Rozmowa z Piotrem Ceglarzem, zawodnikiem Motoru Lublin
- Jak oceniasz szalony mecz z Koroną II Kielce?
– To na pewno było dziwne spotkanie. Rzadko widzi się wynik 4:4. Nie ukrywam, że jesteśmy niezadowoleni z tego rezultatu. W pewnym sensie chwała nam za to, że podnieśliśmy się przy 0:2. To nie jest łatwa rzecz, jak się przegrywa dwoma bramkami. Kiedy jednak wyrównujemy, a później wygrywamy 4:3, to powinniśmy ten mecz wygrać. Sam miałem jeszcze sytuację i mogłem się lepiej zachować, może byłoby jeszcze 5:4 i mielibyśmy trzy punkty. Niestety, nie udało się.
- Trudno było się spodziewać aż tak ofensywnej gry i tylu bramek. Rywale przyjeżdżający na Arenę Lublin raczej koncentrują się na defensywie...
– Rzeczywiście, tak jest najczęściej. Młodzi zawodnicy mają jednak to do siebie, że nie mają nic do stracenia. Korona II przyjechała do nas, żeby się pokazać z jak najlepszej strony. Chyba właśnie dlatego wyszli tak wysoko.
- Szkoda, że nie udało się wygrać, bo strata do lidera byłaby mniejsza. A tak drużyna z Kielc nadal wyprzedza was o sześć punktów...
– Jest ciągle duża strata i na pewno żałujemy, że nie dowieźliśmy korzystnego wyniku. Mogliśmy jeszcze przy 4:3 dorzucić jakąś bramkę. Trzeba zauważyć jednak to, co powiedział Tomek Swędrowski – nie możemy tak łatwo tracić bramek. Dwie po stałym fragmencie, trzecia po błędzie, a czwarta? Zawodnik Korony bierze piłkę, wbiega sobie w pole karne i strzela do siatki po długim słupku, a nikt go nie atakował. To na pewno jest do poprawy.
- Zaskoczyli was rywale, ale chyba także murawa...
– Szczerze mówiąc to w pierwszej połowie wszystko było normalnie. W drugiej faktycznie zdarzało się, że korki się zakopywały w piasku. Nie ma jednak sensu zwalać winy na murawę. Rywale mieli takie same warunki.
- Mimo straty punktów ciągle jesteście jednak w grze o awans...
– Na pewno ja i reszta chłopaków będziemy robili tak, żebyśmy cały czas byli w czubie. Wiadomo, że wiosna jest długa. Przytoczę przykład Stali Rzeszów, w której grałem poprzednio. Na jesieni mieliśmy stratę do lidera. Przed nami był Hutnik Kraków i Podhale Nowy Targ. Mimo wszystko na wiosnę to my zrobiliśmy awans. Uważam, że trzeba trzymać się blisko lidera, wygrywać, a na wiosnę myślę, że okaże się, że będzie dobrze.
- W sobotnim spotkaniu mogliście liczyć na wsparcie kibiców, to chyba cieszy?
– Mówiłem, już wcześniej, że kibice oczekują wyników. Jak będą dobre, to atmosfera między nami na pewno będzie w porządku. Obyśmy jak najwięcej wygrywali, a na pewno będzie dobrze.