To był mecz dla ludzi o mocnych nerwach! Motor długo przegrywał na wyjeździe z MKS Trzebinia 0:1. Goście dopiero w 90 minucie doprowadzili do remisu. A w doliczonym czasie gry gola na wagę trzech punktów zdobył Dmytro Kozban.
Mecz od początku wyglądał dokładnie tak, jak wszyscy się spodziewali. Goście atakowali, a MKS nastawił się na kontry. I niestety, przynamniej do przerwy ta taktyka wyszła gospodarzom na dobre. Po kwadransie niewiele do szczęścia zabrakło Kamilowi Majkowskiemu. Po jego strzale piłka musnęła poprzeczkę. Niedługo później miejscowi objęli niespodziewanie prowadzenie. Mateusz Stanek znalazł się sam przed Pawłem Sochą. Pierwszy pojedynek przegrał, bo bramkarz żółto-biało-niebieskich zdołał wybić piłkę, ale przy dobitce golkiper Motoru był już bezradny.
Kolejne fragmenty? Oblężenie bramki zespołu z Trzebini. Szybko do wyrównania mógł doprowadzić Patryk Słotwiński. Jego próba bezpośrednio z rzutu wolnego poszybowała jednak tuż obok spojenia słupka z poprzeczką. Później dwa razy strzelał jeszcze Majkowski, ale bez efektu bramkowego. Goście mieli też sporo wrzutek z rzutów wolnych i rożnych. To też nie przyniosło jednak wyrównania i do przerwy skończyło się wynikiem 1:0.
Po zmianie stron obraz gry był bardzo podobny. Paweł Kaczmarek co i rusz posyłał dośrodkowania pod bramkę przeciwnika jednak niewiele z tego wynikało. Po jednym z takich podań „Kaczmara” groźnie głową strzelał Kamil Oziemczuk. Niestety, nad poprzeczką. Od razu po przerwie na boisku zameldował się Dawid Dzięgielewski, a tuż po godzinie gry Piotr Zasada posłał do boju dwóch kolejnych graczy: Dmytro Kozbana i Szymona Zgardę. MKS ciągle mądrze się jednak bronił, a przy okazji potrafił groźnie skontrować. W efekcie, gospodarze ciągle utrzymywali korzystny wynik.
W 82 minucie powinno być 1:1. Po centrze z narożnika boiska dobry strzał głową oddał Zgarda. Dobry, ale nie idealny, bo znowu do szczęścia zabrakło centymetrów. W końcówce na murawie zameldował się też kolejny debiutant po stronie żółto-biało-niebieskich – Jakub Buczek z rocznika 1999. I miał swój udział przy trafieniu na 1:1. To młody zawodnik z drużyny CLJ zagrywał do Konrada Nowaka w 90 minucie. Ten uderzał na bramkę, ale został zablokowany. Na szczęście w odpowiednim miejscu, o odpowiednim czasie znalazł się Artur Gieraga i to on wpakował piłkę do siatki.
Arbiter doliczył do regulaminowego czasu gry aż siedem minut i dosłownie w ostatnich sekundach szczęście uśmiechnęło się do przyjezdnych. Bohaterem żółto-biało-niebieskich został Dmytro Kozban, który pokonał bramkarza rywali i zapewnił Motorowi bardzo cenne trzy punkty.
– Jeżeli w Jarosławiu pokazaliśmy charakter, to w Trzebini dwa – śmieje się Piotr Zasada, trener Motoru. – W końcówce rzuciliśmy wszystko na jedną szalę. Po wejściu na boisko Dimy Kozbana graliśmy na dwóch napastników, a później nawet na trzech, bo do przodu poszedł jeszcze Artur Gieraga. I najpierw doprowadził do wyrównania, a później miał udział przy drugiej bramce. Nie ma co ukrywać, że takie zwycięstwa cementują zespół. Długo cierpieliśmy na boisku, gra nam się nie układała, ale udało się zdobyć bardzo ważne trzy punkty. Nie było łatwo, bo gospodarze wykorzystali nasz błąd w ustawieniu, objęli prowadzenie i później bronili wyniku. Determinacji nam jednak nie brakowało i w końcówce nagroda wreszcie przyszła – ocenia szkoleniowiec ekipy z Lublina.
MKS Trzebinia – Motor Lublin 1:2 (1:0)
Bramka: Stanek (18) – Gieraga (90), Kozban (90+7).
Motor: Socha – Michota, Gieraga, Tadrowski, Słotwiński, Majkowski (46 Dzięgielewski), Tymosiak (63 Zgarda), Kamiński (78 Buczek), Oziemczuk (63 Kozban), Kaczmarek, Nowak.
Żółte kartki dla Motoru: Dzięgielewski, Michota.