Po sobotniej porażce z Wisłoką Dębica Chełmianka znalazła się w bardzo trudnej sytuacji. Biało-zieloni wylądowali w strefie spadkowej, a do zakończenia rozgrywek pozostało jeszcze sześć kolejek. Działacze nie czekali na przełamanie drużyny, tylko zdecydowali się na kolejną zmianę trenera. Artura Bożyka zastąpił… Grzegorz Bonin.
Bożyk po kilku latach przerwy w zimie wrócił do ekipy z Chełma. Niestety, tej przygody nie będzie wspominał zbyt miło. Przebudował zespół i wydawało się, że drużyna zmierza w dobrym kierunku. Niestety, zdecydowanie zabrakło punktów. Biało-zieloni w tym roku rozegrali 11 ligowych spotkań i zanotowali w nich: dwa zwycięstwa, pięć remisów i cztery porażki.
W sobotę Jakub Knap i jego koledzy ulegli u siebie Wisłoce Dębica 0:1. Gospodarze wypracowali sobie sporo sytuacji, ale za żadne skarby nie potrafili umieścić piłki w siatce. Jeden stały fragment gry przyniósł rywalom trzy, bardzo cenne punkty. Szkoleniowiec miejscowych po końcowym gwizdku tonował nastroje i wierzył, że przełamanie wkrótce nastąpi.
– Zabrakło bramek, blisko dwucyfrowa liczba oddanych strzałów, drużyna zaprezentowała jedność i wiarę do końca. Dwie poprzeczki, piłka wybita z linii bramkowej. Trzeba to przetrwać, drużyna wykazuje jedność, jest duża ofiarność i dążenie do zmiany trudnej sytuacji. To funkcjonowanie nie przyniosło nam punktów, a wynik, który się zdarzył nie określa nas, bo praca wykonywana jest należycie. Jestem przekonany, że w najbliższym meczu to przełamanie nastąpi. Trzeba nam trochę więcej spokoju w świetle bramki. To co pokazaliśmy, w przekroju pierwszej i drugiej połowy pozwala ze spokojem patrzeć w przyszłość – mówił Artur Bożyk.
Działacze Chełmianki uznali że mimo niezłej gry nie mogą już dłużej czekać na efekty, w postaci punktów. Dlatego zdecydowali się na zmianę trenera. Co ciekawe, Grzegorz Bonin w zimie nie odchodził z klubu w dobrej atmosferze. Został przesunięty do rezerw, bo trener Bożyk nie widział go dalej w drużynie. Popularny „Bonio” zdecydował się jednak na szybki powrót.
– Nie powiedziałbym, że to była dla mnie trudna decyzja. Szczerze mówiąc nie musiałem się nad nią specjalnie zastanawiać. Mam nadzieję, że skorzystają na tym obie strony, zobaczymy – mówi nam krótko Grzegorz Bonin. 39-latek nadal pojawia się na boisku, obecnie jest zawodnikiem występującej w zamojskiej klasie okręgowej Granicy Lubycza Królewska. Pracował także jako trener w grupach młodzieżowych Górnika Łęczna.
Zadanie na końcówkę sezonu dla nowego szkoleniowca jest oczywiste – utrzymanie drużyny w III lidze. A pomagać Boninowi będzie Daniel Onyszko, który był trenerem w SMS Górnik Łęczna.