Rozmowa z Rafałem Grodzickim, zawodnikiem Motoru Lublin
- Jak można ocenić środowy mecz z Avią?
– Mówi się, że zwycięzców się nie sądzi, więc nie będę oceniał naszej gry, ale jesteśmy w okresie przygotowawczym i na pewno mamy jeszcze dużo braków. Typowo nastawiliśmy się na wynik, aby wygrać to spotkanie i przejść do kolejnego etapu. Udało się to zrealizować, więc jesteśmy zadowoleni.
- Nogi były ciężkie i odczuwaliście podczas meczu ostatnie treningi?
– Zgadza się. Trenujemy normalnym mikrocyklem, czyli dwa razy dziennie. Mamy za sobą także sobotni sparing z Ruchem Chorzów. Startujemy za miesiąc w lidze i musimy swoje zrobić. A przeciwko świdniczanom, mimo braku świeżości, chcieliśmy pokazać jakość. Wieloma fragmentami nam się to udawało. Było również bardzo dużo niedokładności, ale najważniejsza była wygrana.
- Trzeba przyznać, że Avia mocno się wam postawiła i spotkanie było wyrównane...
– Muszę pochwalić rywali, bo widać, że nie jest to przypadkowa drużyna. Mają pomysł na grę i potrafią poruszać się w odpowiedniej taktyce. Trenerowi Łukaszowi Mierzejewskiemu naprawdę wychodzi fajna praca, bo myślę, że ten zespół grał mniej więcej tak, jak on sobie tego życzył. Nam było ciężko stworzyć sobie dogodne sytuacje, aczkolwiek w pierwszej połowie mieliśmy szanse na pustą bramkę, a wtedy mecz trochę inaczej by się ułożył. W takiej sytuacji Avia musiałaby mocniej zaatakować.
- W niedzielę czeka was kolejny mecz pucharowy. Na tym etapie przygotowań lepiej grać w takich spotkaniach, czy jednak w sparingach?
– Nie wiem, to się okaże w praniu. Nie graliśmy żadnego meczu o stawkę przez prawie pięć miesięcy, a teraz w tydzień zagramy ich aż trzy, po 90 minut. A przecież jesteśmy w okresie przygotowawczym i trenujemy niecałe dwa tygodnie. Zawodnicy, którzy zagrają w pełnym wymiarze czasowym, dojdą tymi meczami do formy fizycznej i piłkarskiej, ale problem będzie z chłopakami, którzy nie grają. Sztab szkoleniowy musi więc wykonać odpowiednią pracę, by tacy gracze byli optymalnie przygotowani do sezonu.
- Przed wami mecz z Chełmianką, czyli jedynym rywalem, z jakim mierzyliście się w rundzie wiosennej. W marcu pokonaliście ich aż 7:0, ale tym razem nie powinno być tak łatwo, ponieważ przeciwnicy wzmocnili skład. Chociażby byłymi zawodnikami Motoru...
– No i myślę, że ci piłkarze będą chcieli coś udowodnić. Musimy jednak skupić się przede wszystkim na sobie. Naszym celem na pewno jest zwycięstwo. Nie będziemy się za bardzo zastanawiać, kto gra po drugiej stronie, bo z całym szacunkiem do rywala, ale jesteśmy Motorem Lublin i wierzymy w swoje umiejętności. Mimo zmęczenia ciężkimi treningami w okresie przygotowawczym każdy z nas musi dać z siebie dużo zdrowia, zachowywać rozsądek i pracować bardzo dobrze taktycznie. Na pewno nie czeka nas łatwy mecz.
- Możemy się spodziewać, że zagracie w trochę innym składzie, żeby wszyscy łapali minuty?
– To pytanie do trenera. Wydaje mi się, że pewnie będą jakieś korekty. Wiadomo, że po to trenujemy, żeby grać mecze. Czekaliśmy bardzo długo na takie spotkanie. Szkoda, że nie mogliśmy zagrać na Arenie, bo myślę, że tam gra wyglądałaby zupełnie inaczej. Nie ma jednak co zwalać na murawę.
- To chyba nietypowa sytuacja, że tak szybko po wznowieniu treningów musicie grać mecze o coś?
– W mojej przygodzie z piłką jeszcze nigdy coś takiego mi się nie zdarzyło, żeby po tak długiej przerwie od razu wymyślać zaległy Puchar Polski. Mamy jeszcze ten dodatkowy problem, że z uwagi na finał pomiędzy Lechią Gdańsk a Cracovią zostaliśmy wyłączeni z naszych obiektów. Fajnie byłoby grać mecze i trenować w naszym domu, ale musimy sobie jakoś poradzić z zaistniałą sytuacją. Zresztą tak jak cały świat, w okresie pandemii.