonie 2017/2018 biało-zieloni odpadli z rozgrywek na etapie okręgowego półfinału, po porażce z Eko Różanka 1:2.
Podopieczni Tomasza Złomańczuka odczuwają już trudy tego sezonu. A na samym finiszu rozegrają trzy mecze w dziewięć dni. Pierwszy mają już za sobą. W minioną sobotę pokonali Lewart Lubartów 2:1 po golu strzelonym w doliczonym czasie gry przez Przemysława Kanarka. W środę będzie puchar, a w niedzielę wyjazdowe spotkanie w lidze z Siarką Tarnobrzeg. W przypadku dwóch kolejnych wygranych niewykluczone, że Grzegorz Bonin i spółka zakończa rozgrywki z pucharem, a do tego na ligowym podium.
– Na pewno jesteśmy już zmęczeni, bo liga była ciężka i długa. To jednak dotyczy praktycznie wszystkich zespołów. Może akurat poza Radzyniem, który właśnie w poprzedni weekend miał pauzę przed finałem Pucharu Polski. Mimo wszystko postaramy się jak najlepiej przygotować do tych ostatnich spotkań. Chcemy udanie podsumować dobrą rundę. Idealnie byłoby wygrać oba mecze. Nie ma jednak co ukrywać, że chyba to właśnie środowe spotkanie będzie najważniejsze w tym roku. Dlatego zrobimy wszystko, żeby rozstrzygnąć je na swoją korzyść – zapewnia Tomasz Złomańczuk.
Wyjaśnia też, że trwają już rozmowy na temat jego pozostania w klubie na kolejny sezon. – Jest chęć dalszej współpracy. Myślę, że jesteśmy blisko, żeby się porozumieć. Chcemy dalej pracować razem i walczymy o to, żeby zespół był jak najmocniejszy. Zaczynają się spekulacje transferowe, kto zostanie, a kto odejdzie. Będziemy jednak w dużo lepszej sytuacji, bo poprzedniego lata ta drużyna była budowana praktycznie od początku. Teraz liczymy, że uda się zachować większość składu. Na razie skupiamy się jednak na środowym występie. Chełmianka ma bogate tradycje w Pucharze Polski, często w ostatnich latach je wygrywała. I chcemy to powtórzyć – przekonuje trener Złomańczuk.
Twardy orzech do zgryzienia przed środowym spotkaniem ma szkoleniowiec Orląt Spomlek. Mikołaj Raczyński musi zdecydować, czy oszczędzić kogoś na ligę, czy jednak powalczyć na obu frontach w najmocniejszym składzie. Pewne jest, że w arcyważnym meczu ligowym z Avią nie będą mogli wystąpić: Albertin i Karol Rycaj, którzy będą pauzować za kartki. A to oznacza, że są pewniakami do gry w „podstawie” przy okazji środowego spotkania.
Kłopoty ze zdrowiem mają jednak także: Patryk Szymala i Maciej Filipowicz. Z dobrych wieści, do treningów wrócił za to Karol Kalita, który pauzuje od 19 maja. Pytanie, czy autor siedmiu bramek dla biało-zielonych będzie w stanie pojawić się na boisku w starciu z Chełmianką?
– Można powiedzieć, że mój występ stoi pod znakiem zapytania. W poniedziałek uczestniczyłem w zajęciach i zobaczymy, jak noga zareaguje. Na 90 minut na pewno się jeszcze nie nadaję do gry, ale mam nadzieję, że będę mógł pojawić się na boisku i pomóc drużynie. Wiadomo, że mamy przed sobą dwa, bardzo ważne mecze. Zrobimy wszystko, żeby obronić puchar, ale jednak liga jest ważniejsza. Ten klub nie zasługuje na to, żeby spaść. Szkoda byłoby zmarnować pracę, jaką drużyna włożyła w ten sezon. Uważam, że jesteśmy w stanie powalczyć w obu meczach i przy dobrych wynikach w niedzielę utrzymać trzecią ligę dla Radzynia Podlaskiego – mówi Karol Kalita.