Sześć porażek z rzędu w lidze, w tym pięć za kadencji nowego trenera – Radosława Muszyńskiego. W czwartek kiepska passa Lewartu wreszcie dobiegła końca. Zespół z Lubartowa niespodziewanie pokonał u siebie rezerwy Wisły Kraków 2:1. Trzeba dodać, że to pierwsza, domowa wygrana beniaminka w sezonie 24/25.
Od początku spotkania inicjatywa była po stronie „Białej Gwiazdy”. Goście byli zdecydowanie groźniejsi pod bramką przeciwnika. Dobrze bronił jednak Damian Podleśny. W końcówce pierwszej odsłony do głosu zaczęli jednak dochodzić także gospodarze. Po akcji Łukasza Najdy bramkarza rywali sprawdził Kamil Zieliński. Gola jednak nie było i do szatni obie ekipy schodziły przy wyniku 0:0.
Szybko po zmianie stron ekipa z Krakowa powinna objąć prowadzenie. Mateusz Młyński zdecydował się lobować Podleśnego, ale pomylił się o centymetry, bo piłka zamiast wylądować w siatce, odbiła się od poprzeczki.
W 56 minucie w tarapatach znalazł się Broda, który próbując wybić piłkę trafił w Pawła Myśliwieckiego. Lewart nie skorzystał jednak z prezentu i Bartłomiej Wolski nie zdołał nawet oddać strzału. 180 sekund później Wolski wyprowadził akcję na lewe skrzydło, a Myśliwiecki wrzucił piłkę na głowę do Zielińskiego. Ten ostatni nie zmarnował szansy i to beniaminek wyszedł na prowadzenie.
Sporo działo się między 77, a 79 minutą spotkania. Najpierw po rajdzie Sebastiana Plesza zabrakło lepszego wykończenia temu zawodnikowi, ale i dobijającemu futbolówkę Mateuszowi Kompanickiemu. Za chwilę pod drugą bramką Młyński zgrał piłkę głowa, a Yegor Khromykh doprowadził do wyrównania.
Piłkarze trenera Muszyńskiego wcale nie załamali się takim obrotem sprawy i błyskawicznie odzyskali prowadzenie. Wolski sam odebrał piłkę, pognał w kierunku bramki, uderzył, a po niepewnej interwencji Brody futbolówka przekroczyła linię.
W końcówce rywale naciskali, ale wynik już się nie zmienił. Efekt? Lewart w końcu dopisał coś do swojego konta. Poprzednio ze zwycięstwa cieszył się... 14 września.
– Wreszcie się przełamaliśmy. Postawiliśmy na solidną defensywę i trzeba przyznać, że przede wszystkim udało nam się wybronić. Z nielicznych sytuacji, które sobie wypracowaliśmy zdobyliśmy dwie bramki, dlatego można się cieszyć także z wysokiej skuteczności – mówi Radosław Muszyński.
Szkoleniowiec przyznaje, że kamień spadł drużynie z serca. – Odetchnęliśmy, ale już ostatni mecz z Podlasiem pokazał, że możemy rywalizować z zespołami ze środka tabeli, jak równy z równym. Musimy się jednak wznieść na wyżyny. Mimo porażki tamto spotkanie, to był dobry prognostyk. Trzeba też przyznać, że nasza sytuacja kadrowa się poprawiła. Mamy dwóch nowych piłkarzy, a kilku wróciło też po kontuzjach. Teraz możemy wpuścić czterech-pięciu chłopaków, a nie dwóch. Dzięki temu jesteśmy w stanie utrzymać intensywność, na razie w bronieniu – dodaje popularny „Mucha”.
Przyznaje też, że nowi gracze, czyli: Łukasz Mazurek i Tomasz Tymosiak sporo wnieśli do zespołu. – Mieliśmy problemy w defensywie, gdzie popełnialiśmy proste błędy. Dlatego chętnie korzystamy z podpowiedzi Łukasza i jego doświadczenia. Tomek też szybko stał się ważnym zawodnikiem. Coś zaczyna się zazębiać – przekonuje trener Muszyński.
Lewart Lubartów – Wisła II Kraków 2:1 (0:0)
Bramki: Zieliński (59), Wolski (79) – Khromykh (78).
Lewart: Podleśny – Drozd, Mazurek, Chyła, Wdowicz, Morenkov (46 Kompanicki), Tymosiak (90 Nojszewski), Wolski, Najda (46 Myśliwiecki), Zieliński (70 Plesz), Żelisko (90+3 Niewęgłowski).
Wisła II: Broda – Wiśniewski (75 Sarga), Moskiewicz, Skrobański (46 Skała), Ziarko, Boiko, Dziedzic (46 Tokarczyk), Baniowski (61 Sałamaj), Szywacz, Kuziemka (46 Khromykh), Młyński.