Pięć meczów u siebie i tylko pięć punktów. A na boiskach rywali? Komplet pięciu zwycięstw. W sobotę Chełmianka podtrzymała świetną, wyjazdową passę na bardzo trudnym terenie w Łagowie. Nie przestraszyła się jednak rywala i pokonała tamtejszy ŁKS 2:1. W końcówce spotkania było jednak bardzo nerwowo.
Zawody świetnie rozpoczęły się dla drużyny Tomasza Złomańczuka. W ósmej minucie sędzia uznał, że bramkarz rywali Paweł Lipiec faulował Pawła Myśliwieckiego i wskazał na „wapno”. Gospodarze protestowali, a golkiper przekonywał, że to rywal na niego wpadł. Arbiter zdania jednak nie zmienił. Piłkę 11 metrów od bramki ustawił Łukasz Mazurek i nie zmarnował doskonałej okazji.
Jeszcze przed przerwą na 0:2 świetnym strzałem przymierzył Jakub Bednara. I goście mogli schodzić na przerwę w bardzo dobrych nastrojach.
Druga połowa? Działo się naprawdę sporo. Biało-zieloni mogą mieć do siebie sporo pretensji, bo świetnie kontrowali przeciwnika. Wypracowali sobie kilka doskonałych okazji, ale nie potrafili wykorzystać chociaż jednej z nich. Piotr Piekarski minął już obrońców, ale z siedmiu metrów nie trafił w bramkę. Sam na sam z bramkarzem rywali był Dawid Skoczylas. Krystian Wójcik przymierzył w poprzeczkę, a do tego „Czoko” wyprowadzał też kontrę trzech na jednego. Dograł do Myśliwieckiego, ale napastnik Chełmianki także nie zdołał umieścić piłki w siatce.
Wszystkie zmarnowane okazje zemściły się w samej końcówce. Kamil Orlik dał ekipie z Łagowa cień nadziei na korzystny rezultat, kiedy w 88 minucie zaliczył kontaktowe trafienie. Po chwili miejscowi raz jeszcze wpakowali nawet piłkę do siatki, ale sędzia uznał, że zawodnik ŁKS był na pozycji spalonej i ostatecznie gola na 2:2 nie uznał. Dzięki temu to podopieczni trenera Złomańczuka zgarnęli pełną pulę. Trzeba dodać, że to była pierwsza porażka rywali w tym roku, a przyjezdni musieli sobie radzić bez swojego najlepszego strzelca – Ezany Kahsaya, który pauzował za kartki.
– Końcówka spotkania była bardzo nerwowa, ale na nasze życzenie – mówi szkoleniowiec biało-zielonych. – Powinniśmy już prowadzić czterema, a może nawet pięcioma bramkami. Wiele razy wychodziliśmy z dobrymi kontrami, w liczebnej przewadze. Niestety, nie potrafiliśmy tego wykorzystać. Przeciwnik po przerwie praktycznie już nie bronił. Nastawił się tylko na grę ofensywną. Byli na pewno częściej przy piłce i mieli też swoje sytuacje, to jednak my byliśmy bardziej konkretni. Wydawało się, że ta bramka na 3:0 lada moment musi paść. A jednak nie padła i stąd problemy w końcówce. Cieszymy się jednak ze zwycięstwa na bardzo trudnym terenie. Dzięki temu utrzymaliśmy kontakt z czołówką – dodaje Tomasz Złomańczuk.
W następnej kolejce jego podopiecznych czeka kolejne ciekawe wyzwanie. Tym razem domowe spotkanie z liderem, czyli Cracovią II. Gdyby udało się wygrać, to biało-zieloni zrównaliby się punktami z „Pasami”. Trzeba będzie jednak zagrać u siebie, gdzie na wiosnę udało się pokonać rywali tylko raz.
ŁKS Łagów – Chełmianka Chełm 1:2 (0:2)
Bramki: Orlik (88) – Ł. Mazurek (9-z karnego), Bednara (38).
Chełmianka: Ciołek – Wiatrak, Ł. Mazurek, Duda (46 Giletycz), Budzyński, Skoczylas (88 Dziubiński), Kanarek, Piekarski, Bednara (74 Czułowski), Wójcik (90+3 D. Mazurek), Myśliwiecki.