Sporo działo się w sobotę na boisku w Wiązownicy. Po godzinie gry wydawało się, że Avia wywalczy komplet punktów. Piłkarze ze Świdnika prowadzili w tym momencie 2:0. Co ciekawe, goście kończyli jednak spotkanie w… ósemkę i w ostatnich sekundach przegrali z walczącym o utrzymanie rywalem 2:3
W pierwszej połowie kibice nie obejrzeli ani jednej bramki. Worek rozwiązał się jednak tuż po przerwie. Dwa ciosy zadali goście. Najpierw po rzucie rożnym w polu karnym idealnie znalazł się Roman Mykytyn i głową skierował piłkę do siatki. Niedługo później po prostopadłym podaniu Patryka Małeckiego wreszcie przełamał się Adrian Paluchowski, który podwyższył prowadzenie żółto-niebieskich.
Dla „Palucha” to pierwszy ligowy gol w 2024 roku. Na trafienie czekał od… 11 listopada. Bramkarza rywali nie potrafił pokonać w lidze, w jedenastu kolejnych występach.
Niestety, dwubramkowe prowadzenie okazało się niewystarczające. Walczący o utrzymanie gospodarze zabrali się do pracy i w mgnieniu oka doprowadzili do wyrównania. W 66 minucie kontaktowego gola zdobył Kornel Rębisz, a w 71 minucie sędzia uznał, że we własnym polu karnym przewinił Wojciech Kalinowski. Karnego wykorzystał były zawodnik Motoru Lublin – Sebastian Rak.
Na dodatek w końcówce Avia musiała sobie radzić w osłabieniu. Po dyskusji z arbitrem drugie „żółtko” obejrzał Małecki. A to oznaczało, że KS Wiązownica ma jeszcze kilkanaście minut, żeby zdobyć zwycięską bramkę i poprawić swoje notowania w walce o utrzymanie.
W doliczonym czasie gry siły się wyrównały, ale nie na długo. Świdniczanie ostatecznie kończyli zawody zaledwie w ośmiu. Z boiska zdążyli jeszcze wylecieć: Rafał Dobrzyński i Jakub Zagórski. A w ostatniej akcji meczu bohaterem gospodarzy został Patryk Serafin, który gola na wagę trzech punktów zdobył z rzutu wolnego.
– Pierwsza połowa pod kontrolą, ale zamknięta, my mieliśmy dwie-trzy sytuacje więcej, ale do przerwy nic wielkiego się nie działo. Kilka rzeczy sobie powiedzieliśmy w szatni i dobrze zaczęliśmy drugą odsłonę. Szybko prowadziliśmy 2:0 i wydawało się, że mamy to spotkanie pod kontrolą. Jeden błąd, dośrodkowanie z boku i gol kontaktowy. Wiązownica walczyła o utrzymanie, więc poczuli wiatr w żagle i ruszyli mocno do przodu. Nie brakowało kontrowersji, bo przy stanie 2:2 nie było karnego dla nas za zagranie ręką, a w samej końcówce był ten rzut wolny, po którym Kuba Zagórski wyleciał jeszcze z boiska. Gospodarze grali do końca i zapewnili sobie utrzymanie. Dla nas szacunek, że w dziesiątkę powalczyliśmy, ale na pewno nie możemy sobie pozwalać na stratę trzech goli – ocenia Wojciech Szacoń, który w sobotę prowadził Avię w zastępstwie Łukasza Mierzejewskiego, który z ważnych powodów rodzinnych nie mógł pojechać na mecz.
KS Wiązownica – Avia Świdnik 3:2 (0:0)
Bramki: Rębisz (66), Rak (72-z karnego), Serafin (90+9) – Mykytyn (52), Paluchowski (60).
Avia: Rudolf – Dobrzyński, Mykytyn, Machała, Zagórski, Popiołek, Kafel (70 Uliczny), Kalinowski, Białek (77 Rak), Małecki, Paluchowski (70 Szczygieł).
Czerwone kartki: Cieśla (Wiązownica, 90+1, za drugą żółtą) – Małecki (Avia, 79 min, za drugą żółtą), Dobrzyński (Avia, 90+7 min, za drugą żółtą), Zagórski (Avia, 90+8 min, za drugą żółtą).