Motor pokonał w sobotę na wyjeździe Chełmiankę 3:1. Jak spotkanie oceniają trenerzy obu ekip?
Robert Góralczyk (Motor Lublin)
– Na początku natura wyznaczyła przebieg tego spotkania, bo deszcz nie był sprzyjający. Oba zespoły szybko się jednak odnalazły w tych warunkach. My dobrze weszliśmy w mecz, bo szybko zdobyliśmy gola. Jeszcze w pierwszej połowie bramka po stałym fragmencie gry. 2:0 to wynik, który często wydaje się dobry, ale i niebezpieczny. Dobrze zaczęliśmy drugą połowę, aczkolwiek może za spokojnie. Przeciwnik oddał nam pole. Utrzymywaliśmy się przy piłce, aż tu nagle błąd przy wyprowadzaniu piłki, strata, rzut karny i zrobiło się tylko 2:1. Podaliśmy tlenu przeciwnikowi, a to go mocno napędziło. Gospodarze pracowali na to, żeby doprowadzić do wyrównania. My też próbowaliśmy się odgryzać, ale długo nie potrafiliśmy. W przedostatniej minucie nasz zawodnik zachował się bardzo przytomnie w polu karnym i zdobyliśmy bramkę na 3:1. Cieszymy się, bo w każdym meczu gramy o zwycięstwo, żeby pokazać, że jesteśmy na dobrej drodze. Wiemy, że nie ma możliwości realizacji celu nadrzędnego, czyli awansu, bo to popsuliśmy po drodze, ale chcemy wygrywać. Przed nami trzy mecze. Ten najbliższy po tym co można wywnioskować na szybko po ostatnich wynikach bardzo istotny dla rywalizacji w naszej grupie. Będziemy mieli udział w decyzjach co się wydarzy. Na pewno bezwzględnie gramy o zwycięstwo. Każda wygrana pokazuje, że w tym zespole jest dużo dobrego i to będziemy chcieli wykorzystać w przyszłości.
Artur Bożyk (Chełmianka Chełm)
– Jeśli chodzi o początek meczu to była bardzo duża szansa, żeby wyjść na prowadzenie, bo to my stworzyliśmy pierwszą sytuację, w której podjęta została zła decyzja. W jaki sposób powinny przebiegać procesy decyzyjne pokazał gol dla rywali. Zawodnik Motoru nie kalkulował, od razu zdecydował się na strzał i zrobił to znakomicie. Nam tego zabrakło. Szukaliśmy innych rozwiązań. Myślę, że przeciwnik pokazał wyższość, jeżeli chodzi o jakość i szybkość takich procesów decyzyjnych. Przerwa była czymś bardzo ważnym i wydarzyło się sporo dobrego. Rozmawialiśmy o tym, żeby wrócić do gry z Motorem przegrywając 0:2, a potem zawalczyć o zwycięstwo. Bardzo nam zależało, żeby to nie było sztuczne i plastikowe. Doczekaliśmy się tego, wróciliśmy do sytuacji 2:1, a zaraz potem miała miejsce jedna z bardziej efektownych, naszych akcji. Kamil Kocoł zagrał do Damiana Szpaka, który znakomicie odegrał do Michała Efira. Niestety, po jego strzale piłka minimalnie minęła słupek. Myślę, że gdyby w tej sytuacji padła bramka na 2:2, to kibice długo rozmawialiby o tym meczu. Niestety, nie będą rozmawiać. Na początku powinniśmy zachowywać się lepiej. Powinno być więcej wiary w siebie i więcej odwagi w fazie finalizacji. Oddaliśmy dużo strzałów, ale dla mnie i tak zbyt mało. Musimy nadal nad tym pracować, myślę, że mecz z Motorem mimo wszystko ubogaci zawodników i pomoże im lepiej grać w piłkę.