W zasadzie po każdym meczu Lublinianki można napisać coś bardzo podobnego. Młodzież z Wieniawy powalczyła i rywale musieli się napracować na trzy punkty. Tak samo było w sobotę, przy okazji starcia z Czarnymi Połaniec. Gospodarze wygrali 3:1.
Postawa Czarnych na wiosnę, to na pewno największa niespodzianka w grupie czwartej III ligi. W ten weekend podopieczni trenera Michała Szymczaka zanotowali już ósme zwycięstwo w tym roku (na 10 występów). Szybko też przestali się martwić o utrzymanie, bo z dołu tabeli podskoczyli do pierwszej dziesiątki i wypracowali sobie solidną zaliczkę nad strefą spadkową.
Miejscowi bardzo dobrze weszli w mecz. Już po kwadransie na listę strzelców wpisał się Arleison Martinez. Lublinianka wcale nie ograniczała się jednak do defensywy. Tym bardziej, że po szybko straconym golu nie miała już nic do stracenia. Goście oddali kilka groźnych strzałów z dystansu i mieli świetną okazję, żeby doprowadzić do wyrównania. Najpierw Patryk Malec huknął zza pola karnego, ale golkiper Czarnych odbił piłkę. Pierwszy dopadł do niej Patryk Knapp i próbował się popisać skuteczną dobitką, nawet kilka razy. Problem w tym, że Marcin Wieczerzak za każdym razem podnosił się z murawy i odbijał kolejne strzały rywala.
A w końcówce pierwszej połowy zamiast 1:1 zrobiło się 2:0. Niepotrzebny faul, rzut karny i Eryk Galara zdobył bramkę do szatni. Piłkarze Radosława Adamczyka wcale nie załamali się takim obrotem sprawy. To oni lepiej rozpoczęli drugą część zawodów. Dobre prostopadłe podanie spowodowało, że w sytuacji sam na sam z golkiperem znalazł się Knapp i tym razem posłał piłkę do siatki.
Kto wie, jak potoczyłoby się spotkanie gdyby nie sytuacja z 62 minuty. Bartosz Płocki obejrzał wówczas bezpośrednią czerwoną kartkę. Ekipa z Wieniawy w dziesiątkę nie była już w stanie zdobyć gola. Co innego Czarni, bo w 65 minucie wynik ustalił Krystian Kardyś.
– Szkoda tego meczu. Mieliśmy ze dwie-trzy sytuacje jeszcze w pierwszej połowie. Zabrakło po trochu szczęścia i chłodnej głowy. W drugiej części też fajnie weszliśmy w spotkanie, ale minął kwadrans, przytrafił się głupi błąd, czerwona kartka i wszystko się popsuło. Faul Bartka Płockiego był bardziej na taką pomarańczową kartkę, zawodnik rywali bardzo nisko opuścił głowę. Sędzia uznał jednak, że to było niebezpieczne zagranie mimo że obok, na asekuracji był nasz obrońca. Można było zrobić w tym meczu więcej, ale cóż, uczymy się dalej – ocenia Radosław Adamczyk, trener drużyny z Lublina.
Czarni Połaniec – Lublinianka Lublin 3:1 (2:0)
Bramki: Martinez (15), Galara (42-z karnego), Kardyś (65) – Knapp (50).
Czarni: Wieczerzak – Żądło, Bakowski, Bawor, Smoleń, Kardyś, Wątróbski, Galara (81 Kałaska), Śledź, Banik (73 Płużek), Martinez (38 Gębalski).
Lublinianka: Błażucki – Misiurek, Brzyski, Płocki, Szczepaniak, Kołacz (82 Sternik), Książek, Malec (75 Choina), Knapp (55 Gorecki), Flis (55 Wdowicz), Skrzycki (75 Matyjaszczyk).
Czerwona kartka: Płocki (Lublinianka, 62 min, za faul).