ROZMOWA Z Leszkiem Bartnickim, prezesem Motoru Lublin
- W sobotę zaczyna się nowy sezon. Jak tym razem podchodzicie do tematu walki o awans?
– Razem z zespołem skupiamy się na stawianiu sobie celów krótkoterminowych. I każdym takim celem będzie najbliższy mecz i wywalczenie w nim trzech punktów. Później z realizacji tych zadań wyłoni się nam jakiś cel finalny, ale na to na razie nie patrzymy. Skupiamy się na meczu w Radzyniu Podlaskim, a cztery dni później na spotkaniu w Świdniku. Oczywiście staraliśmy się w miarę naszych możliwości zbudować zespół, który będzie swoją grą cieszył naszych kibiców.
- No właśnie, na papierze udało się zbudować całkiem niezłą drużynę. Kiedy do klubu przychodzą tacy zawodnicy, jak Tomasz Brzyski, czy Grzegorz Bonin to chyba trudno nie myśleć o pierwszym miejscu w tabeli?
– Zbudowaliśmy dobry zespół. Tak nam się przynajmniej wydaje i to potwierdzają sparingi. Chociaż wiadomo, że tak naprawdę weryfikacja nastąpi w lidze. Myślę, że w każdej formacji mamy ciekawych zawodników. Nie chcę jednak, żeby ktoś patrzył na Motor przez pryzmat dwóch panów B. Ich nazwiska są dobrze znane i oczywiście są to zawodnicy o dużej klasie. Myślę, że ci którzy oglądali nasze mecze sparingowe to potwierdzą. Wśród pozostałych piłkarzy, i tych których sprowadziliśmy w tej letniej przerwie i tych którzy zostali, są też inni dobrzy piłkarze. Powtarzam: patrzmy na Motor całościowo, a nie przez pryzmat znanych nazwisk.
- Można powiedzieć, że w lecie przeprowadziliście prawdziwą rewolucję kadrową...
– Była grupa piłkarzy, która raz, dwa, czy nawet trzy razy próbowała już z Motorem awansować i to się nie udało. Dlatego trzeba było coś pozmieniać. Stąd też dziesięciu nowych zawodników w naszej drużynie. Tak, jak zapowiadaliśmy mimo wielu transferów ciągle staramy się wprowadzać do pierwszej drużyny, jak najwięcej chłopaków z naszego zespołu CLJ, który w poprzednich rozgrywkach zaprezentował się z bardzo dobrej strony. Ten proces będzie kontynuowany. Wśród tych zawodników z rocznika 2001, którzy mają stanowić o sile obecnej drużyny CLJ są kolejni kandydaci, którzy jeżeli zasłużą, to też się znajdą w pierwszym zespole. Trzeba powiedzieć, że w letnim okienku dołączyło do nas wielu zawodników związanych z Lubelszczyzną. Na tym też nam zależało, żeby Motor był jeszcze bardziej lubelski. Cały sztab szkoleniowy to zresztą też są ludzie związani z naszym regionem.
- Czy są jeszcze możliwe jakieś transfery?
– W środę umowę podpisał Robert Majewski. To zawodnik, który przygotowywał się z nami praktycznie od sparingu z Victorią Sulejówek. To środkowy obrońca, a w sparingach grał z numerem 30. Dość charakterystyczny ze względu na swoją posturę. To ostatni ruch, który chcieliśmy wykonać. Jeżeli nic się nie wydarzy, to nie planujemy kolejnych transferów. Wiadomo jednak, że okienko jest otwarte do końca sierpnia.
- Jednym z letnich nabytków jest Michał Ranko. Jak udało się przekonać zawodnika, który grał w ekstraklasie słowackiej, żeby przeniósł się na czwarty poziom rozgrywek w Polsce?
– Trzeba powiedzieć, że wszyscy mówią o Tomaszu Brzyskim i Grzegorzu Boninie, a jest jeszcze właśnie Michał, który w poprzednim sezonie był nawet kapitanem swojej drużyny w ekstraklasie słowackiej. W dwóch poprzednich sezonach grał regularnie. A z tamtejszej ligi raczej nie powinniśmy się śmiać po ostatnich meczach Górnika i Legii w europejskich pucharach. Trzeba sobie zdać sprawę, że my jako klub, miasto mamy się czym pochwalić. Jesteśmy w stanie użyć argumentów, aby kogoś nakłonić, żeby zszedł o ten sportowy poziom niżej. Nie da się ukryć, że Polska dla słowackich piłkarzy jest atrakcyjnym kierunkiem. Nie było łatwo o ten transfer, bo Michał rzeczywiście troszkę bał się zejścia na poziom III ligi, ale ostatecznie go przekonaliśmy. Bardzo się cieszymy, bo myślę, że pokaże klasę. Widać, że to zawodnik, który występował na dużo wyższym poziomie. Powinien być ważnym elementem naszej defensywy. Ważne, że przychodzi z sąsiedniego kraju i nie ma dużej bariery językowej. Już w pierwszym swoim sparingu używał polskich określeń i naprawdę szybko się uczy. Mam nadzieję, że będziemy mieli z niego dużo pożytku.
- Czeka was trudny początek sezonu. Dwa wyjazdy, a do tego na trudnych terenach w Radzyniu Podlaskim i Świdniku...
– Na pewno nie będzie łatwo. Dwa razy derby i to dwa razy na wyjeździe. Wiadomo, że inaczej to miało wyglądać. Z Orlętami mieliśmy zagrać u siebie, ale na Arenie odbywa się kongres Świadków Jehowy i musieliśmy zamienić się z rywalami. Na wiosnę, to oni do nas przyjadą. Trudno jednak na razie powiedzieć, czy wyrokować, jak to wszystko będzie wyglądało. W każdym klubie doszło do sporych przetasowań. Te pierwsze mecze dadzą odpowiedź na to, jak silne są poszczególne zespoły. Jedziemy teraz do Radzynia i musimy zrobić swoje. W czerwcu odczarowaliśmy tamtejszy stadion i chcielibyśmy napisać nową historię i znowu zdobyć trzy punkty. Do każdego przeciwnika pochodzimy jednak z szacunkiem: do Orląt, Avii i wszystkich innych.
- Podobno planujecie transmisje domowych meczów Motoru już w tym sezonie?
– Nawet w środę robiliśmy próby. Chcielibyśmy przeprowadzić transmisje w systemie pay per view. To jest jednak oferta skierowana do kibiców z zagranicy. Wiemy, że wielu Polaków przebywa na Wyspach Brytyjskich, czy Skandynawii, ale i w różnych zakątkach kraju. Wielu dopytywało się o nasze mecze w Lublinie. Dla nich szykujemy ofertę. Wszystkich innych serdecznie zapraszamy jednak na stadion. Frekwencja w poprzednich rozgrywkach na poziomie ponad 3 tysięcy była zadowalająca. Mam nadzieję, że dobrą grą jeszcze więcej kibiców przyciągniemy na nasze spotkania. Zapraszamy już od 18 sierpnia na mecze na Arenie.