Piłkarze Motoru w niedzielę o godz. 17 zagrają w Radzyniu Podlaskim. Jeżeli wygrają, to odbiorą Garbarni Kraków fotel lidera. Orlęta zapewniają jednak, że tanio skóry nie sprzedadzą
Sprawa jest prosta. Jeżeli zespół Marcina Sasala wygra swoje dwa ostatnie wyjazdy: z Orlętami i na koniec ligi z Resovią, to w Lublinie będzie feta z okazji awansu do II ligi. To będzie jednak prawdziwe wyzwanie dla żółto-biało-niebieskich, bo rywale nie zamierzają odpuszczać.
W środę Motor przegrał pierwszy mecz w 2017 roku. W ramach półfinału Pucharu Polski uległ na wyjeździe Chełmiance 2:4. Trener Sasal dał odpocząć Kamilowi Oziemczukowi, a także Pawłowi Kaczmarkowi. Reszta podstawowych piłkarzy pojawiła się jednak na boisku. – Szkoda, że nasza świetna seria się skończyła. Z drugiej strony, to jednak lepiej, że słabszy występ przytrafił nam się akurat w Pucharze Polski, bo mamy przed sobą robotę do wykonania – mówi Kamil Cholerzyński, zawodnik ekipy z Lublina. – Jeżeli wywalczymy awans, to nikt nie będzie nam wypominał, że nie zdobyliśmy pucharu. Wiadomo, że ciśnienie w końcówce sezonu jest większe, ale trzeba wziąć się w garść na te dwa ostatnie spotkania. Cel jest blisko i musimy zrobić wszystko, żeby wygrać ligę – dodaje 28-latek.
Motorowcy nie wspominają jednak miło swoich ostatnich występów w Radzyniu Podlaskim. W poprzednim sezonie przegrywali tam 0:2, ale uratowali remis. Dwa lata wcześniej ulegli Orlętom 1:2. Przed rokiem obie drużyny zmierzyły się na stadionie przy ul. Warszawskiej także w ramach Pucharu Polski. I tym razem żółto-niebiescy byli górą 2:0, ale dopiero po dogrywce.
– Odkąd gram w Orlętach, to naprawdę nie pamiętam, żebyśmy przegrali z Motorem u siebie, jeżeli chodzi o ligę – mówi Rafał Borysiuk, kapitan biało-zielonych. – Wiadomo jednak o co grają rywale. Ze względu na kibiców i stadion na pewno zasługują na to, żeby grać w wyższej lidze. My jednak mamy swoje plany. To będzie nasz ostatni mecz przed własną publicznością i chcemy pozytywnym akcentem pożegnać się ze swoimi kibicami – dodaje „Borys”.
Drużyna Damiana Panka w środę też rozgrywała półfinał Pucharu Polski z Tomasovią, więc siły powinny być wyrównane. – Nie chcieliśmy grać dogrywki, dlatego cieszymy się, że mecz z Tomasovią udało się rozstrzygnąć po 90 minutach. Mogliśmy to zrobić wcześniej, ale zabrakło skuteczności. Mamy przed sobą prestiżowe spotkanie z Motorem i chcemy się do niego odpowiednio przygotować. Do końca sezonu nie ma mowy o żadnej taryfie ulgowej dla żadnego przeciwnika. Walczymy o jak najlepsze miejsce w tabeli – przekonuje trener Orląt.