Trwa dobra passa Podlasia. Piłkarze Artura Renkowskiego w sobotę zanotowali piąty z rzędu mecz ligowy bez porażki. Tym razem zremisowali w Sieniawie z tamtejszym Sokołem 1:1. Goście po końcowym gwizdku odczuwali jednak lekki niedosyt, bo mieli piłkę meczową.
Mimo trudnego boiska w pierwszej połowie pod obiema bramkami działo się całkiem sporo. Po stronie gospodarzy dwoił się i troił Karol Twardowski. Dwa razy przegrał pojedynek z bramkarzem gości, raz spudłował, aż wreszcie w 13 minucie, po rzucie rożnym znalazł sposób na Rafała Misztala po strzale głową.
Sokół długo z prowadzenia się jednak nie cieszył. Nie minął kwadrans, a już mieliśmy remis. Znowu decydujący okazał się stały fragment gry. Wiktor Niewiarowski dośrodkował z rzutu wolnego, a Arkadiusz Kot także po strzale głową doprowadził do wyrównania. Przed przerwą dwa razy groźnie „główkował” też Damian Lepiarz, ale zostało po jeden.
Po przerwie obie ekipy chyba były zadowolone z wyniku, bo nie forsowały już tempa. Wielkich okazji też nie było, aż do 90 minuty. Wówczas po akcji skrzydłem Erwin Bahonko wycofał piłkę do Krzysztofa Salaka, ale ten z kilku metrów trafił w bramkarza. I zamiast trzech punktów biało-zieloni zabrali do domu „oczko”.
– Żałujemy ostatniej sytuacji, bo mieliśmy swoją szansę, żeby zdobyć drugiego gola. Ogólnie to był typowy mecz walki, warunki były ciężkie i nie dało się grać piłką po ziemi. Futbolówka była najczęściej w górze, a wiadomo, że wtedy liczą się: fazy przejściowe i zbieranie bezpańskich piłek. Było sporo chaosu z pojedynczymi momentami z obu stron. Można powiedzieć, że to była taka typowa, trzecioligowa „łupanka” – mówi Artur Renkowski, trener Podlasia.
Sokół Sieniawa – Podlasie Biała Podlaska 1:1 (1:1)
Bramki: Twardowski (13) – Kot (26).
Sokół: Siryk – Geniec, Skała, Ochał, Lis, Feret, Wawryszczuk, Sowiński (71 Majka), Persak (71 Jeż), Tłuczek (64 Tarała), Twardowski.
Podlasie: Misztal – Pigiel, Kot, Arak, Salak, Bahonko, Podstolak, Kozłowski, Niewiarowski (69 Szatała), Kurowski (82 Andrzejuk), Lepiarz.