Przymusowa przerwa w grze nie wpłynęła negatywnie na drużynę z Chełma. Przed tygodniem podopieczni Tomasza Złomańczuka nie wyszli na boisko, bo Wisła Puławy trafiła na kwarantannę. W sobotę biało-zieloni zmierzyli się za to w Sieniawie z wiceliderem – Sokołem. I wygrali 1:0. A to oznacza, że na wiosnę w pięciu występach wywalczyli 12 punktów i mają bilans bramkowy 10-4. Całkiem niezły początek rundy
Po pierwszych minutach zapowiadało się na ciekawe i pełne emocji spotkanie. Minęło kilkadziesiąt sekund, a już do strzału doszedł Paweł Hass. Błyskawicznie odpowiedział Michał Wołos.
W siódmej minucie po uderzeniu Jakuba Bednary wydawało się, że jeden z obrońców rywali zagrał piłkę ręką w swojej szesnastce. Protesty gości zdały się jednak na nic, bo gwizdek arbitra milczał. Po kwadransie przyjezdni wykonywali rzut rożny. Centra była taka sobie, ale dobrze głową piłkę na dalszy słupek zgrał Łukasz Mazurek. A tam do futbolówki dopadł Bednara. Problem w tym, że z ostrego kąta zamiast do siatki trafił w słupek.
Później tak ciekawie już nie było. Obie drużyny walczyły przede wszystkim w środku pola. Dopiero w końcówce najpierw Daquan King spróbował szczęścia z dystansu. Sebastian Ciołek nie dał się jednak zaskoczyć. Na koniec pierwszej odsłony Wołos po kolejnym rzucie rożnym dopadł do bezpańskiej piłki na wprost bramki rywali, ale nie uderzył czysto w piłkę i golkiper gospodarzy bez problemów obronił ten strzał.
Ciekawie znowu zrobiło się po wznowieniu gry. Najpierw Dawid Brzozowski w ostatniej chwili ofiarnym wślizgiem zablokował strzał Oskara Majdy. Po chwili „Brzoza” pokazał się w ofensywie. Próbował wrzucić piłkę w pole karne z prawego skrzydła, ale po lekkim rykoszecie o mały włos futbolówka nie wylądowała w siatce. Szczęśliwie dla gospodarzy odbiła się od słupka i wylądowała w rękach bramkarza. W odpowiedzi Ciołek znowu uratował gości od straty gola, a za chwilę z dobrej strony pokazał się bramkarz gospodarzy.
Przemysław Kanarek szarżował w polu karnym, a Mateusz Zając wyraźnie go zahaczył. Werdykt sędziego? Jedenastka! Do piłki podszedł Tomasz Brzyski, ale zmarnował świetną szansę. Tak samo, jak Hubert Kotowicz w 89 minucie. Po podaniu Krystiana Wójcika w sytuacji sam na sam były gracz Lewartu Lubartów uderzył prosto w bramkarza. Tym razem zmarnowane okazje się jednak nie zemściły. W doliczonym czasie gry Chełmianka wreszcie dopięła swego. Z narożnika boiska wrzucił Brzyski, jeden z rywali przedłużył dośrodkowanie, a Kanarek z bliska głową zdobył zwycięską bramkę.
Dzięki wygranej biało-zieloni podskoczyli na ósme miejsce w tabeli, a do trzeciej Stali Stalowa Wola tracą tylko cztery „oczka”. Na dodatek w sobotę sprawili miły prezent piłkarzom z Puław. Wisła wyprzedza Sokoła o pięć punktów, ale ma już dwa mecze rozegrane mniej. Dlatego w najbliższym czasie dystans między liderem, a drugim zespołem grupy czwartej może wyraźnie wzrosnąć.
Sokół Sieniawa – Chełmianka Chełm 0:1 (0:0)
Bramka: Kanarek (90+1).
Sokół: Zając – Grasza, Drelich, Kapuściński, Lis, Purcha, Jędryas (87 Oziębło), Majda (66 Wójcik), King (66 Ochał), Hass, Mazurek.
Chełmianka: Ciołek – Brzozowski, Wołos, Mazurek, Kożuchowski (46 Kanarek), Skoczylas (68 Pritulak), Brzyski, Grądz, Bednara (68 Wójcik), Myśliwiecki (79 Kotowicz), Bonin (86 Wawryszczuk).
Żółte kartki: Lis – Kożuchowski.
Sędziował: Grzegorz Jabłoński (Kraków).